Zawsze robi mi sie strasznie przykro, kiedy Wiktoria oddaje Melbournowy kwiat Albertowi- no sorki ale to wyjatkowo chamskie bo robi to publicznie kiedy wszyscy wokół wiedzą, że to kwiat z jego szklarni. A ten niemotowaty cwany lisek ( Albert) jeszcze specjalnie pcha go sobie bezczelnie za koszulę, żeby go bardziej upokorzyc. :/
Bardzo słuszna uwaga!
Oglądam serial od początku - po obejrzeniu odcinka Christmas Special:) - i też zwróciłam uwagę na tą scenę z kwiatem - bo wcześniej widziałam tylko ten buńczucznie wyciągany nóż z buta przez Alberta w środku sali balowej - i scena ta mnie rozbawiła.
Ale na obronę Wiktorii - to jednak ona szczerze wyznała miłość lordowi M. i została przez niego odepchnięta dość gładko i z wyczuciem. Jasne, że Malbourne miał swoje powody dla których czuł, że ich związek nie może mieć przyszłości i że ukrywał swoje prawdziwe uczucia, ale mimo wszystko Wiktoria musiała poczuć się zraniona. I zaraz później poznaje Alberta, a przy tym słyszy ze strony lorda M. niemal namawianie na to, żeby ułożyła sobie życie. Nie sądzę, że Wiktoria chciała specjalnie zranić Melbourna - ale jeśli chciała jakoś zaznaczyć, że już jej nie interesuje - to nie mogła zrobić tego lepiej. Nic nie powiedziała - ale oddanie kwiatów od niego - właśnie Albertowi - to niezła zemsta.
A Albert w ogóle jest niewinny - bo nawet jeśli wiedział, że orchidea od Wiktorii, to ta sama, którą królowa dostała wcześniej od lorda M - to co niby miał zrobić? Przecież nie mógł jej rozdeptać na oczach wszystkich:). Więc wyjął nóż i romantycznie wepchał sobie kwiatek na serce, pod koszulę:). Nadal bawi mnie ta scena:).