Mimo iż za komiksami X menów nie przepadałem (chociaż samych bohaterów uwielbiałem) to jednak ta animowana seria jest najlepszą ze stajni Marvela. Począwszy od absolutnie genialnej czołówki ( THEME SONG!!!) skończywszy na fenomenalnej fabule, montażu, muzyce czy rozwoju postaci. Oczywiście że zdarzały się odcinki słabe ale w porównaniu do takiej animowanej wersji człowioeka pająka to i tak były (są?) dzieła sztuki. Największym plusem jest naprawdę cięzki klimat i powaga pewnych sytuacji. Owszem twórcy nie mogli pokazać Wolverina szlachtującego swych przeciwników jak to miało miejsce w weapon X ale nie bali się poruszyć kwestii Morderstwa (fenomenalny odcinek z Bishopem) czy widoku krwi (ranny magnus po starciu z Sentinellami). Pamiętam że podkład dźwiękowy również wywoływał u mnie niesamowicie silne emocje. Nie wierzę aby nikt się nie wzruszył słuchając delikatnego podkładu syntezatora po śmierci Morfa czy po prostu genialnego aranżu podczas katastrofy upadku cytadeli Magnusa (do tego tekst: "Moje marzenie umiera..." BOMBA).
Można przymknąć oko na niektóre przekłamania historyczne, zawirowania fabularne czy w końcu na samym doborze ludzi X jednakże ten właśnie serial jest symbolem wielkości jaką był niegdyś MArvel a jednocześnie ukazuje nam że nie wszystko co animowane musi być skierowane tylko i wyłącznie dla dzieci.
9/10