Ten serial jest źle napisany, nieudolnie zmontowany, a aktorzy są w większości pozbawieni talentu i charyzmy. Cavill się stara, nieźle wygląda, ale momentami wpada jednak w parodię samego siebie. Fani tego serialu, którzy wyzywają krytyków tego badziewia od trolli, to jakaś banda dzieciaczków, zakłamująca rzeczywistość. Na szczęście coraz gorsze recenzje tego kiczu (już 58% na Rotten, co w przypadku nowego serialu jest fatalnym wynikiem), dają nadzieję, że Netflix zamknie temat najdalej na 2. sezonie, który może być ekonomiczną koniecznością, ale nikogo już na szczęście nie będzie obchodzić.
Fabuła jest dobra, ale wykonanie to dno. Liczba absurdalnych decyzji jest ogromna. Wszystko się dzieje na siłę i bez specjalnego powodu, na zasadzie tak ma być i koniec, albo "przeznaczenia". Kolejne sceny toczyły się miesiące lub lata po sobie, a my dostajemy tylko cięcia. Pierwsze 5 odcinków opisuje 12-15 lat z życia Geralta i 50-60 lat życia Yennefer i kilka miesięcy z życia Ciri, tego nie da się dobrze połączyć. W pierwszym odcinku Yennerfer jest młoda i odkrywa magię, a w siódmym mówi, że przeżyła 2-3 normalne ludzkie żywota.
Uważam, że błędem była ekranizacja opowiadań. Mogli od razu wejść w Sagę i powoli wprowadzać wątki z pierwszego sezonu.
A ja się w pełni zgadzam, serial jest dno den i przypomina Wiedźmina z 2002 roku, fabularnie nawet uważam że jest gorszy niż Polski twór sprzed 17 lat. Płaskie i nieciekawe postacie, niektóre z pozmienianymi charakterystykami, niektóre wycięte w ogóle z całości, wszędzie chaos i zgliszcza, smród, bród i malaria wspierany przez cycki, nagość i poklask dla wyzwolonej biedoty intelektualnej. CGI leży i kwiczy, postacie zarżnięte, jak na różnicę 17 lat to smoki wyglądają podobnie śmiesznie jak ten z rodzimej produkcji.
Sprofanowanie tak Kalanthe woła o pomstę do nieba. Serial został tak pocięty że ktoś kto nie miał do czynienia z opowiadaniami a później z sagą to nie będzie wiedział kompletnie skąd co się bierze i dlaczego.
Były duże oczekiwania bo pompowano balonik hype'u na Wieśka a wyszło jak zwykle, bardzo, bardzo słabo, rzekłbym że tragicznie, na poziomie ludzkiej stonogi.
Polski serial był spójny i miał postacie z charyzmą. Ponadto dzięki świetnej muzyce czuło się klimat uniwersum. Oczywiście miał też sporo wad, ale przynajmniej Geralt był głównym bohaterem. Od początku do końca. A tutaj jest co najwyżej drugoplanowy. To jest serial o Yennefer. To jej poświęcili tutaj najwięcej uwagi. A z Calanthe oczywiście zrobili silną, niezależną kobietę. Taki już urok netflixa. :V
Nie wiem nawet czy mogę się zgodzić co do tego o czym mówisz o Calanthe, żadna silna i niezależna kobieta a damski debil z pianą na pysku, dzikus obrażający inne nacje, do eleganckiej Królowej jaką Calanthe była pasuje to nijak, została zarżnięta, zmieniono jej nawet kolor włosów choć była blondynką jak córka i wnuczka. Straszny crap, straszny, oglądałem 6 odcinków z zaciśniętymi zębami pod rząd, kto mi teraz zwróci za dentystę, chyba Bagiński powinien. ;)
No, ale właśnie o to mi chodziło. :) Ale serial ma jednak swoje momenty. Szczególnie walki Geralta wyglądają całkiem nieźle.
Calanthe była silna i niezależna, ale tu widać ją chamską wybuchową i głupawą.
Nic tu praktycznie nie jest tak jak byc powinno, kazde opowiadanie potraktowane bez zrozumienia i wyciagniecia esencji. Wszystko splycone do granic mozliwosci.
- brak wlasciwego wprowadzenia do postaci Geralta jako WIEDZMINA
- chaotyczne pomieszanie z poplataniem, kazda historia zasluguje na osobny odcinek a nie miszmasz z pominieciem najwazniejszych kwestii
- w d...e sobie wsadzcie tych murzynow, tu nie pasuja - jak chcecie byc tacy poprawni to dajcie tez azjatow bo inaczej to mi pod rasizm podchodzi
- bezsensowne zmiany fabularne, podpinanie postaci w wydarzenia w ktorych nie uczestniczyli
- tracenie czasu na dretwe i glupawe dialogi(dodane od siebie) zamiast rozwiniecie ksiazkowych watkow
- mam wrazenie ze nikt tam NIE ROZUMIE ani nie czuje co jest istotne w danej historii