czyli Bruce Lee na Dzikim Zachodzie. Aż dziwne że nie ma (przynajmniej na razie) Jackie Chana. Dość udanie nawiązuje do starych filmów mistrza Kung Fu / Jeet Kune Do. Niestety miejscami włazi z buciorami chińska propaganda (jacy to biali źli - tak jakby Chińczycy sami siebie lepiej traktowali). Decyzja o wstrzymaniu emigracji Chińczyków podjęta 140 lat temu była zdecydowanie słuszna, gdyby nie to dziś pewnie Chiny Ludowe zgłaszałyby roszczenia terytorialne do San Francisco