Piąty odcinek najlepszy póki co. Niby nie było wojen gangów i innych intryg, ale ten odcinek trzymał mnie w napięciu chyba najbardziej. No i ten westernowy klimat - oby więcej takich odcinków :)
Pamiętam też taki odcinek w Banshee (nie wiem czy oglądałeś), kiedy Hood pokazywał Carrie dom, w którym chciał z nią zamieszkać. Trochę te odcinki były do siebie podobne, bo działy się poza głównym miejscem akcji i przez cały odcinek nie pokazywano w ogóle drugiego planu serialu, tylko skupiono się na dwóch głównych postaciach. No i te odcinki pozwalały tak odetchnąć od całej głównej fabuły pełnej intryg i spiskowania. I pod koniec tego odcinka była też tam jakaś strzelanina/bójka.
I właśnie tego typu odcinki są najciekawsze ;)