Zankyou no terror miał być w moim mniemaniu następcą Death Note. Miał bowiem posiadać to, co jego poprzednik, czyli akcję, zawirowania w fabule, intrygi, ciekawe postacie i zaskakujące momenty. Oczywiście ZT jest troszkę odwróconym DN. Nine i Twelve od początku są "źli" a przynajmniej na takich pozują, w dodatku wcale nie chcą naprawiać świata jak Kira. w pewnym momencie jednak Sfinksy wkraczają na tą "lepszą" ścieżkę, choć są do tego w pewnym sensie zmuszeni, Kira natomiast zmienia się z dobrego chłopca pragnącego pokoju na świecie w bezwzględnego mordercę. I tym chyba tylko (oprócz braku elementów fantastycznych w ZT) Death Note różni się od swego następcy.
Grafika w animacji jest wprost bajeczna i wydaje mi się że wygląd postaci zmienia się wraz z odcinkami, że grafika jest troszkę inna. Krajobrazy - cud, miód i malina. Takie właśnie uwielbiam.
Opening. Zazwyczaj przewijam i tylko za pierwszym razem oglądam z grzeczności, jednak tutaj coś mnie trzymało, coś kazało za każdym razem oglądać go na nowo. Piosenka całkiem dobra, choć nie w moim guście, idealnie pasowała do zaplanowanego openingu i wprowadzała tą dodatkową dawkę tajemnicy przed każdym odcinkiem.
Ending. Kompletnie mnie nie urzekł, ale to wybaczam, akurat rzadko kiedy endingi są ciekawe.
Fabuła. Można powiedzieć że dosyć oklepane schematy bo mamy i tajemniczą organizację dla genialnych dzieci, i kogoś kto chce przeszkodzić naszym bohaterom i dodatkowo skopać im tyłki, kogoś kto wraca po latach do pracy i z niebywałą szybkością dostrzega to, czego nie widziała policja i ogólnie wiadomo że to on będzie ewentualnym rozjemcom między głównymi bohaterami a policją. Mimo to fabuła wciąga i sprawia że musimy wysilić nasze szare komórki. Sama pamiętam jak przy zagadce o czerwonym smoku wypaliłam na głos "Metro!". To znaczyło, że naprawdę się wciągnęłam. Sam pomysł bomby był genialny.
Mamy w końcu główne postacie, które choć sztampowe, są całkiem żywe i naturalne w swoim zachowaniu szczególnie podoba mi się postać Lisy. Nienawidzę postaci kobiecych ale ona, mimo że ciapa jakich mało, jest naprawdę sympatyczną osobą.
Nine i Twelve to, tak jak powiedziałam, mało oryginalne postacie, ale ich mimika, motywy i ogólnie całość wypada bardzo zgrabnie. Five też zasługuje na miano "interesującej" a już jej wygląd był świetny i doskonale do niej pasował (Czyż nie jest podoba do N z DN?).
Nasz ex detektyw Shibazaki jest momentami zbyt, powiedziałabym, flegmatyczny. Lubię go, ale jakoś wyobrażałam sobie, że czymś mnie zaskoczy, a nie zaskoczył niczym.
Reszta to takie typowe "upychanki" dla bohaterów jak ja to nazywam. Ani odkrywcze, ani nudne. Ot, po prostu sobie są i nawet da się je lubić.
Zakończenie serii.
Siedziałam i nie wierzyłam. To znaczy, domyślałam się, jak to może się wszystko zakończyć, ale mimo to co chwilę trzeba było zmieniać zdanie i dorabiać inne zakończenie, choć miałam nadzieję, że Nine da przynajmniej porządnego kopa Twelve za to że go zdradził. Koniec końców, siedziałam i nawet gdzieś tam szlochałam nad losem bohaterów. Bardzo podobały mi się ostatnie sceny. To znaczy nie te " ostatnie ostatnie", dokładniej: Te kiedy umarli nasi antagoniści (?). Zupełnie się nie spodziewałam tego, że to T zostanie zastrzelony jako pierwszy a to, że N i tak by umarł było wiadome już od przynajmniej poprzedniego odcinka jednak fajnie, że trzymał się dla T. Tak jak Five. Choć w głowie miałam scenę jak Nine klęczy nad ciałem przyjaciela i przykładając lufę do skroni pociąga za spust zabijając się. Lepiej chyba jednak było w anime. Sam krzyk Nine przedarł się przez moje ciało i uderzył prosto w serce. Tak, uważam, że to była jedna z najbardziej wzruszających scen jakie oglądałam w anime. Taka... ludzka.
A tą bombę mógł wysadzić. Cieszyła bym się.
Reasumując, anime oceniam w skali 10 punktowej na 9. Czemu nie 10? Mimo wszystko byłam stuprocentowo pewna, że Shibazaki jakimś cudem okaże się ojcem Nine. Byli przecież do siebie tacy podobni i nie chodzi mi tu o wygląd fizyczny bo ten w anime nie ma znaczenia.
No i ten angielski. Bardzo nie lubię takich zagrań w anime, więc i tu punkt poleciał.
Reszta to jak już mówiłam
Cud, miód i VON!
;)
Co do Twojego streszczenia ostatniego odcinka, to zapomniałaś o istotnej części.
9 i 12 zostali zabici, aby ukryć działania USA. Dlaczego twórcy stworzyli taką scenę, zamiast zabić ich rękami osób działających w projekcie Ateny?
Myślę, że samo odwracanie uwagi od swojej działalności na terytorium Japonii to za mało. Dałoby się to wytłumaczyć kwestią wyjątkowych okoliczności (kradzież atomówki) oraz zwalić winę na Japonię, która potajemnie produkowała superatomówki (łamiąc międzynarodowe porozumienia). Ostatecznie można było zrzucić winę na 5, która zdradziła, albo zwyczajnie machnąć na to ręką. Mosad organizował morderstwa dyplomatów w Europie, a służby UK organizowały ataki terrorystyczne w Iraku. Kto by się przejął takimi drobnostkami, które robiła 5? Nie byłoby to bardziej problematyczne, niż strzelenie poddającemu się dzieciakowi w plecy, na terenie obcego państwa.
Odpowiedź zatem jest prosta: Drugi Sezon!:P
W całej serii było kilka odniesień do II WŚ, a projekt Atena był zamkniętym ośrodkiem robiącym eksperymenty na dzieciach, tak jak robiono to w czasie II WŚ w obozach. Niewiele osób wie, że badania które wtedy robiono nie zostały wyrzucone, ale były przejęte przez USA. Były wykorzystywane, a czasem nawet kontynuowane;)
W anime było wyraźnie powiedziane, że projekt Ateny został zamknięty przez USA i oni wzięli sobie wyniki badań (oraz piątkę).
Na sam koniec, twórcy wznowili wątek muzyki, który przez serial przewinął się kilkukrotnie i nie padła nazwa muzyka, ale państwa - "Islandia". Ciekawostka jest taka, że w 2006 na Islandii (w Keflaviku) zamknięto bazę wojskową USA, która była tam od zimnej wojny.
Jeśli przeliczyć lata, to bazę zamknięto mniej więcej w tym samym czasie, co i projekt Ateny w Japonii.
Zapewne projekt nie został porzucony, a przejęty i przeniesiony. A USA chciało zlikwidować 9 i 12, aby jakiś dziennikarz śledczy nie poszedł tropem 5 i nie trafił na kontynuację badań.
I to zapewne, będzie tematem kolejnego sezonu:))
Zapomniałem też o VON, które to słowo przewijało się przez cały serial, a jest słowem islandzkim a nie japońskim. Co dziwne, że w Japonii policja od razu wpadła na tłumaczenie tego słowa, zamiast się zastanawiać tygodniami nad jego znaczeniem. Przecież mógł to być skrót, albo kolejna zagadka. Zwłaszcza, że sama wikipedia (wikisłownik, by być dokładnym), podaje tłumaczenie dla czterech języków;) Mi osobiście bardziej się to kojarzy z niemieckim tytułem szlacheckim, a Japończycy mają przecież słabość do Niemców (jeszcze od II WŚ:p).
Cholernie mam nadzieje , że masz rację i pokaże się drugi sezon. Jakoś tak nie jestem gotowa , żeby przyjąć do wiadomości że ten zaserwowany nam koniec to rzeczywiście ''Koniec''. Również zastanowiło mnie VON , skąd u Nine w ogóle wziął się wątek islandzki? Nie wytłumaczone i mam nadzieję , że się dowiem w ewentualnej kontynuacji. Twoje rozumowanie na temat bazy w Keflaviku wydają się być zdumiewająco trafne - wyjaśniałoby to czemu Twelve został zastrzelony przez Amerykanów ,mimo że teoretycznie nikt nie musiał umrzeć. Swoją drogą (to już z zupełnie innej beczki) niesamowicie mnie denerwuje polityka USA - to jaką rólkę im przypisano w tym anime , to była kwintesencja wszystkich ich działań na arenie międzynarodowej. Ameryka zawsze wtrynia się tam gdzie jej nie potrzeba - Kolumbia , Wietnam , Afganistan. To co wyprawiali w tym anime było przerażająco realistyczne - pewnie tak sprawy potoczyły , gdyby w Japonii pojawili się terroryści - FBI i do przodu.
Amerykanie są oderwani od rzeczywistości. Wychowuje się ich w przekonaniu, że oni są najważniejsi na świecie, to oni są gwarantem światowego bezpieczeństwa i od nich zależy kształt obecnego świata. Do tego przeciętny Amerykanin jest przekonany, że wszyscy ludzi mówią po angielsku, myślą jak oni, chcą ich kulturę... i samo bycie Amerykaninem jest jak bycie celebrytą:d
Najgorsze w tym wszystkim jest to, że wiele osób (by nie powiedzieć większość) utrzymuje ich w tym przekonaniu (z naszym rządem na czele).
Dokładnie. Co innego mają myśleć , skoro się ich nie opieprza tylko się im jeszcze pomaga? Co robią polscy żołnierze w Afganistanie? Do tej pory jakoś nie dlaczego zostali tam posłani. Rząd Kolumbii dalej prosi USA o wsparcie , chociaż Ameryka została już osądzona (niejednokrotnie zresztą!) za wspieranie kolumbijskich grup paramilitarnych winnych między innymi masowych mordów na cywilach. Sytuację z Wietnamu zna chyba każdy , a żal do Ameryki jest wciąż obecny - ostatnio byłam wolontariuszką w Japonii i miałam okazję porozmawiać o tym z Wietnamczykami. Ameryka wszędzie panoszy się jak u siebie , ale nasza wina - dlaczego praktykujemy permanentne lizodupstwo (sorry za takie epitety , inaczej jakoś nie potrafię tego wyrazić) chociaż tak naprawdę nigdy nie mogliśmy na nich polegać? I do tego dochodzi jeszcze imperializm i megalomania narodowa - dla mnie Ameryka jest cholernie ciężkostrawna.
Zastanawiam się nad tym Twoim pierwszym zdaniem. Czy myślisz, że winę można zrzucać tylko na rząd? Może wszyscy jesteśmy temu winni?
Kiedy Rosja atakuje Ukrainę to ludzie mają całkiem inne podejście. Sprzeciw nie ogranicza się do słów, czy nawet sankcji (działań politycznych)... sprzeciw jest bardziej globalny i rozszerza się również na inne dziedziny życia. Wybuchają dyskusje wśród sportowców i artystów, czy powinno się brać udział w ich imprezach, odwołuje się rok Rosyjski, zwykli ludzie niechętnie kupują produkty z tamtego kraju, etc. Dlaczego w przypadku Ameryki tak nie jest?
Żyjemy w czasach otwartych granic ekonomicznych, światem rządzi pieniądz i każdy może być ekonomicznym żołnierzem zwalczającym politykę jakiegoś kraju. Wszystko co musi zrobić to przestać korzystać z jego produktów i usług - nie nosić ciuchów z USA, nie chodzić do filii ich restauracji, nie oglądać ich filmów, nie słuchać muzyki, nie korzystać z FB...
Każda rzecz z której człowiek zrezygnuje jest niczym pocisk wystrzelony w ich firmy, a tym samym i w budżet kraju. Firmy tracące zyski z pewnością zechcą zbadać powód jakimiś ankieterami i wtedy mogą się dowiedzieć, co jest przyczyną. Wystarczyłoby uderzyć w kilku głównych graczy na Polskim rynku a ich lobbyści uderzyliby z tym do swojego rządu.
FB w tamtym roku miał ponad 12 mln kont z Polski. Gdyby Polacy zaczęli masowo usuwać konta, i jako powód pisali: "Bo dyrektor FBI się myli" lub "Bo do USA są wizy" czy "Skoro nie chcecie naszych jabłek, to my nie chcemy waszego FB" to po miesiącu Obama w Warszawie ogłaszałby zmianę polityki względem Polski:)
Oczywiście tak się nie stanie, bo za wygodę i rozrywkę sprzedajemy duszę już od lat (im, a nawet i tym gorszym), ale pomarzyć można;)
I jeszcze na koniec, taka przypowieść De Mello, która pasuje do tematu:
"Filozof Diogenes jadł soczewicę na kolację. Zobaczył go filozof Arystyp,
który żył wygodnie za cenę pochlebiania królowi.
Arystyp zwrócił się do niego :
- Gdybyś się nauczył być poddanym królowi, nie musiałbyś jeść tej dziadowskiej soczewicy.
Na to odpowiedział Diogenes :
- Gdybyś ty się był nauczył jeść soczewicę, nie musiałbyś przypochlebiać się królowi."
o matko, kolejny użytkownik porównuje z DN? Dlaczego?
Generalnie nic odkrywczego to nie było. Oglądało się przyjemnie, na pewno było kilka poziomów wyżej pod każdym względem niż DN (nie trudno tego dokonać więc to żaden komplement dla tej serii).
Kreska bardzo ładna, tła robiły wrażenie, 3DCGI kulało, bo 3DCGI to ogólnie zło największe.
Opening jest świetny, naprawdę, piękne brzmienie, na słuchawkach pełna wersja brzmi rewelacyjnie. Ending nudny i odrzucający.
"Tak, uważam, że to była jedna z najbardziej wzruszających scen jakie oglądałam w anime. Taka... ludzka. "
Chyba mało oglądasz dobrych anime, skoro tak piszesz, serio. Wiele serii anime mnie naprawdę mocno wzruszyło, ale tutaj nie poczułem totalnie nic.
"A tą bombę mógł wysadzić. Cieszyła bym się."
WAT? A co zrobił?
"Zakończenie serii.
Siedziałam i nie wierzyłam. To znaczy, domyślałam się, jak to może się wszystko zakończyć, ale mimo to co chwilę trzeba było zmieniać zdanie i dorabiać inne zakończenie, choć miałam nadzieję, że Nine da przynajmniej porządnego kopa Twelve za to że go zdradził. "
Zakończenie było totalnie przewidywalne. Fajnie, że bomba wybuchła, fajnie, że cała Japonia bez prądu była. Ta część była naprawdę ok. Ale sama końcówka? Nie do końca.
Ja daję 8, bo na więcej ta seria nie zasługuje. Soundtrack i oprawa graficzna zrobiły swoje.