Nienajgorsze nie oznacza, że szczególnie dobre. Powiem tak: widać budżetowość i to trochę boli, ale jeśli uznamy, że po prostu oglądamy serial a nie wyciągi bankowe, to nie jest źle. Serial ma oczywiście masę problemów, a największym jest niestety główny wątek, który ostatecznie tak się zazębia, że trzeba być pod wpływem aby w to wszystko uwierzyć. Niby to trochę taki Forsyth czy Ludlum, ale jednak nie, po prostu ktoś chciał zbyt wiele rzeczy umieścić w jednym serialu. Spojler: Wielka Zła Rosjanka może dowolnie hypnotyzować ludzi i robić z nimi cokolwiek... więc zamiast po prostu zahipnotyzować kogo trzeba (jak się dowiadujemy zajmuje to parę sekund i można zrobić to w miejscu publicznym) tworzy jakąś grubą, pozawijaną intrygę, zmyłkę za zmyłką, twist za twistem... Why? Nasza bohaterka dla odmiany może się zmienić w kogokolwiek... really? Wrzucenie do tego worka tylu elmentów fantastycznych praktycznie psuje zabawę bo odrealnia scenariusz, który i tak ledwo zipie.

Czemu zatem w ogóle to obejrzałem do końca? Bo chyba główna aktorka - Margarita - jakoś mnie zahipnotyzowała ;-P. Oglądanie jej to niekłamana przyjemność, niewykluczam, że jest to jedna z najpiękniejszych aktorek jakie widziałem od pewnego czasu. A to zawsze coś ;-). Są też dobre momenty. Obiektywnie 4/10, ale subiektywnie podnoszę...