Dla miłośników sprawy Zodiaka ten dokument nie wniesie niczego. Allen był mielony już w tylu dokumentach i książkach, że ciężko o nim powiedzieć coś nowego. Największym problemem tego serialu jest to, że skupia się na jednym podejrzanym, mimo że głównych podejrzanych było 3-4 i nawet nie ma o nich żadnej wzmianki. Równie dobrze można by nakręcić serial o Ricku Marshallu nie wspominając w nim o Allenie i wyszłoby to samo. Robert Graysmith i zwolennicy jego teorii powinni się skupić na dowodach, które przeczą że to Allen był Zodiakiem, bo przecież do dziś nie ma na niego mocnych dowodów, a jedynie jakieś pierdoły typu zegarek marki Zodiac, już nawet nie wspominając o tym, że on w ogóle nie pasuje do portretu pamięciowego Zodiaka.
Ogólnie serial oglądało mi się całkiem dobrze, choć liczyłem na coś bardziej obszernego, bardziej szczegółowego, a to tylko zrobione po łebkach streszczenie książki Graysmitha.
PS: Ktoś w innym temacie pytał o dokument "This Is the Zodiac Speaking" z 2007. Oglądałem oba i są to dwa różne seriale o Zodiaku.
Tak, to ja pytałam, czy to to samo. Właśnie tego się obawiałam, że za wiele nowego się nie dowiemy, a jedynie będą to te same informacje mielone już w chyba każdym dokumencie. No nic, może mimo wszystko się skuszę.
No ale kto by miał motyw grubego PDFa, który końcem końców chorował i miał bomby w piwnicy o.O wrabiać w zabójstwa? Może Policja go nie dojechała, ale karma dopadła. Gacy też był grubym oblechem i dobrze się maskował, a tu zonk.
Obejrzałam z ciekawości i jednak nie jest to ten sam dokument o takim samym tytule (2007 r.). Można po seansie mieć spore rozkminy... Główni bohaterowie byli jako dzieci w miejscach morderstw nim te się wydarzyły. Jak to wytłumaczyć...szyli mu kaptury. Matka z tym pudełkiem. On z listem do Policji, że nie jest tym za kogo go uważają, chyba tylko dlatego, że w listach do redakcji pisał, że nigdy go nie znajdą i odkryją kim jest Zodiac. Hmm ciekawe jaka jest prawda...
Dokument jest tak mega przekonująco zrobiony, że nie pozostawia wątpliwości co do tego, że ALA był Zodiakiem... Pasuje wszystko POZA rysopisem, hmmm...
Mam swoją teorię, że prawdziwy Zodiak wiedział, że policja podejrzewa Allena, wiedział kim Allen jest, gdzie przybywa i kiedy, i wiedząc, że poszedł do paki, postanowił się w tym czasie nie ujawniać z morderstwami, aby wszyscy nadal twierdzili, że to Allen!
Nie chodziło mi o to, że ktoś go wrabia, tylko o to, że wszyscy się dosrali do Allena tak jakby nie było innych mocnych podejrzanych, a przecież byli. I na nich też są twarde poszlaki tak jak na Allena. Jeśli bariera językowa nie jest problemem to polecam z oficjalnej strony FBI pobrać akta tej sprawy i przeczytać. Z tego co pamiętam FBI typowało Ricka Marshalla, a nie Allena. Zresztą sam napisałeś, że Allen był grubasem i to jest prawda, a portret pamięciowy przedstawia szczupłego mężczyznę. Według mnie Allen nie był Zodiakiem, po prostu kilka zbiegów okoliczności działa na jego niekorzyść.
Na podstawie tego dokumentu, to takie bardzo mocne te zbiegi okoliczności... Wiadomo może jakie były wyniki DNA pobrane z noża znalezionego w samochodzie Allena? W dokumencie stanęło na tym, że pobrane próbki potwierdziły tylko, że badany materiał to krew. Pełnego wyniku DNA nie podano, albo coś przegapiłam...
W dokumencie powiedziano, że badany materiał to krew. Powiedziano również, że jest to DNA kilku osób, a konkretniej 3 osób i jedną z nich prawie na pewno jest mężczyzna. Warto też dodać, że wyniki badań są już znane policji w Napa, Vallejo i Riverside, a mimo to w dokumencie ich nie ujawniono. Niejaka Suzanna Ryan, która jest ekspertką od śladów krwi w dokumencie "The Hunt for the Zodiac Killer" twierdzi, że krew należy do mężczyzny i kobiety, tym samym sugerując, że jest to nóż użyty przez Zodiaka podczas ataku nad jeziorem Berryessa. Oni też znają wyniki badań i też ich nie udostępnili. Pytanie nasuwa się samo - dlaczego? Według mnie odpowiedź jest bardzo prosta. Zbadali ślady, okazało się, że krew nie należy do ofiar znad jeziora i całą ich grubymi nićmi szytą teorię szlag trafił. A jako, że nie pasowało to do ich narracji to przemilczeli to. Takie coś nazywa się nierzetelnym śledztwem, czyli to co pasuje do naszej teorii pokazujemy, a to co przeczy naszej narracji pomijamy. Jak dla mnie to kolejna poszlaka, która mówi, że to nie Allen był Zodiakiem.
Ja uważam, że był nim Gary Francis Poste. On pasuje do rysopisu, Allen nie miał blizn i nie nosił okularów, a Poste tak. W dodatku po obejrzeniu 2 odcinka znalazłam artykuły, że ustalono tożsamość Zodiaka i że to właśnie on, a w dokumencie o nim ani słowa. Gdyby nie wspomnienie, że Allen był pierwszy na liście podejrzanych ktoś nie znający spraw mógłby pomyśleć że nie było innych podejrzany. Dla mnie to najgorszy dokument i powinien się raczej nazywać ,,Usilnie próbujemy wcisnąć narrację, że to Arthur Leigh Allen był Zodiakiem, ignorując fakt istnienia innych podejrzanych".
Muszę dziś zgłębić temat Gary'ego, dzięki!
I tak, dokument jest po prostu zrobiony o ich własnym, wybranym Zodiaku, i robią to przekonująco...
Mnie zaś do rysopisu pasue... Earl Van Best!
Wszedłem tu szukając ludzi zajaranych tematem i się nie zawiodłem!
Może mi ktoś powie o co tu biega, policja niedaleko miejsca morderstwa zatrzymuje gościa z krwią na siedzeniu w aucie,
ten mówi że zabił kurczaka i go puszcza?
Policja spotyka typa koło miejsca zabójstwa (taksówkach) i zamiast go zatrzymać on wskazuje im drogę ucieczki mordercy?
Policja znajduje u Allena bomby w piwnicy i... Nic? W stanach można mieć bomby w piwnicy?
To wszystko wygląda tak, jakby go wręcz nie chcieli złapać.
1. W tamtych czasach i dziś pewnie też, szczególnie na zadupiach ludzie wozili w bagażnikach siekiery, noże czy broń palną, dla nich to normalne, więc na tej podstawie raczej nikogo by nie zatrzymali.
2. Podczas morderstwa taksówkarza doszło do nieporozumienia pomiędzy świadkami zdarzenia a policyjną dyspozytorką, która przekazała policji, że sprawcą jest czarny mężczyzna. Dlatego właśnie policja mijając Zodiaka, który był białym facetem puściła go, bo była pewna, że szukają czarnego gościa. To się wyjaśniło chwilę później, park przez który przechodził Zodiak został przetrząśnięty, ale nic to nie dało.
3. Bomby u Allena znaleziono w latach 90-tych, czyli wiele lat po morderstwach Zodiaka. Niewiele wskazywało na to, że są to takie same lub podobne materiały do tych opisywanych w listach więc nie ciągnięto sprawy dalej. Natomiast czy były jakieś konsekwencje prawne za samo posiadanie bomb to nie wiem.
Gościu, coś za dużo tych zbiegów okoliczności, gość idzie siedzieć na 4 lata, przez 4 lata aktywność zodiaka ustaje, gość wychodzi z więzienia, zodiak znowu się uaktywnia, w listach tłumaczył że przestało mu sprawiać frajdę zabijanie zwierząt, co Policja znajduje w jego lodówce? Martwe zwierzęta, zegarek zodiaca, gość był pedofilem. Wszystkich obarczał winą za jego los, ale nie widział winy wsobie ze molestował.dziec, to czysty przykład typowego.mordercy, przykładny sąsiad, wzorowy ojciec, mając druga mroczna nature. Trzeba być idiotą jak amerykańska Policja. Ludzi tam wsadzają do więzienia bez dowodów, masa niewinnych osób idzie.siedziec pomimo braków dowodów, a tu jest masa dowodów łącząca go z nim. Ludzie w strachu mogą źle postrzegać dana posturę danej osoby. Można by wymieniać w nieskończoność
Jeżeli interesuje Cię sprawa Zodiaka to poczytaj i obejrzyj coś więcej na ten temat niż tylko ten dokument i film Finchera. To o czym wspomniałeś to są poszlaki, a nie dowody. Tak jak wcześniej napisałem na innych podejrzanych też są takie poszlaki np. Rick Marshall mieszkał blisko miejsca zbrodni Cheri Jo Bates w Riverside, a później blisko miejsca zbrodni Paula Stine’a w San Francisco. Pracował w stacji radiowej, której znak wywoławczy mocno przypominał symbole z szyfrów Zodiaka, a pismo Ricka Marshalla w wielu miejscach przypomina charakter pisma Zodiaka. Tego jest znacznie więcej, ale Ty wolisz łyknąć jedną narrację, totalnie olewając to, że byli inni podejrzani, którzy stali się podejrzanymi nie dla beki, tylko dlatego że coś na nich było. Lawrence Kane nękał Darlene Ferrin niedługo przed jej śmiercią, co zostało potwierdzone przez jej siostrę. Czytając o tym kolesiu od razu wpada się na poszlaki, które wskazują, że to jednak on był Zodiakiem... Weźmiesz kolejnego podejrzanego i na niego też znajdziesz poszlaki, ta sprawa ma całą masę rozgałęzień, które prowadzą donikąd.
Tyle że tych poszlak jest zbyt dużo jeśli chodzi o Alana.Dokument bazuje przede wszystkim na zeznaniach rodzeństwa,zazwyczaj potrafie wyczuć jak ktoś wali ścieme,szuka sławy itd,w tym przypadku wydaje mi sie że rodzeństwo WIERZY że ich nauczyciel był sprawcą i podają całkiem sensowne poszlaki dokladające do calej układanki z Alanem.Od tego że lubował sie w szkole w szyfrach po tym że znany był z tego że szył sobie wdzianka do nurkowania całkiem podobne do tego jakie nosił Zodiak.Do tego skąd wziął sobie morderca sam ksywkę? Wspomniany przez Ciebie motyw z zegarkiem jest zbyt nieprawdopoodbny by był tylko przypadkiem w całej sprawie.Allan przebywał w okolicach popełnianych zbrodni.Nagranie z reporterką też mu nie pomaga bo typ nie wypada wiarygodnie w nim,czuć że coś z nim nie tak(to nie dowód,racja). List wysłany do dziennikarki też kolejny przypadek że używa w nim zmienionego słowa tak jak robił to w listach Zodiak,do tego zostawił podpis czy cokolwiek to miało być,literki Z....tak jakby typ się droczył,czyki zachowanie również pasujące pod Zodiaka.Jednemu z rodzeństwu Alan wyznał przez telefon że był Zodiakiem,tu pozostaje kwestia tego czy wierzymy im zeznaniom.Jeden brat znarł na raka po kręceniu dokumentu, reszta jest również stara i nie wyglądają na łowców sławy czy nie wykazują sie manieryzmem czy mową ciała osób które zmyslają calą historie i wszystkie te detale obciążające Allana.Test DNA pozostaje sporny bo są tam jakieś "ale" ,co do rysopisu to weźmy pod uwagę że nie musiał być super precyzyjny,co warto wziąć pod uwage ze Bryan Hartnell( ten co przeżył atak nożem) użył na Zodiaka określenie "walrus" co oznacza że chlop był duży,masywny jak MORS.Co akurat pasuje do Allana i każdy kto go znał zawsze opisywał go jako dużego chłopa.Fakt są inni podejrzani którzy też dobrze pasują,ale w przypadku Allana wg Mnie jest zbyt dużo przypadków i poszlak mówiących że był Zodiakiem( w tym też to ze morderstwa ustały jak był zamknięty).To ze ze szyfru uznawanego dawniej ze nie nalezal do Zodiaka wyszla typowa literówka z imieniem Connie Henly równiez daje do oliwy.
Nie można powiedzieć, że na pewno nie był Zodiakiem, bo za dużo poszlak wskazuje na Allena. Ilu ludzi zna systemy szyfrowania, albo ilu ludzi robi sobie stroje do nurkowania z takimi maskami? Tak, że można co najwyżej powiedzieć, że nie ma stuprocentowych dowodów, ale na jakiej niby podstawie można go wykluczyć?
Nie twierdzę, że Allen na pewno nie był Zodiakiem. Oczywiście, że nie można go wykluczyć, tak samo jak nie można wykluczyć innych podejrzanych, tylko dlatego, że ktoś naoglądał się dokumentów, w których wszyscy skupiają się na Allenie. Odnośnie stroju do nurkowania i maski, nie wiemy czy Allen lub te dzieciaki uszyły mu taką maskę jaką miał Zodiak nad jeziorem Berryessa. To są tylko ich słowa, które wypłynęły kilka dekad po morderstwach. Jaką mamy pewność, że oni nie zmyślają lub nie przekręcają faktów, tak aby pasowały do narracji dokumentu? Nie mamy żadnej, są to informacje nie do zweryfikowania.
A i do tego jeszcze był wierzący i odklejony, tak samo jak ta matka z tego dokumentu. Przypomina te wszystkie bierne matki z innych dokumentów o dzieciojebcach i mordercach.
Tam w ogóle padło hasło, że on był "wielkiej postury". Dlaczego nikt nie nazywał rzeczy po imieniu, że on był wysokim GRUBASEM? Matka też była spasiona, z tego wynika, że w tamtych czasach bycie grubym nie odbiegało od normy tylko było normą. Grubas, który pływa. Jak ktoś nie dba o swoje ciało fizyczne i staje się gruby, to musi mieć zaburzony umysł. Finalnie z tego dokumentu wynika, że on miał 2 osobowości i był bardzo zarozumiały. Gacy też był grubasem i miał to samo.
mi przyszła do głowy teoria, że zodiaków było kilku i kierował nimi allen, stąd też granie 2 osobowościami..
Ty gościu kreujesz się na jakiegoś wielkiego znawcę tej sprawy. Umniejszasz komukolwiek, kto twierdzi że Allen był Zodiakiem i wyśmiewasz, że oglądał pewnie tylko film Finchera i ten dokument. Ty z kolei jesteś jedyny przenikliwy, który z całego tłumu głupich ludzi wykazał się krytycznym myśleniem XD Prawda jest jednak taka, że Ty sam widzę niewielkie masz pojęcie na temat spraw kryminalnych. A można to poznać po tym, że jak rzep psiego ogona uczepiłeś się tego portretu pamięciowego. Chodzi i krzyczy: "Allen nie pasuje!", "Czego nie rozumiecie?! ON NIE PASUJE do portretu!". W związku z tym, moje pytanie do Ciebie brzmi: Skąd masz 100% pewności, że ten portret bezbłędnie i perfekcyjnie oddaje wizerunek prawdziwego mordercy i na jego podstawie można na luzaku odrzucać kolejnych podejrzanych? Duch Święty komuś go zaprezentował? Objawił się na ścianach komisariatów San Francisco, Napa i Vallejo jednocześnie tej samej nocy? Nie. Ten portret, który stał się koronnym dowodem w Twojej kartotece został sporządzony na podstawie:
- zeznań dzieci w wieku od 9 do 15 lat, które widziały sprawcę z okna na piętrze swojego domu (odległość około 18 m), po tym jak ten zamordował Paula Stine'a;
- zeznań policjantów, którzy obserwowali sprawcę przez raptem kilka sekund, zanim odrzucili go na podstawie koloru skóry (odległość min. 10-15 m);
To, co opisałem, to nie są idealne warunki do dobrego przyjrzenia się sprawcy oraz zapamiętania jego twarzy (krótki czas obserwacji, dość spore odległości, przyglądanie się sprawcy po zmroku, który był oświetlany jedynie przez lampy uliczne itd.). Ponadto, dzieciom które miały okazję nieco dłużej przyglądać się sprawcy, z całą pewnością towarzyszył stres, który mógł wpłynąć na późniejsze zapamiętanie i opisanie podejrzanego (nie musiał, ale mógł). W skrócie – aby opisać to, do czego zmierzam – portrety pamięciowe są tworzone na podstawie ludzkiej pamięci, która bywa zawodna, nieprecyzyjna, niedokładna i wrażliwa na sugestie (zwłaszcza w wyżej opisanych warunkach). Oczywiście, to nie oznacza, że słynny portret pamięciowy Zodiaka na pewno zawiera masę błędów, ale NIKT nie da gwarancji, że tych błędów tam nie ma. I dlatego portrety pamięciowe mają służyć jedynie jako poszlaka i jako coś, co się może przydać. Nie pełnią roli sędziego, który może skazać bądź uniewinnić podejrzanego (od tego jest DNA). Sprawdźcie sobie, jak wyglądały rysopisy innego słynnego mordercy, który akurat złapany został: Teda Bundy’ego (ted bundy sketch). I zadajcie sobie pytanie - Czy faktycznie portrety pamięciowe przypominają rzeczywisty wizerunek sprawcy? Dobrze Astro_Zombie, że to nie Ty kierowałeś śledztwem w sprawie przestępstw Teda Bundy'ego, bo wtedy to byśmy go na pewno nie złapali.
Sprawa Zodiaka - Indeks (wygoogluj sobie, niestety nie mogę załączyć linku) ---> Podejrzani ---> Arthur Leigh Allen (fakty) - tu masz z kolei forum, gdzie jest zebranych sporo faktów na temat Allena (trochę więcej niż "jedynie jakieś pierdoły typu zegarek marki Zodiac").
1. Nie kreuję się na wielkiego znawcę tej sprawy, a jedynie na znawcę, bo znam tę sprawę bardzo dobrze. Obejrzałem prawdopodobnie wszystkie dokumenty jakie wyszły o tej sprawie, przeczytałem 4 książki z tym związane i czytałem akta FBI, które są ogólnodostępne dla każdego, więc jakieś tam pojęcie o tym mam.
2. Przeczytaj wszystkie moje wypowiedzi w tym wątku, a nie tylko jedno zdanie odnoście portretu pamięciowego. Podałem tam różne argumenty i napisałem wyraźne, że Allena nie wykluczam, bo oczywiście że on mógł być Zodiakiem. Mówię tylko tyle, że ludzie nie przyglądają się z takim samym zainteresowaniem innym podejrzanym, tak jakby ich nie było, a przecież byli i na nich też są dowody, tak samo mocne jak na Allena. Ale ktoś woli sobie pooglądać wszystko na temat Allena i już myśli, że to on był Zodiakiem na 100%. Przecież to nie jest rzetelne podejście do sprawy.
3. Portret pamięciowy oczywiście nie musi w pełni oddawać tego jak sprawca wyglądał, ale chcesz mi powiedzieć, że i dzieciaki i policjanci którzy rozmawiali z prawdziwym Zodiakiem pomyliliby się co do jego wyglądu? Owszem, dzieci podały początkowo, że był czarny, ale to można zrzucić na karb tego że było ciemno, ale gliniarze dosłownie z nim gadali, on szedł chodnikiem, a ci zatrzymali się koło niego radiowozem. Serio myślisz, że nie widzieli jak wygląda? Dlaczego skoro go widzieli i wiedzieli, że Allen jest głównym podejrzanym to nie potwierdzili, że to właśnie z Allenem rozmawiali?
4. Gdybym ja prowadził śledztwo w sprawie Bundy'ego, to na pewno by mi 2 razy nie uciekł :)
Nie ma pewności, że w noc zabójstwa Paula Stine'a policjanci rozmawiali z potencjalnym Zodiakiem, bo w tej sprawie istnieją sprzeczne relacje. A tym, który zaprzecza jakoby doszło do jakiejś rozmowy i mówi jedynie o krótkim przyglądnięciu się podejrzanemu jest... sam Donalda Fouke (policjant, którego zeznania posłużyły do stworzenia portretu).
"Serio myślisz, że nie widzieli jak wygląda?"
Nie no, z całą pewnością widzieli. Ja też jak jestem w losowym sklepie, w którym nie robię zazwyczaj zakupów (bo mieszkam np. w kompletnie w innym mieście) to też widzę jak wygląda ekspedientka, która mnie obsługuje. Ale prawdopodobnie godzinę później już nie będę pamiętał jak wyglądała, a co dopiero na drugi dzień. Policjanci jednak, niezależnie od tego czy z nim rozmawiali czy nie, skupiali się na osobach czarnoskórych i tym samym kiedy zobaczyli białą osobę, mogli być znacznie mniej skupieni i czujni. Jak najbardziej więc pewne cechy wyglądu mogły już uciec z pamięci albo zostać przekształcone. A jeśli do tego policjanci faktycznie z nim nie rozmawiali, a jedynie zerkali przez kilka sekund to prawdopodobieństwo popełnienia błędu wzrasta.
"Dlaczego skoro go widzieli i wiedzieli, że Allen jest głównym podejrzanym to nie potwierdzili, że to właśnie z Allenem rozmawiali?"
Zabójstwo Paula Stine'a miało miejsce w październiku 1969 roku. Allen stał się podejrzanym dopiero w lipcu 1971 roku (niespełna dwa lata później). Nie był on wcześniej znany policji. Eric Zelms (drugi z policjantów), który widział potencjalnego Zodiaka zginął 1 stycznia 1970 roku - nie miał nawet okazji żeby rozpoznać Allena. Fouke z kolei faktycznie nie rozpoznał Allena jako tego kogo widział w noc zabójstwa Paula Stine'a. W noc, od której minęły niespełna dwa lata, a podejrzany był widziany jedynie przez kilka sekund w słabym oświetleniu - myślę, że to są podstawy aby podchodzić z pewną rezerwą do zeznań tego policjanta. Zwłaszcza, że człowiek może mocno zmienić wygląd przez dwa lata. Może przybrać na wadze albo zrzucić parę kilo; zapuścić brodę; zgolić brodę itd.
Mamy niemalże 100% pewności, że policjanci spotkali prawdziwego Zodiaka. Sam Zodiak wspomina o tym w liście pisząc o tym jak policjanci popełnili błąd kilka chwil po zabójstwie Stine'a.
Cytat "p.s. 2 cops pulled a goof abot 3 min after I left the cab. I was walking down the hill to the park when this cop car pulled up & one of them called me over & asked if I saw anyone acting suspicious or strange in the last 5 to 10 min & I said yes there was this man who was runnig by waveing a gun & the cops peeled rubber & went around the corner as I directed them & I disappeared into the park a block & a half away never to be seen again."
Skąd wiemy, że to prawdziwy Zodiak napisał ten list? Ponieważ w kopercie znajdował się również fragment koszuli Stine'a. FBI do teraz uznaje ten list za napisany przez prawdziwego sprawcę. A więc zgadza się miejsce, zgadza się czas i zgadza się opis sprawcy, pomijając błąd o kolorze skóry. Oczywiście, że policja będzie się wypierać takich rzeczy, bo to dla nich kompromitujące, że mieli sprawcę na wyciągnięcie ręki i nic nie zrobili. Ludzie zjedliby ich żywcem i nie interesowałoby ich, że chwilę wcześniej ktoś popełnił błąd i wskazał czarnego, myśleliby tylko o tym że Zodiak był tuż tuż, a oni go puścili.
Porównywanie siebie w jakimś sklepie i rozpoznanie ekspedientki do gliniarzy, którzy mieli patrol i wezwanie o napadzie na taksówkarza to dwie zupełnie inne rzeczy. Oni nie zatrzymali Zodiaka tylko dlatego, że zaszła ta pomyłka odnośnie koloru skóry. Ale mimo tego na pewno byli skupieni, aby rozglądać się za sprawcą i ciężko mi uwierzyć, że nie przyjrzeli się Zodiakowi. Przecież to na podstawie ich zeznań powstał portret pamięciowy, który nie przypomina Allena z tamtych lat. Zerknij sobie na jego zdjęcia, a potem na list gończy, to są dwie zupełnie inne osoby. To oczywiście nadal nie wyklucza Allena, ale cały czas mam wrażenie, że ludzie za bardzo się na nim skupili i przez to pomijali innych podejrzanych.
W tym dokumencie niby jacyś nowi świadkowie mówią o kostiumach do nurkowania itd. Jaką my mamy pewność, że to co mówią to prawda i gdzie oni byli przez te wszystkie lata? Ja rozumiem, że mogli się bać Allena, ale on przecież zmarł na początku lat 90-tych, więc na co oni czekali kolejne 3 dekady?
"Mamy niemalże 100% pewności, że policjanci spotkali prawdziwego Zodiaka. Sam Zodiak wspomina o tym w liście, pisząc jak policjanci popełnili błąd kilka chwil po zabójstwie Stine'a. Skąd wiemy, że to prawdziwy Zodiak napisał ten list? Ponieważ w kopercie znajdował się fragment koszuli Stine'a."
Pełna zgoda. Ten list został napisany przez Zodiaka i (prawdopodobnie) człowiek, którego policjanci nie sprawdzili, to był Zodiak. Problem z Twoją wypowiedzią? Mylisz autentyczność listu z autentycznością jego treści. Każdy, kto faktycznie zna tę sprawę, zdaje sobie sprawę z tego, że Zodiak w swoich listach uwielbiał posługiwać się manipulacjami i dezinformacjami – groźby bez pokrycia o strzelaniu do dzieci wyskakujących ze szkolnego autobusu; przypisywanie sobie najpewniej cudzych przestępstw (np. przypadek Kathleen Johns). Mając to na uwadze, skąd Twoje przekonanie, że akurat tu Zodiak pisał prawdę i można przyjąć za pewnik, że uciął sobie z glinami pogawędkę? A może chciał po prostu jeszcze bardziej upokorzyć policję? W końcu miał w zwyczaju to robić, prawda?
"I enjoy needling the blue pigs"
Twoje więc "niemal 100%" to dla mnie dalej 50%, bo ja akurat aż takim zaufaniem Zodiaka nie darzę. Ale okej, możemy przyjąć, że między potencjalnym Zodiakiem a policjantami faktycznie zaszła jakaś krótka interakcja. Jestem w stanie w to uwierzyć i w to, że Fouke od lat kłamie, a wdowa po Zelmsie mówi prawdę.
"Oni nie zatrzymali Zodiaka tylko dlatego, że zaszła ta pomyłka odnośnie koloru skóry. Ale mimo tego na pewno byli skupieni, aby rozglądać się za sprawcą i ciężko mi uwierzyć, że nie przyjrzeli się Zodiakowi. Przecież to na podstawie ich zeznań powstał portret pamięciowy, który nie przypomina Allena z tamtych lat"
Nadal jednak... Skąd ta Twoja absolutna pewność, że policjanci NA PEWNO byli skupieni? Czy Ty tam byłeś i obserwowałeś całą sytuację, żeby z czystym sumieniem używać tego przysłówka? Skoro byli tacy skupieni, to czemu go na wszelki wypadek nie wylegitymowali? Przecież potencjalny świadek mógł się później przydać, bo a nuż sobie coś przypomni. Moja propozycja, która jest dokładnie tak samo prawdopodobna jak Twoja:
Policjanci zauważają jakiegoś człowieka. Zadają sobie pierwsze pytanie – czy jest czarnoskóry? Odpowiedź: nie. Nie jest więc to sprawca (czujność spada), ale potencjalny świadek. Zatrzymują się na chwilę, ale nie wychodzą z radiowozu i zadają szybkie pytanie: W pobliżu doszło do strzelaniny, czy widział pan coś lub kogoś podejrzanego? (policjanci skupiają się, ale przede wszystkim na potencjalnie przydatnej informacji, nie na wyglądzie świadka). Świadek odpowiada: Nikogo nie widziałem. Nic nie przykuło mojej uwagi. Policjanci odjeżdżają, będąc przekonani, że właśnie wykonali rutynową czynność – szybkie przepytanie przechodnia. Koniec.
Jeśli nie mieli potrzeby skupiania się na wyglądzie świadka (a nie mieli), tylko na informacji przez niego przekazywanej, to już wiele szczegółów dotyczących wyglądu mogło z głowy ulecieć lub się zniekształcić. Właśnie tak działa pamięć krótkotrwała – parę minut max i do widzenia, jeśli mózg uzna, że informacja nie była szczególnie istotna. Potem policjanci myślą, że pamiętają, a to może być tylko niedoskonała rekonstrukcja. I co? Powiesz mi, że na pewno tak nie było? Że na pewno pamiętali? To co Ci przedstawiłem jest dokładnie tak samo możliwe jak to, co Ty przedstawiasz. Dlatego właśnie "na pewno" nie powinno tu w ogóle padać.
"Przecież to na podstawie ich zeznań powstał portret pamięciowy, który nie przypomina Allena z tamtych lat. Zerknij sobie na jego zdjęcia, a potem na list gończy – to są dwie zupełnie inne osoby."
Dobrze. To ja z kolei jeszcze raz zaproponuję Ci, żebyś spojrzał na rysopisy Teda Bundy'ego i stwierdził, czy rzeczywiście oddają jego faktyczny wygląd. Moim zdaniem tak średnio. Jedne bardziej, drugie mniej. Może dlatego, że różni ludzie po prostu różnie zapamiętywali tę samą osobę? Z całą pewnością nie pomógł również fakt, że Ted Bundy świadomie zmieniał swój wygląd. A propos zmiany wyglądu... Ja też mogę rzucić jakimś cytatem Zodiaka:
"I look like the description passed out only when I do my thing. The rest of the time I look entirely different"
"Każdy, kto faktycznie zna tę sprawę, zdaje sobie sprawę z tego, że Zodiak w swoich listach uwielbiał posługiwać się manipulacjami i dezinformacjami. Mając to na uwadze, skąd Twoje przekonanie, że akurat tu Zodiak pisał prawdę i można przyjąć za pewnik, że uciął sobie z glinami pogawędkę?"
Według mnie mówił prawdę, ponieważ wskazują na to dwie rzeczy:
1. Sporządzono szczegółowy portret pamięciowy. Gdyby go tylko minęli, to co najwyżej mogliby powiedzieć "biały wysoki/niski mężczyzna, tak i tak ubrany". Przypominam, że to był późny wieczór, a dokładniej godzina 22:00, więc nie da się kogoś opisać w miarę sensownie widząc go przelotnie kilka sekund w takich warunkach. Byłoby dokładnie tak jak napisałeś "nie jest czarny, więc jedziemy dalej". Oczywiście udoskonalony portret powstał na bazie zeznań dzieciaków, ale obie strony opisały go podobnie, nie było żadnych sprzeczności, nie licząc koloru skóry, który szybko został poprawiony. Zatem wiemy na pewno, że Stine'a zabił Zodiak (udowodnił to listem), wiemy że dzieciaki widziały Zodiaka i wiemy że gliniarze widzieli Zodiaka, skoro oba opisy się zgadzały.
2. Donald Fouke w swoich zeznaniach zmyślał chyba więcej razy niż Zodiak w swoich listach. W pierwszym raporcie złożonym tuż po morderstwie ani słowem nie wspomniał o żadnym facecie, którego minęli, tak jakby się to nie wydarzyło. W kolejnych raportach zmienił zdanie i przyznał, że minęli faceta, jakoś go tam opisał. W dokumencie dla NBC stwierdził, że minęli mężczyznę, ale nie rozmawiali z nim. A wiele lat później w dokumencie, o którym już wspominałem pt. "This is the Zodiac Speaking" Fouke potwierdza, że zatrzymali go i rozmawiali z nim, pytając o kogoś podejrzanego, czyli dokładnie tak jak Zodiak to opisał w liście.
A więc mamy oficjalne potwierdzenie od Fouke'a że rozmawiali z Zodiakiem i co ciekawe on wykluczył Allena jako faceta, z którym wtedy rozmawiali. Ja wiem, że pamięć jest zawodna i nadal nie można go wykluczyć, ale to jest dla mnie taka kolejna mała poszlaka wskazująca na to, że nie on był Zodiakiem.
Sądząc po Twoich wypowiedziach interesujesz się tą sprawą tak jak ja, więc na pewno kojarzysz drugi portret pamięciowy, sporządzony nad jeziorem Berryessa (nie chodzi mi o rysunek w charakterystycznym kostiumie kata, tylko o portret pamięciowy), niedopuszczony do szerszego obiegu, ale istniejący, sporządzony przez Roberta McKenziego w Napa. Allen w tamtym czasie miał tłustą twarz, w sensie pulchną, okrągłą, a oba portrety pokazują coś innego. Jaką mamy pewność, że portret znad jeziora przedstawia prawdziwego Zodiaka, a nie jakiegoś przypadkowego faceta? Oczywiście nie mamy żadnej pewności, to tylko taka ciekawostka/poszlaka.
"Skoro byli tacy skupieni, to czemu go na wszelki wypadek nie wylegitymowali?"
Nie wiem jak działa prawo w USA, tym bardziej 50 lat temu, więc nie wiem czy mogli go legitymować, ale biorąc pod uwagę to, że według mnie rozmawiali z nim, to zastanawiające jest czemu go nie wylegitymowali. Oczywiście można to zrzucić na karb tego, że sytuacja mogła być dynamiczna. Przypominam, że oni sobie ot tak nie patrolowali ulic, tylko jechali tam w konkretnym celu, mieli zgłoszenie o napaści na taksówkarza.
"przypisywanie sobie najpewniej cudzych przestępstw (np. przypadek Kathleen Johns)"
Oczywiście, że w wielu kwestiach Zodiak po prostu kłamał. Chyba nikt kto zna tę sprawę nie wierzy w to że zabił 37 osób jak sam twierdził, realnie jest to 5-6 ofiar. Ale to, że zmyślał w jednej kwestii nie znaczy że w drugiej nie mówi prawdy. Chciał skompromitować policję, a ta sytuacja z gliniarzami sama mu się nawinęła, miał niewiarygodne szczęście i wykorzystał to.