ledwe wprawki pod polish docu soap opera project; minusem jest dyktatura słowa oraz niski stopień ufilmowienia tego dzieła, bardziej mówi nam się o pracy niż się ją ukazuje.. ot i taki króciutki debiut leszka dawida powstały cztery lata wcześniej połyka całą tę serię na śniadanie, z miejsca, jak leci, bez gryzienia.

ledwe wierzchnie ślizganie się po powierzchni zjawisk, każdy odcinek to taki nieco bardziej w czasie rozciągnięty reportaż skrojony pod dziennik telewizyjny - bardzo płytki jest stopień zanurzenia twórców tego dzieła w materię z jaką przyszło się mierzyć jego bohaterom.

to też kwestia postaci, wszystkie są nudne i nijakie z wyjątkiem andrzeja, bezdomnego alkoholika z kraju paula mccartneya i kuby rozpruwacza, persony ewidentnie opętanej demonami, która w innych okolicznościach przyrody i warunkach pogodowych, w pierwszą lepszą przechodzącą świnię wypędzona, skończyłby zapewne gdzieś na dnie urwiska.. obecnie, całe szczęście, kończy tylko pod śmietnikami wespół w zespół i pod śpiwór z innymi podobnymi jej straceńcami, których kręci się później z ukrytymi kamerami, ale to wszystko wyjątki.