Brakuje ciekawych dialogów i humoru. Twórcy skupili się na tych sztampowych elementach historii. Sapkowski stosował różne sztuczki narracyjne by je ukryć w książkach, a tutaj spora część serialu to właśnie te wątki. Postaci są raczej spłycone, dużo sztampy. Myślę, że wyszłoby lepiej gdyby w odcinkach skupiali się na pojedynczych opowiadaniach zamiast prowadzić po kilka wątków na raz.
W dodatku faktycznie mam wrażenie, że serial został sfeminizowany.
Dobry wpis.
Generalnie, tak, jest glupiej (i mniej kameralnie) niz moglo byc. Watki feministyczne, emancypacyjne, ale tez klasowe dodano w miejsce moralnych rozterek (te, ktore sa w serialu raczej proste - jak bylo w ksiazkach , nie pamietam), metafizyk (tutaj fraza o przeznaczeniu)i i egzystencjalnych przemyslen (przeniesione w wiekszosci na Yen.); i fajnie, ze dodali, tylko szkoda, ze zamiast. Moze to dlatego, ze nie chcieli zrobic z Geralta 'stockowego' bohatera? Ale znowu, gdzie w ostatnich latach byli tacy w serialach? Szkoda, ze w pierwszym sezonie akcja nie byla wolniejsza, nie stworzono i wprowadzono Geralta wolniej, zarysowujac postac, a w drugim sezonie zobili +/- to, co tutaj.
Ogolnie, to jest spojny dosyc, niewiele jest watkow zbednych, zamyka sie w calosc, ale zaczyna przekonywac dopiero pod koniec sezonu.
Dialogi sa slabe, malo bystre i ciekawe. W pierwszym odc. sie smialem na glos z tego, a nie humoru. Jaskier wnosi duzo, potem, drugiego.
Z watkow zbednych/slabych: inny wiedzmin, 'amazonki', rozciagnieta relacja milosna Y. z czarodziejem, watki zwiazane z polityka magow/relacjami nie sa domkniete. Nie jestem pewien, czy watek matki G. wybrzmial, chociaz to chyba do tropow metafizyki/egzystencjalizmu mozna dopisac.
Tak samo, disillusionment ktore jest jednym z glownych motywow ksiazek/gier zostalo przeniesione w calosci na Ciri (prawie jak Budda wychodzi z zamku...) i nie jest to zle - ale znowu, brak roznych glosow, polifonii, czegos.