PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=697645}

Zadzwoń do Saula

Better Call Saul
8,3 79 547
ocen
8,3 10 1 79547
8,8 18
ocen krytyków
Zadzwoń do Saula
powrót do forum serialu Zadzwoń do Saula

Rozumiem, że nie mógł żyć ze sobą w tych wszystkich kłamstwach, ale tak po prostu wyrzucić 7-letnią odsiadkę, żeby Kim była szczęśliwa było mega głupie

+ nie zagrali pełnej wersji piosenki z intra, jak w Breaking Bad, na co bardzo czekałem

Max200012

Tyle lat budowania postaci której nie zmieniły żadne drastyczne wydarzenia, który po zmianie tozsamosci mimo wszystko wrocil do slippin' jimmy style i nagle nawrócenie bo...? Czy jego zeznanie w ogole pomoglo jakos Kim ? Mimo że świetnie nakręcony odcinek to mam jakiś niedosyt, trochę mi ta przemiana nie pasuje.

ocenił(a) serial na 10
Max200012

Jimmy jako Gene pokazuje, że ciężko jest mu normalnie żyć samemu i dopiero jakąkolwiek chęć do życia zdobywa gdy wraca do przekrętów.
Po tych siedmiu latach pewnie wyszedłby z więzienia sfrustrowany
i znowu by się stało to samo, ponieważ wciąż nie był pogodzony z samobójstwem jego brata, z roztaniem z Kim, ze śmiercią Howarda i oczywiście ze stworzeniem Heisenberga.
Główny bohater pierwszy raz od dawna postanowił stawić czoła konsekwencjom i tym sposobem znowu stał się Jimmym McGillem, a nie Saulem znanym ze swoich szkodliwych dla innych przekrętów.
Mimo, że zakończenie smutne, to miło widzieć, że w więzieniu ma dobry kontakt z innymi i ma okazję normalnie pogadać z Kim, jakby wszystko było jak kiedyś.

ocenił(a) serial na 10
Max200012

On tego nie zrobił, żeby Kim była szczęśliwa, ale żeby sprostać w końcu konsekwencjom swoich działań. O ucieczce przed konsekwencjami był cały serial - ale niektórzy nie zauważyli. :)

olelali

Tylko ze o ile przemianę kim (w obie strony zreszta) scenarzyści pokazali moim zdaniem genialnie, tak w przypadku Saula to jest dla mnie jakieś zbyt nagłe. Scenarzyści podkreślają ta przemianę scenami z Markiem i Walterem ale przecież cały ten sezon to znów powrót do oszustw, jeszcze w ostatnim odcinku mieliśmy błyszczącego cwaniactwem Saula który wygadał sobie super deal i nagle co ? Dowiaduje się ze kim może dostać pozew cywilny i to go zmienia o 180 stopni ? Bardziej niż śmierć brata, kilkanaście innych zgonów do których doprowadził etc. ? To mi się nie klei.

AniolEntropii

Kim i Jimmy od początku wpływali na siebie nawzajem. Kim zdecydowała się stanąć twarzą w twarz z konsekwencjami po rozmowie tel z Jimmym, a Jimmy zdecydował się na to, gdy usłyszał, że zrobiła to Kim, a to, że go to wszystko "uwiera" było widoczne od dawna.
On nie "przepracował" ani śmierci brata, ani śmierci Howarda, ani rozstania z Kim, ani współpracy z Waltem itd. Wciąż "uciekał". Co z tego, że robił te przekręty? Co z tego, że "zarabiał" pieniądze? To była ułuda. Niektórzy podnoszą temat, że tacy ludzie jak Jimmy/Saul się nie zmieniają i dlatego to zakończenie im nie pasuje. Czy naprawdę on się tak nagle zmienił? Już raz mieliśmy zachowanie podobne do tego z finału, gdy zdecydował się zatrzymać przekręt z Irene, bo nie godził się z tym, że wszyscy inni pensjonariusze Saindpiper się od niej odsunęli. Tej Irene, która zaufała mu tak samo jak Marion. Moim zdaniem to jest naprawdę wszystko spójne.

niebieskiedwaoka

+1 zdecydowanie, jak dla mnie wszystkie wątki były domknięte perfekcyjnie i zabrakło mi tam jedynie muzyki z intra w końcowej scenie

ocenił(a) serial na 10
AniolEntropii

No rozumiem, może miałeś nieco inne oczekiwania, dlatego trochę to zgrzyta, bo nie zgadza się z tym, czego oczekiwałeś. To normalne. Ale wydaje mi się, że za dużo się ślizgasz po powierzchni. W Kim nie zaszła żadna przemiana, ona po prostu zaczęła udawać kogoś innego, niż jest, podobnie jak Jimmy zaczął udawać, że jest Saulem Goodmanem (co w jego wypadku doprowadziło do częściowego pożarcia jego prawdziwego "ja" przez maskę, którą przybrał). I w tym odcinku to pokazano, kiedy Kim znów z łatwością zaczęła być sobą, wystarczył jeden mały krok. W poprzednim zaś, podobnie jak Saul, wyznała po prostu swoje winy. Dlatego też w przypadku Saula to nie jest przemiana, lecz wyznanie win, które prowadzi do oczyszczenia, do ustabilizowania psychiki. Odrzucenie maski Saula sprawia, że wyprowadza on na prostą swoje życie, nawet jeśli oznacza to, że poniesie karę. Poszedł do więzienia, więc jest formalnie zniewolony, ale jednocześnie wyzwolony z pewnego emocjonalnego ciężaru. Te wszystkie kolejne scamy pozwalały mu jedynie zapomnieć o dawnym życiu z Kim, tak samo jak wszystko, co robił, gdy był Saulem Goodmanem. Ostatecznie doprowadziło go to do zguby, bo rozpacz nie dawała mu ostatecznie o niczym zapomnieć - dlatego poszedł wbrew rozsądkowi do tego typka chorego na raka, by go okraść, podobnie jak w retrospekcji poszedł do Waltera, mimo że Mike mu to odradzał. Po złapaniu przez policję nie było powrotu do bycia Saulem, nie było powrotu do bycia Gene'em. Jako Saul był prawnikiem-kryminalistą, a jako Gene omal nie zamordował staruszki, powstrzymując się w ostatnim momencie, więc co pozostało? Jimmy McGill. Nie ma tu żadnej przemiany o 180 stopni. Skup się na tym, że człowiek nie jest jednowymiarowy i nigdy nie zmienia się o ileś tam stopni, to uproszczenie. On co prawda w więzieniu nadal jest rozpoznawany jako Saul, przez co ma szacunek zarówno więźniów, jak i strażników, ale dla samego siebie i dla Kim znów nazywa się Jimmy McGill (powiedział to w sądzie, a później w autobusie, jak go wieźli do pierdla, a jeszcze później, gdy Kim go odwiedziła, ucieszył się, gdy nazwała go "Jimmy"). I to samo w sobie jest wyzwalające, bo zdecydował się ponieść konsekwencje swoich czynów i poddać się karze. Nie pogrążył się ostatecznie jako Gene, nie zamordował Marion, bo nadal tkwiły w nim resztki prawdziwego "ja", czyli Jimmy'ego. BCS jest w tym sensie doskonałym dopowiedzeniem Breaking Bad, bo w tym wypadku przesłanie jest jasne: każdy Twój czyn niesie jakieś konsekwencje, a często prowadzi do tego, co niezamierzone (jak w tym wypadku śmierć Chucka, a później jeszcze gorsza śmierć Howarda). I jeśli będziesz uciekać przed tymi konsekwencjami i odpowiedzialnością za nie, pogrążysz się tylko jeszcze bardziej. Saul był wynaturzoną wersją Jimmy'ego, a Gene stał się wynaturzoną wersją Saula (bo przez jeden moment miał ochotę zabić Marion, więc tak naprawdę upadał coraz niżej, niczym Walter White, by tylko uciec przed odpowiedzialnością za swe czyny). Nie bez powodu Jimmy powiedział w sądzie do Billa, że jest winny śmierci własnego brata. Żeby nie doprowadzić do ostatecznego upadku samego siebie, musiał wyznać winy i wrócić do tego, kim był kiedyś, do osoby, którą kochała Kim. I to mu się udało. Wcale mi się nie wydaje, że to za szybko. Twórcy szykowali nas do tego od wielu odcinków. Tak ja to widzę. :)

olelali

Dokładnie! Zgadzam się.

olelali

Wydaje mi się ze podobnie to rozumiemy, dla mnie te oszustwa Gena z jakimis amatorami to była już taka droga do samozagłady, zwłaszcza ta końcówka z powrotem do domu chorego na raka chlopa i kradzieża zegarków. Jakby chciał żeby go złapali, skończyć to pozbawione emocji życie menadżera cukierni. Tylko to co mi się nie klei to właśnie ten twist gdzie jednak zalatwia sobie super deal. To w końcu pogodził się zd sobą, czy nie ? Robił to po to żeby nie wiem, pokazać jeszcze raz że to on jest gora a nie system ? Po co był ten ostatni taniec Saula Goodmana?

ocenił(a) serial na 10
AniolEntropii

Klei się, bo deal sobie załatwił jeszcze zanim się dowiedział o zeznaniach Kim. Więc był jeszcze Saulem i pewnie miał już pomysł na kolejny scam po 7 latach. Po tym jak się dowiedział, ruszyło go to i przekonał się, że nie ma już miejsca dla Saula i jedyne co może odzyskać to szacunek Kim. Bo całe imperium upadło. I tak też zrobił, nawet kosztem swojej odsiadki. Scena w więzieniu - majstersztyk, bez cukierków ohów i ahów. Jak ktoś tu wyżej napisał, to było całkiem świeże love story z gorzkim happy-endem.

ocenił(a) serial na 9
AniolEntropii

Tak, wizyta w domu u chorego na raka to autosabotaż - nieuświadomione pragnienie zakończenia tego cyrku. I tak pozostawało w nieświadomości, gdy lecial z historyjką o strachu przed Waltem (był podobnie narcystyczny, co nasz chemik, więc niedziwne, że prawda docierała do niego okrężną drogą) do momentu, gdy dowiedział się o Kim - wtedy zrozumiał, że jednak zostało mu coś, jedna jedyna rzecz, którą może odzyskać - jej szacunek/miłość. I jedyne, co można brać w wątpliwość to ta przemiana, tak u Walta jak i u samego Saula - Walt był osobą, która była w stanie bezboleśnie przełknąć śmierć Drew Sharpa, ciekawe skąd u niego był ten końcowy zwrot. I czy był autentyczny/empatyczny czy tylko dla zachowania pozorów i bohaterstwa

olelali

został przyparty do muru, zamiast wolności po 7 latach Jimmi przestał uciekać i mimo że czasu nie cofnie, niczego nie naprawi, przynajmniej mógł Kim spojrzeć w oczy z podniesioną głową na koniec.

ocenił(a) serial na 8
olelali

Muszę szczerze powiedzieć że fascynuje mnie jak niektórzy ludzie umieją czytać ludzkie intencje, potrzeby, pragnienia i je nazywać itp. Długo docierałeś do tych wniosków? Jest to łatwe dla Ciebie czy wymagające, może nawet nie odbieranie co się dzieje, tylko takie nazywanie tego co rozpoznajesz.

olelali

Ale Jimmy był zawsze śliskim Jimmym. Ten Saul w nim od samego początku był. Tylko nie tak bezwzględny. Przecież Jimmy mówił, że miał super uczciwego ojca frajera, którego wszyscy oszukiwali i on też go zaczął oszukiwać. Potem różnego rodzaju drobne przekręty. Każdy nawet najgorszy człowiek ma jakieś przebłyski dobroci. U Jimmiego to były tylko przebłyski, a jedyne sukcesy jakie odnosił to dzięki krętactwom i oszustwom. Jego akcje może były zabawne i przynajmniej na początku nie zabijały ludzi. Potem były już mniej zabawne jak się trup zaczął ścielić gęsto.

A co do wyznania win a końcu to wyglądało to trochę jak według przysłowia na złość babci odmrożę sobie uszy. Chociaż rzeczywiście naprawienie szkód i uczciwe życie to byłaby kary nie do wytrzymania dla Jimmego, a życie na koszt podatnika po kres swoich dni to coś co mógł w sumie zaakceptować, a jego życie i tak by dążyło, że poszedłby znowu siedzieć nawet jakby dostał 7 lat.

ocenił(a) serial na 9
AniolEntropii

Moim zdaniem to nie jest nagłe i temu służyły sceny z Mikiem i Walterem i rozmowy o konsekwencjach. Tak naprawdę po kolorowych scenach serialu należałoby obejrzeć jeszcze raz Braking Bad od momentu wkroczenia Saula, a po tym dopiero czarnobiałe fragmenty BCS i wtedy ta przemiana nie wydała by się taka nagła. Ale moim zdaniem i tak dali kilka powodów, aby Jimmy przestał myśleć tylko płytko o kasie. A gdy dowiedział się o poczynaniach Kim to miał w końcu szansę zrobić coś z lepszych pobudek.

ocenił(a) serial na 10
AniolEntropii

To nie było nawet troche nagłe. Jimmy/Saul od zawsze taki był. Praktycznie od początku do końca Jimmy ani przez chwile nie jest pokazany jako bezwzględny przestepca. Na każdym kroku, gdy robił coś złego, jest pokazane jak ma jakieś refleksje/wątpliwości, jakby dwie strony w nim walczyły.

ocenił(a) serial na 3
Max200012

zauważcie, że on zrobił to samo co Walt kiedy u Skyler była policja w BB - wziął wszystko na siebie i ją odciążył, to samo zrobił on.

SS5555

przecież nic nie mieli na Kim XD Saul działał sam, a żona Howarda i tak ją pozwie

Max200012

Przepraszam, ale nigdy nie oglądałem odcinków na bieżąco, kiedy ten pojawi się na Netflliksie?

ocenił(a) serial na 9
Mateusz_Matti

bez bawienia sie w VPN/zmiane jezyka , to pewnie bedzie jutro

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones