Stary jestem, więc to taki powrót do swojej przeszłości, za co od razu kilka pkt. się należy, jeśli reszta nie jest zupełnie spieprzona, a nie jest. Ogląda się całkiem dobrze. Dałoby się przyczepić do kilku rzeczy, np. groza nie jest aż taka groźna, główna bohaterka ze swoimi wszystkimi problemami nieco irytująca (ktoś mi słusznie podpowiedział, że przypomina nieco Carrie Mathison z Homeland). Jak w przypadku większości polskich seriali wracających do nie tak odległej przeszłości, mam oglądając ochotę krzyczeć 'nie było aż tak przaśnie i beznadziejnie', wszystko wydaje się nieco przerysowane, ale może to ja źle pamiętam. Moim takeawayem będzie tekst 'w polityce jemy ciasteczka, których nie mamy' jako riposta do 'nie może zjeść ciastka i je mieć'. Na pewno nie był to zmarnowany czas.