Serial nie jest ani tragiczny (1/10) ani genialny, epokowy (10/10). Nie jest zły (3/10). ale z pewnością nie jest wybitny czy znakomity (9/10). Nie należy do seriali naprawdę bardzo dobrych (8/10), ale jest więcej niż ujdzie (4/10).
Widać, delikatnie mówiąc, pewne ograniczenia budżetowe. Można by je było, teoretycznie, ominąć sposobem, pomysłem, wyobraźnią, geniuszem, gdyby coś takiego było dostępne. Nie było.
Momentami ma się, niestety, wrażenie, że jest to serial klasy B, nie z powodu kameralności, oszczędności środków technicznych, subtelności realizacyjnej, ale z powodu toporności, kiczowatości i braku artystycznego błysku.
Serial, jak się słusznie zauważa w Stanach i w UK, jest mocno chaotyczny fabularnie. Z grubsza rzecz biorąc skaczemy pomiędzy dwoma planami czasowymi, ale nie zawsze było to zmontowane umiejętnie, z wyczuciem i gracją ;) Wątki wiedźminowskie oddzielone są od siebie bliżej nieokreślonymi latami. Niby wszystko zmierza ku domknięciu głównego wątku, ale nie czyni tego w sposób harmonijny artystycznie.
Te historyjki ogląda się nieźle, z drugiej jednak strony brakuje artystycznego zacięcia, nawet w kwestiach czysto technicznych. Gra o Tron, jakakolwiek słaba by nie była, miała w sobie to realizacyjne coś, nie tylko ze względu na większy budżet i rozmach, ale ze względu na zdolniejszych twórców, którzy umieli w każdą scenę wkomponować jakąś melodię. Brakuje w tym serialu sztuki, jakichś smaczków, przykładania wagi do detali, co zazwyczaj cechuje bardziej wartościowe dzieła. Tutaj są ograniczenia budżetowe, niechlujność realizacyjna, brak talentu.
W rezultacie brakuje klimatu, który buduje się począwszy od najmniejszych drobiazgów. Prości rzemieślnicy, którzy zabrali się za tworzenie tego serialu, nie zaprzątali sobie głowy detalami. Nie chcę mówić, z czym mi się ten serial kojarzy, nie chcę być zanadto surowy, ale jakiegoś wielkiego artystycznego Wielkiego Wybuchu nie było. Są światełka, jak w centrum handlowym i można, da się, nie boli, ale satysfakcji to ogromnej nie przynosi.
Zgadzam się więc z amerykańskimi i brytyjskimi krytykami. Przenikliwie wypunktowali wszystkie braki tego dzieła. Ale jednocześnie dodam, że na bazie pierwszego sezonu można by stworzyć, rozwinąć historię już dojrzalszą i artystycznie wybitniejszą. Ale potrzeba wymienić sporą część ekipy realizacyjnej, na co się raczej nie zanosi.
Ten serial pozostanie więc w pewnym zawieszeniu, pomiędzy światem seriali klasy B, a oczekiwaniami fanów (Sapkowskiego?), którzy chętnie awansowaliby tę rzecz do pierwszej ligi.