PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=724464}

Wiedźmin

The Witcher
7,1 180 638
ocen
7,1 10 1 180638
5,6 35
ocen krytyków
Wiedźmin
powrót do forum serialu Wiedźmin

Po wielkim hype nastał czas wielkiej goryczy, bo ten serial to wielki zawód i kopniak prosto w miejsca czułe. Ja rozumiem, że adaptacja nie musi być kopią 1:1 ale tutaj widać że showrunnerka chce historię i bohaterów przerobić na swój własny dziwny obraz. Mam tyle zarzutów do tej produkcji, że zanim bym skończył je wymieniać starłyby mi się klawisze więc sobie odpuszczę. Niestety, najgorsze co spotkało Geralta to nie wieśniak z widłami, a Lauren Shmidt.

1. Spłycenie historii i przerobienie jej w woman empowerment story.
Pani Schmidt zaczyna serial z grubej rury: dwie bitwy w ciągu ośmiu odcinków oraz ostre sceny jak przemiana Yennefer... I tutaj się zatrzymajmy. Trzy odcinki z ośmiu poświęcono wydarzeniom, które w książkach zajęły może dwie strony. Tak, jeśli nie czytałeś opowiadań to wiedz że o obydwu bitwach tylko wspomniano kilka razy, a przemiana Yennefer to wizja artystyczna autorki serialu. Całkowicie zniszczono i pominięto relację Geralt - Foltest tylko po to żeby zamęczyć nas scenami jak to biedna i dręczona kobieta walczy o swoje aby stać się silną i niezależną. Widzimy też sceny w których Yennefer spotyka się z kochanym Istreddem i zostaje przez niego brutalnie wykorzystana (chociaż sama to robiła) przez co jej marzenia i plany prawie nie dochodzą do skutku. Dostajemy też rozmowę Geralta z Yen z której wynika, że to on jest tym złym, bo zostawił ją po namiętnym seksie. Ah, jaka szkoda, że pani Schmidt nie miała czasu żeby przedstawić chociaż kawałek opowiadania "Okruch Lodu" zamiast wciskać swoje żałosne wypociny. Tylko wtedy niestety widz zobaczyłby, że Yennefer to tak naprawdę zimna suka, która puszczała się na przemian z Geraltem i Istreddem (w ciągu tego samego dnia) grając na uczuciach obydwu co niemal doprowadziło do konfliktu obydwu gdyby nie rozsądek Wiedźmina.
No i wisienka na torcie, czyli Bitwa o Wzgórze Sodden gdzie nasza dzielna, silna i niezależna czarodziejka zostaje bohaterką bitwy, a najpotężniejszy mag na świecie Vilgefortz zostaje pozamiatany w walce na miecze przez Cahira, który w tym czasie powinien gnić w lochach Emhyra za to że nie poradził sobie ze złapaniem Lwiątka, co prowadzi mnie do punktu numer dwa.

2. Hannibal Cahir
Młody chłopak walczący za cesarza ma za zadanie złapać wnuczkę Calanthe z dnia na dzień staje się generałem i dowodzi całej armii Nilfgardu. No, przyznam że Pani Schmidt ma wyobraźnię. Nie tylko dowodzi całą armią ale też ma na usługach nadwornego maga Emhyra - Fringillę Vigo oraz, najwyraźniej, dopplera który:
- zabija Myszowora (poważnie?),
- przybiera jego postać,
- poluje na Dziecko Niespodziankę,
- dowiaduje się kim jest Ciri więc wraca do Cahira udając Lwiątko,
- przemienia się w Cahira i spuszcza mu manto.
Tak, tego Cahira, który kilka odcinków później pokonuje najpotężniejszego maga Królestw Północy, który z kolei pokonuje Geralta na Thanned, ... który z kolei zamiata podłogę Cahirem.
W tym momencie mam wrażenie, że to Vilgefortz dołączy do drużyny Geralta, a Cahir będzie głównym złym. Pomijając jego psychopatyczne zachowania, facet wygląda jak wkurzony nazista więc w sumie spoko. Plus jest taki, że może Regisowi nic się nie stanie skoro nie będzie miał kto wtopić go w ścianę.

3. Wątek Ciri i jej obecność w serialu.
Kolejny wymysł autorki, który nie powinien mieć miejsca. Niestety widać że pani Schmidt nie odrobiła lekcji i nie obejrzała Gry o Tron z którą tak chciała konkurować (mowa tu o sezonach gdzie Martin jeszcze pilnował Głupiego i Głupszego przy pisaniu scenariusza). W Wiedźminie zaserwowano nam wszystko na raz. Serial tak naprawdę nie buduje napięcia, nie wprowadza nowych wątków bo wszystko dzieje się już, tutaj, teraz. Widać tutaj to o czym pisałem w punkcie pierwszym. Autorka na siłę chciała wprowadzić jak najszybciej postaci kobiece. O małej Ciri powinno być tylko kilka wzmianek żeby na koniec zaserwować nam właśnie spotkanie Geralta i Ciri tak jak to miało miejsce w książkach, gdzie była mowa o przeznaczeniu i wzmianki o wydarzeniach w Cintrze, historie o wnuczce Calanthe która przeżyła atak. No ale po co budować napięcie kiedy można zasrać dwa odcinki z ośmiu bitwami o których Sapkowski parę razy przypadkiem wspomniał w dialogach.

Mógłbym się rozpisać jeszcze na minimum kilka punktów ale przyznaję, że szkoda mi nerwów. Zrobienie z Yennefer najpotężniejszej czarodziejki chociaż to Merigold siała zniszczenie pod Sodden.
Historia Geralta i Ciri została zarżnięta i pocięta na kawałki, a zamiast tego mamy przygody dzielnej Yennefer z Femenu z filią w Królestwach Północy i taka jest prawda. Serial zamiast Wiedźmin powinien nazywać się Czarodziejka, mnóstwo czasu zapchano nic nieznaczącymi wątkami z Yennefer, której w książce jest z tej trójki najmniej. Geralt to najmocniejszy punkt tego serialu i jest go niestety najmniej. Wątek Cirilli na chwilę obecną jest bez sensu i prawdę mówiąc bardzo słaby.
Dobrze napisana postać potrafi obronić się sama i pozamiatać w kilka minut. Taka jest Yennefer w książkach. Chwila dialogu z Geraltem i wiadomo jaką jest kobietą. Tutaj poświęcono jej pół serialu, zrobiono z niej boginię a i tak jest nijaka i mdła. Tak to się kończy jak stara się coś robić na siłę.

Z oceną wstrzymam się co drugiego sezonu, bo wiele seriali ma słabe pierwsze sezony żeby potem wejść z buta. Najbardziej szkoda mi Cavilla, który czuje i kocha swoją postać, a ogląda się go świetnie. Szczególnie sceny walk. Niestety, na chwilę obecną Czarodziejka z Vengerbergu jest jak piwo z Nilfgardu i zasługuje na 6/10.

Casstiell

Czytając sobie teraz twoją wypowiedź o hype o którym nieraz pisałem sam to jest jak z reprezentacją Polski w piłce nożnej. Niby człowiek wie, ale się łudzi. Zawsze,ale to zawsze wszędzie w mediach pompuje się ten balonik, który po fakcie tylko w#kuw#ia bardziej. Gdyby nie zadęcie i pycha pani Hirrisch to odbiór serialu nie byłby najgorszy. ALE POWIEDZIAŁA NIE RAZ CZY DWA Że serial będzie wierny niesłychanie. Tymczasem wierny nie jest.

ocenił(a) serial na 5
Casstiell

Dodam jeszcze jedno zanim rzuci się na mnie jakiś rycerz na białym koniu z argumentami typu: "Historia Yen była potrzebna, fajnie że ją pokazali, dopowiedzieli braki z książki. Widać jak się rozwinęła i przez co przeszła". No to teraz odpowiedzcie mi na pytanie dlaczego pominięto traumatyczne przeżycia Ciri, czyli śmierć rodziców oraz "dzieciństwo" Geralta w Kaer Morhen. Podpowiem wam dlaczego, bo wiedźmin nie był wiedźminką.

PS. Jak ktoś nie widział odcinka ze smokiem to polecam. Ten kto się śmiał z polskiej wersji tutaj pęknie ze śmiechu. To by było na tyle jeśli chodzi o amerykański budżet. Po co pokazać djinna i walkę ze smokiem jak można zrobić szczura na skrzydłach i wpakować kasę w transformację Yen ;)

ocenił(a) serial na 2
Casstiell

Mogę się podpisać prawie pod całą analizą, Yennefer jest najsłabszym punktem tego serialu mimo poświęcenia jej bardzo dużej ilości czasu. I prawdę mówiąc nie wiem czemu ma to służyć - z tego pamiętam Yennefer pojawia się w książkach z podobną częstotliwością co Triss (może gdzieś przy ostatnich tomach ta proporcja się zmienia)

W ogóle ten serial póki co nie był w stanie zbudować czegoś, czemu Sapkowski poświęcał mało miejsca, a mogłoby być wartością dodaną w serialu - czarodzieje i królowie razem ze wszystkimi intrygami i spiskami prawie się nie pojawili. No ale trzeba było zrobić 10-minutową scenę znikąd przemiany Yennefer w piękność.

ocenił(a) serial na 5
Casstiell

Również w większości się zgadzam. Kosztem opowiadań, które skrócono i spłycono, rozbudowano wątki Ciri i Yennefer. Z tym, że są one po prostu słabe i w znacznej mierze zbędne.

Wątek tułaczki Ciri, pomija (o zgrozo!) to co najważniejsze, czyli spotkanie z Geraltem. Problemem jest też, to że ta aktorka jest zwyczajnie za stara i nijak nie pasuje do Ciri z początku tej opowieści, kiedy była ona jeszcze małym dzieckiem. Idąc dalej zagrana jest średnio, a cały dramatyzm jej ucieczki jest słabo przedstawiony. Efekt jest taki, że zamiast malutkiej, uroczej, tułającej się sierotki, mamy starszą już, kilkunastoletnią jakoś radzącą sobie pannę. I owszem widzimy że sporo przeszła, ale nie wydaje się jakąś zagubioną małą dziewczynką, która usilnie szuka miłości i opiekuna. Bardzo słabo to zostało przedstawione, i te podstawy jej relacji z Geraltem są już na starcie mocno wątpliwe i trącą sztucznością...A to przecież główny wątek całej historii...

Teraz dopiero sobie uświadomiłem, że takie a nie inne decyzje w tej kwestii, odbiją się przy kolejnych sezonach. No bo znowu na początku sagi jest wiele urokliwych sytuacji, dialogów (cała relacja z Yennefer) która opierają się na tym, że Ciri jest jeszcze malutką, zadzierającą nosa dziewczynką. A tu będziemy mieć nastoletnią już dziewczynę... I co prawdopodobnie znowu to spartaczą, albo pominą na rzecz pododawanych przez siebie wątków.

Wątek Yennefer to taka typowa, przewidywalna i uproszczona historia na modłę 'superhero'. Biedny bohater z przeszłością, uczy się panować nad swoją mocą, po drodze przeżywając trudne chwile, aby finalnie stać się 'przekozakiem'. Niewiele czegoś ciekawego i wartościowego znajduję w tej rozwiniętej historii Yennefer...Jest to tym bardziej zbędne, że poruszone wątki nauki magii, czy macierzyństwa są już rozbudowane w samej sadze. Jaki jest sens więc, upychania tego na siłę już w pierwszym sezonie, kosztem świetnych opowiadań?

I to jest chyba mój największy zarzut do tych słabych wątków Yennefer i Ciri. Są one niepotrzebne, bo w sadze te postacie naturalnie wychodzą same na pierwszy plan. I nie ma potrzeby niczego klecić na siłę.

forzaroma

Każde takie, nawet pozornie niewielkie zmiany, muszą wybuchnąć twórcom (czy może raczej fanom oryginału) w przyszłych sezonach w twarz. To jest jak z propagacją błędu w obliczeniach. Dokonujesz niewielkich zaokrągleń, a potem obliczeń i wyniku błąd może być o rzędy wielkości większy, niż pierwotny, bo się kumuluje. Będziemy mieli albo oczywiste sprzeczności, albo coraz silniejsze brnięcie w odstępstwa. Nie wiem jak ludzie - ci co perorują, że zmiany nie są znaczne - mogą tego nie rozumieć, ale najwidoczniej niektórzy bardzo mało są w stanie rozumieć.

Zdekonstruowany

To już jest inna opowieść. Potraficie powiedzieć o czym jest? Ja niespecjalnie, poza tym że krew i cycki.
Żeby temu czemuś nadać przyzwoity poziom i oddać sens pierwowzoru w kolejnym sezonie, trzeba by maestrii większej niż zrobienie dobrze od razu. Zwyczajnie nie wierzę.

Olq_Chmurny

Najgorzej że opowiadania to gotowy scenariusz, Z sagą może być gorzej.

forzaroma

Kurde tu jest taki problem że ciężko by było to oddać. Ciri miała 12/13 lat przy rzezi Cintry. A w tamtych czasach, czy że tak powiem była dość duża (pomijam Brokilon bo tam miała może z 6/7 lat ) No i jest ten zgryz że jej matka miała 14 lat jak na schadzki chodziła ( o zgrozo Emhyr miał coś ok 30 wtedy : D )

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones