Mnie na początku urzekła swoją delikatnością, ale z każdym odcinkiem drażniła bardziej i bardziej. Koniec drugiego sezonu przywitałam niemal z ulgą, że już jej więcej nie zobaczę.

Ja wciąż mam zamiar zabrać się za drugi sezon, ale nie ukrywam, że jej postać skutecznie zniechęca mnie do tego. Aż mnie mdli na samą myśl... :/

Zawsze warto obejrzeć dla innych postaci.:)

Ja Denise polubiłam, według mnie właśnie miała taka być, z pozoru wycofana i nieśmiała, ale z dużymi pokładami pomysłów. I nie wiem gdzie widziałaś temperowanie jej przez Moraya. On też przez cały czas wodził za nią wzrokiem i szukał kontaktu, więc nie widzę, żeby ona się narzucała, a on ją musiał temperować.

Serial jest uslany intrygami i slodkoscia. Mam ochote udusic glowne postacie. I don't like it.

Popieram. Serial oglądałam z przyjemnością, ale nie cierpię głównej pary, a Denise w szczególności. Morey ostatecznie jest do przeżycia. Ona natomiast albo zachowuje się jak przesłodzona, egzaltowana nastolatka (sceny romantyczne są nie do zniesienia), albo robi się na kochającą cały świat anielicę, albo strzela genialnymi pomysłami jak karabin, które na dodatek przeforsowuje nie licząc się z nikim, do tego chyba cierpi na jakiś gruby przerost ego o czym świadczą ostatnie odcinki 2 serii. Taka dziewczyna, której wszystko wychodzi i wydaje jej się, że może mieć i wóz i przewóz. Brak pokory. Sto razy wolę nieco cyniczną, ale wrażliwą Clarę i oczywiście Pauline. Ale postacie drugoplanowe, scenografia i otoczka całkowicie rekompensują to rozczarowanie. Uwielbiam Sama i wątki "z tła". Problemem są dla nie jeszcze niedoróbki w scenariuszu, ale nie będę spoilerować tu (drugi wątek).

Wiem, że tara wypowiedź, ale...

Polecam 2 sezon. Warto choćby dla sceny, jak Denise wycina Moray'owi liścia...