ooooj zgadzam się w stu procentach!!

Rzeczywiście końcówka wgniata w fotel , dołuje i łamie serca - no niestety tak to już jest z tymi azjatyckimi zakończeniami. Czasem to jednak wolę być fanką plastikowych happy endów - wtedy przynajmniej leci do widza jakaś pozytywna energia z tych bieluchnych hollywoodzkich zębów. A tak... znowu będę się snuła jak duch przez tydzień , zdołowana takim losem bohaterów , którzy byli absolutnie genialni - i dosłownie i w przenośni ;) Naprawdę wierzyłam oglądając ten ostatni odcinek - że znajdą swoje małe odludne miejsce i będą WRESZCIE szczęśliwi. Wszystko na to wskazywało - grali w piłkę , chlapali się wodą a tu ni stąd i ni zowąd wtryniają się Amerykanie :( Zankyo no terror to jedna z tych pozycji które i kocham (oj kocham!) i nienawidzę jednocześnie.

Swoją drogą , znacie coś podobnego?
Mnie to anime przypomina trochę Death note , Zetsuen no tempest i Black bullet więc to mogę polecić od siebie. Z góry dzięki za odp.

Szczerze ostatnio wolę oglądać coś mniej przygnębiającego (po obejrzeniu tego anime przez tydzień słuchałam tylko piosenek z soundtracka i przeżywałam tą historie jakby była prawdziwa XD), ale mogę ci polecić Psycho Pass, tylko, że nie jest chyba za bardzo podobne do Zankyō no Terror, ale i tak jest świetne więc powinno ci się spodobać.

A Code Geass? Też są tam takie strategiczne rozrywki i zakończenie, po którym pozbierać się nie można (no przynajmniej ja chodziłam z pustką w oczach przez tydzień po zakończeniu oglądania), mimo że właściwie w pewnym rodzaju to jest 'happy end'...

I code geass i psycho pass oglądałam ;) Oba świetne, chociaż po PP spodziewałam się więcej ;)

złamało serce. oj tak :(