Jakoś nie mogę zrozumieć tego, że jest tak dziwnie przedstawiona ciąża dwudziestopięcioletniej kobiety. Traktują ją jakby to była wpadka szesnastolatki, a ten jej strach przed powiedzeniem matce to było bardzo na siłę. I mam wrażenie że tak od 8 - 9 sezonu gdzieś ta lekkość serialu uciekła, drażnią mnie różne tajemnice, podchody, jakby ludzie żyjący pod jednym dachem nie mogli sobie normalnie powiedzieć o tym co czują, co im się nie podoba, tajemnice na siłę (maść na suche łokcie, nakładka na zęby - serio??). Dobrze że zostało mi już niewiele odcinków, twórcy chyba sami doszli do wniosku że lepiej nie brnąć w to dalej bo się pomysły kończą.
Czytajac ten komentarz sie zasmialem bo ja po pierwszym sezonie juz odczulem spadek formy. Pierwszy sezon mial dobre teksty i zarty sytuacyjne i wszytsko bylo nowe i super. Kolejne sezony to tylko upadek ze szczytu... Zastanawialem sie czy ogladac w ogole 3 sezon a jak ktos pisze ze ostatnie sie zepsuly to jest dla mnie mega szok bo 11 to juz 2020 rok gdzie kino przybralo zupelnie inna noweczesna forme.
Zgadzam się co do ciąży, też miałam wrażenie, że przeżywają to, jakby to była wpadka w liceum, a to jest dorosła kobieta, która już się nie uczy i ma pracę na cały etat... To jak próbowali powiedzieć rodzinie akurat tak mnie nie szokowało, każdy chciałby to ogłosić w odpowiedni sposób + oni z tą Claire cały czas zachowują się, jakby ta była jakiś dyktatorem (mówią jej o zmianie planów i wtopach, jak wraca zrelaksowana ze spa czy czegoś podobnego itp.).
Ja to się teraz zastanawiam, co się stało z siostrą Cama... Nagle zrobiono z niej złodziejkę i więźniarkę, która po wyjściu na wolność dalej kradnie i staje się niezrównoważona, a tymczasem ja pamiętam, że we wcześniejszych sezonach taka nie była...