[SPOILERY]
Kto by się spodziewał, że scenarzyści wymyślą AŻ TAKĄ odmianę w życiu Nathana? Widzieliśmy go już w takich troszkę poważniejszych scenach, ale takiego obrotu sprawy nie spodziewał się chyba nikt. Z drugiej strony akcja z "drugim dzieckiem" - typowe przegięcie w stylu Nathana, nie stracił nic ze swojego bardzo emocjonalnego zachowania. W ogóle cała scena porodu w tej scenerii a'la żłobek - przepiękna, a ze śpiewem całej grupy wręcz magiczna. Widać też, że przyjaźń Nathan - Simon szybko się rozwija, co mnie bardzo cieszy, bo to moi dwaj ulubieni bohaterowie :)
Wątek z handlem mocami - spodziewałam się, że kiedyś on się pojawi, ale ten cały Jezus to naprawdę jest... hmmm... "na miarę naszych czasów" że tak powiem. Curtis cofnął czas, więc i Nikki będzie żyć, i dziecka też już nie będzie... Tak naprawdę cały odcinek był tylko wersją przyszłości, w której życie bohaterów znów uległo potężnej zmianie. I był to chyba najlepszy odcinek w sezonie.
Niesamowicie ucieszyło mnie, że twórcy wykorzystali piosenkę 'I Wish It Was Christmas Today' Juliana Casablancasa - moją bożonarodzeniową piosenkę na ten rok.
Tak bardzo "magiczny" był poród zwłaszcza jego końcówka! OBRZYDLIWE!! A Curtis nie może cofnąć czasu ponieważ jego moc została już sprzedana komuś innemu. Wątpię żeby wróciła Nikki - choć może któreś z nich będzie teraz miało moc przywracania życia. Zobaczmy pewnie za rok. Szkoda że angole robią tak krótkie sezony ale z drugiej strony przynajmniej nie ma jakiś głupich odcinków zapychaczy.