Na wstępie napiszę, że tytuł posta jest taki, a nie inny, żeby przyciągnąć spojrzenie. O ile zasadniczo zgadza się to, z tym, co chcę powiedzieć, o tyle ujmę to nieco inaczej - po prostu nie chcę, żeby mój wątek zginął w morzu innych...
Niestety w serialu więcej rzeczy mnie odrzuca, niż zachwyca. Jestem fanem tego uniwersum, uważam, że ma wielki potencjał filmowy, który nie został (nadal) wykorzystany. Zacznę od rzeczy, które mi się podobają, bo jest ich mniej:
Geralt - Mimo, że Henry Cavill może nie jest idealnym kandydatem, do tej roli, to jednak jego pasję widać na ekranie. Nie stworzył może postaci wielowymiarowej, ale Geralt w jego wykonaniu jest spójny, przekonujący i da się lubić.
Muzyka - mnie osobiście nie rozczarowała, a momentami nawet cieszyła.
Sceny walki Geralta - wygląda to naprawdę dobrze.
To tyle z plusów.
Teraz, co mi się nie podobało:
1). Za mało wiedźmina w wiedźminie.
Więcej niż kilka razy historia Geralta została zmarginalizowana na rzecz innych postaci. Opowiadania, które są świetnym materiałem na fabułę odcinków zostały często sprowadzone do jednego dialogu i walki z potworem, a i te sceny były przeplatane np. ze scenami z Yennefer w Aretuzie. Rozumiem, że takie rozwiązanie ma pokazać świat z różnych stron, dogodzić różnym widzom, ale jednak to jest serial o wiedźminie i on powinien być główną atrakcją, a mam wrażenie, że dzieli scenę po połowie z Yennefer (a Ciri mieści się gdzieś w kącie).
2). Yennefer
Po prostu nie potrafię w żaden sposób polubić tej postaci. To wrażenie nie odstępuje mnie od zobaczenia sceny, w której Yennefer wygłasza "mowę" nad martwym ciałem niemowlaka. Jak prawie w każdym wejściu ekranowym, również tutaj ustami Yennefer przemawia jakieś zgorzkniałe, cyniczne lobby feministyczne. Jaki człowiek wykorzystuje scenę śmierci dziecka do rozprawiania o patriarchacie? Nie wiem, książki czytałem już jakiś czas temu, być może ta postać jest tam właśnie taka?? Dodatkowo, Yennefer przez sporą część serialu ma na karku ze dwieście lat, jeśli dobrze zrozumiałem. Moim zdaniem aktorka nie podołała wykreowaniu postaci o młodym wyglądzie, ale noszącej doświadczenie kilku żywotów.
3). Jaskier
Wielu ludzi już pisało o nim, nie chcę się za bardzo powtarzać. Napiszę tylko, że ta postać działa tylko jako zapchajdziura, pretekst dla Geralta, żeby cokolwiek mówić lub pakować się w tarapaty. Ale chyba nie to jest najgorsze, tylko ta jego muzyka. Takie trochę pop, trochę blues, w każdym razie nic, co nawiązywałoby do klimatu wiedźmina, czy rozumiemy przez to słowiańszczyznę, czy ogólnie anglosaskie średniowiecze.
4). Ujęcia kamery
Zbyt często zbliżenia na same twarze, czy jakieś mało istotne detale. Rzadko kiedy dostajemy przepastne pejzarze, albo w ogóle szerszy kadr. Jak dla mnie, nieprzyjemnie się to ogląda i czasem ma się wrażenie jakiejś "klaustrofobii" (z braku lepszego słowa), zamknięcia w małej przestrzeni. Serial jest często porównywany do Gry o Tron. Niestety nie wypada na tym tle korzystnie. Ten drugi ma wiele malowniczych ujęć, nie wiem, bardziej widowiskowych, dynamicznych.
5). Poprawność polityczna
Uważam, że tak, jak twórcy chcieli zyskać na podkoloryzowaniu pewnych rzeczy w stronę poprawności politycznej, tak teraz na tym stracą. Ten świat po prostu nie wydaje się spójny. Świat wiedźmina jest oparty na europejskim średniowieczu i mniej-więcej tak powinien wyglądać na ekranie, żeby zachował klimat oraz urodę pierwowzoru. No i, jak już ktoś pisał na filmwebie, nie ma logiki w pokojowym współistnieniu ludzi o różnym kolorze skóry w świecie, gdzie ma miejsce praktycznie holokaust na elfach.
6). Casting
Połowa, jeśli nie większa część postaci jest pozbawione jakichkolwiek cech charakterystycznych, jakiejś ikry, czegoś, co dałoby się lubić. Znów, porównam serial do GoT, gdzie poza paroma przypadkami, każda postać ma swój unikalny charakter i solidnego aktora, który dobrze pasuje do swojej postaci. Tutaj, pomijając różnice fizjologiczne względem książkowych oryginałów, wiele postaci aspirujących do intelektualnych gigantów wygląda jak kumpela z gimnazjum. Znów czasem ktoś, kto do tej pory kojarzył mi się bardzo męsko, wygląda w serialu jak ciepłe kluchy, itp, itd.
Na koniec powiem tylko, że nie miałem zamiaru nikogo obrażać moją opinią i rozumiem, że są ludzie pozbawieni moich zastrzeżeń, którym serial się bardzo podobał. I bardzo dobrze - dla każdego coś innego. Zaznaczę też, że książki czytałem dość dawno i nie była to cała saga, więc moje pojęcie o oryginałach jest jakieś, ale jak przez mgłę.