Pierwszy odcinek 3 sezonu mnie skończył. Ten moment kiedy są w tym domku i tam jest taki słitaśny fuuun przy tym stole śmieszki chichy strzelanie ręcznikiem po pupeczkach jak rozegzaltowane nastolatki. Jak Bozie kocham myślałem że zaraz Geralt wyspie na stół mąkę i będzie rodzinne lepienie pierogów. Potem jak w jakimś tanim Harlequinie listy miłosne na odległość, ckliwe pogadanki i mowy, rozczulona yennefer z maślanymi oczami do Geralda i Gerald który chce pocałować ale nie chce. Niemal wydepilowany Angol bard który w końcu znalazł kochająca rodzine, i wszyscy tam sobie tak dziękują słitaśnie za wszystko co dla siebie zrobili. Jeeeeeeeeeżu !!!tego się nie da oglądać, no nieda się. To wygląda tak jakby po pierwszym sezonie dalsze kręcenie przejęli lewacy skrajni a na 3 sezonie dołączyły się do pisania scenariusza feministki i 90 letnia nauczycielka polonistyki i wychowania w rodzinie. Nie ogarniam umysłem co dzieje w Netflixie, kto jest tam decydentem o tym jak ma wyglądać idea serialu, ba całego portalu streamingowego.
Z końcem roku stosuje się z tego gawna. Obiecałem abonament na prezent rodzinie na rok więc do grudnia wytrzymam ale potem niech płacą sami jak chcą to dalej oglądać. Moja cierpliwość się skończyła. Po prostu nie mogę pojąć jak... No jak.... ???