Zgadzam się w 90% z tą recenzjami wikszości i opiniami internautów i nie tylko. Na pewno nie uświadczycie w tym serialu klimatu nie mówiąc już o scenografii czy kostiumach z oryginału z końca lat 80, muzycznie też serial poszedł w młodzieżową muzykę z amerykańskich high schooli. Pierwsze 6 odcinków jednak dało się oglądać pomimo zbyt wielu dziecinnych żarcików miłostek itp. Ostatnie dwa odcinki są kiepskie scenariuszowo oraz reżysersko. Reżyserka ostatnich epizodów-Jamie Childs, położyła je koncertowo tak, że odstaja ewidentnie od pierwszych 6 odcinków. Całość oceniam na takie 6/10, ale jak ktoś liczy na poczucie klimatu oryginał to go tam nie ma oprócz kilku wstawionych cyfrowo wycinków retrospekcyjnych z produkcji z roku 1988, oraz pojawienia się postaci Sorschy granej przez tę samą aktorkę. Val Kilmer niestety z przyczyn skutków nowotworu wgl się nie pojawił, a to co zrobiono z wątkiem jego postaci to także kpina. Sama mało znana obsada zagrała przyzwoicie niestety z fatalnym scenariuszem i reżyserią nawet Di Caprio nie ma szans. Dziwi mnie też fakt, że mimo wszystko scenariusz w każdym odcinku przy najmniej w części był pisany przez Jonathan Kasdana nie wypełnił tych dwóch ostatnich odcinków jakimś lepszym tekstem niż jego współpracownicy (może coś go zaćmiło czort wie xd), bo na prawdę jeszcze raz podkreślę scenariusz oraz reżyseria odcinka 7, oraz 8 to lipa straszna.