Yahari Ore no Seishun Love Come wa Machigatteiru.
powrót do forum 3 sezonu

Pierwsze dwa sezony miały po prostu w sobie to "coś", że aż chciało się je oglądać. W sezonie 3 zdecydowanie czegoś takiego brakuje. Staram się ten sezon traktować bardziej jako zakończenie, na które ten serial zasługuje po tak długim oczekiwaniu i tym niesamowitym cliffhangerze. Sezon 3 w porównaniu do poprzedników wydaje się dość mdły. Taka Yuigahama na przykład wychodzi totalnie na pierwszy plan i ciągnie ten serial za uszy. Yukino i Hikigaya nie mają za wiele do powiedzenia, ponieważ wycięli sporo scen z ich udziałem z light novelki. Sam Hikigaya wypada zdecydowanie gorzej niż w poprzednich dwóch sezonach. Zarówno w pierwszym jak i w drugim sezonie był człowiekiem ponurym, ale jednak z niezłym poczuciem humoru i własną filozofią. Tutaj bardzo rzadko zdarza się mu zabłysnąć jakimiś wspaniałymi odpowiedziami, czy przemyśleniami. Oglądając ten serial mam wrażenie, jakby faktycznie minęło w nim z 5 lat i postacie po prostu się zestarzały i z licealistów stały się studentami. Problemem jest pewnie fakt, że ostatnie trzy części autora novelki nie miały za wiele do zaoferowania w porównaniu do poprzednich ( stąd też ich ocena była znacznie niższa ). Sam fakt, że zdecydowali się jednak na ten 3 sezon jest oczywiście najlepszą informacją. Zostały jeszcze trzy odcinki, dlatego też mam niewielką nadzieję, że chociaż zakończenie będzie tego wszystkiego warte.

Ozzy234

Spoilery do 11 odcinka 3 sezonu czytacie na własną odpowiedzialność.

Jako osoba, która ogląda tylko anime, się wypowiem. Pierwszy sezon traktuje jako świetną obaczyjówkę z ciekawymi komentarzami społecznymi od Hikkiego, bardzo lubię pierwszy sezon, ale tutaj nie czułem tego, że jego to coś co zapamiętam na bardzo długo... nadeszło Zoku i od 2 odcinka do końca było dla mnie niezapomnianym przeżyciem, które obejrzałem aż cztery razy. Nigdy nie widziałem serii, która tak dogłębnie skupia się na uczuciach i relacjach międzyludzkich i robi to w tak dobry i przygnębiający sposób jednocześnie zdecydowanie jedna z najlepszych kontynuacji, jakie dane mi było obejrzeć. No i dochodzimy do Kai na, które kazano mi czekać ponad 4 lata i na początek powiem, że mi jakoś specjalnie nie przeszkadza zmiana protaga. Fakt faktem brakuje już w nim tego, co serwował w pierwszym sezonie, ale właśnie dlatego, że jego postać przeszła niesamowity rozwój np. mamy pierwszy sezon i Hachiman jest jest naszymi oczami i uszami, jest to świetna postać, ale jego droga tam, gdzie się zaczęła, tam się kończyła, bo mimo że zadawał się z Yui i Yukino nic nie dało finalnie, wciąż pozostał sobą, trzymając się tylko swoich racji. Zoku na niego strasznie wpłynęło, gdzie stopniowo się zaczął zmieniać jako człowiek i Kai jest tego głównym efektem, może wielu osobom przeszkadzać jego przemiana, ale dla mnie jest poprawnie zrobiona bez jakieś nutki fałszu. No i teraz dochodzimy do najważniejszej kwestii... nie znoszę narracji fabularnej tego sezonu to, że Yui ciągnie ten serial za uszy to powiedzieć mało ona błyszczy w każdej scenie, w której się pojawia a Yukino, jest tak wywalona na drugi plan, że nie wiem, czy nie przyczepić jej łatki postaci drugoplanowej w tym sezonie ten sezon ma taką konstrukcję, że za wszystko odpowiada tutaj Yui ona jest naszą duszą i ciałem w tym sezonie, nawet jak Yukinon miała już jakąś scenę, to wystarczyło, żeby pojawiła się Yui, żeby skraść całą scenę dla siebie. Mimo to uważam, że Yui jest najbardziej pokrzywdzona, to ile ona musiała przejść przez całą serię z naciskiem na Kai aż trudno ubrać w słowa, nieszczęśliwa miłość jest straszna a jej postać odegrała to na tyle dobrze, że czułem jakbym oglądał prawdziwego człowieka, a nie narysowaną postać... no bo kuźwa jak ja mam się czuć podczas sceny, jak Hikki i Yukino sobie to wyznają, kiedy ja tylko myślę o tym, że tam gdzieś Yui prawdopodobnie płaczę w poduszkę, wciąż nie mogąc pogodzić się z bolesną rzeczywistością? Naprawdę po tym wszystkim Yui zasłużyła na to, żeby dać upust wszystkiego i wyznać to Hikkiemu, bo mimo tego, że odpowiedź była oczywista, to mógłby ją pocieszyć, gdzie wylewałaby łzy na jego ramieniu a to mógłby być pierwszy malutki krok ku temu, żeby zaczęła ponownie prężyć do przodu przed siebie. Przez taki koniec jej wątku jedynie będę zmuszony oglądać w finałowym odcinku, to będzie jej wymuszony szczęśliwy uśmiech. I nie, nie jestem zły przez finalny wybór, nie potrafię zaakceptować tego faktu jak wszystko zostało przedstawione no i kuźwa naczytałem się tyle ochów i achów, jaką to Yukinon przechodzi przemianę (pomijam fakt, że jej otwarcie na początku sezonu trzeciego jest głównie za sprawą Yui), ale jej postać rozwojowo nic nie zrobiła, wciąż czuje jakby była mi jakaś obca i w przeciwieństwie do Yui i Hikkiego nie czuję względem jej postaci niemalże nic, jest to zapewne wina anime, bo może i uwielbiam Yui, bo jest jedną z najlepiej napisanych i zagranych (nie umiem ubrać w słowa to, jak kocham to co Nao zrobiła dla tej postaci, podkładając jej głos) postaci, jakie widziałem w życiu, to cholera ja chciałbym zrozumieć i poczuć uczucia Yukinon nawet jakby mieli uciąć jakieś sceny z Yui, ja chciałbym tego, żeby bardziej zrozumieć jej punkt widzenia na wszystko czuję że anime tego wgl nie ukazało i metraż 12 odcinkowy to było zdecydowanie za mało, żeby ukazać esencję książki i nie mogę uznać, że to, w jaki sposób seria się kończy, mnie satysfakcjonuje, bo czuje wewnętrznie lekki ból i frustrację. Mimo wszystko kocham te serie, jest to jedna z najważniejszych pozycji, jakie obejrzałem w życiu i mimo że finałowy odcinek raczej na pewno nie przyniesie mi ukojenia i satysfakcji to i tak nie zapomnę tych wszystkich chwil, jakie dał mi szkolny klub pomocy.

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones