Mimo mojej sympatii do postaci Hurrem jej zachowanie w dzisiejszym odcinku mnie zirytowałał...Mihrimah ma wyjść za mąż za kogoś kogo nie kocha bo dzięki temu sytuacja Hurrem będzie lepsza, czysta bezczelność z jej strony.Wiem ze Hurrem cały czas musi walczyć o swoją pozycję ale robiąc to kosztem własnego dziecka wykazuje się niczym innym tylko hipokryzją.Najpierw mówi córce że zależy jej tylko na jej szczęściu a za chwilę dodaje ze to polepszy sytuacje jej oraz jej synów.Zupełnie nie zależy jej na szczęściu Mihrimah, poczuła ze nadarza się okazja do umocnienia jej pozycji wiec jest skłonna do tego by się zgodzić na to małżeństwo, by córka w nim cierpiała.Wiadomo jakie były czasy.Hurrem troszczyła się o synów ale dobra córki zupełnie nie miała na Uwadze.Mihrimah to tak samo jej dziecko jak i synowie a myślę że o nią troszczyła się mniej,zupełnie nie cieszyła się z jej narodzin, odtrąciła dziecko tylko dlatego ze było dziewczynka i troszkę czasu musiało minąć zanim Hurrem pokochała córkę. Sulejman od początku pokochał Mihrimah, stała się ona jego ukochanym dzieckiem, oczkiem w głowie i widać ze zależy mu bardzo na tym by była szczęśliwa.Mimo że Sulejman może pokazuje że jest ona dla niego wyjątkowa to nie zachowuje się jak Hurrem,jej zdanie się dla niego liczy, jej decyzje bo widać ze on tak bardzo nie naciska na to małżeństwo. Mihrimah ma za to pełne prawo czuć się odtrącona przez matkę, mniej kochana od braci a kto jak kto ale Hurrem powinna zrozumieć Mihrimah i jej marzenia o wyjściu za mąż z miłości.Zamiast myśleć o jedynej córce myśli o sobie i to jest smutne.W tym wszystkim szkoda tylko Mihrimah bo jej własna matka przyczynia się do tego by jej życie nie miało nic wspólnego ze szczęściem.