Jeżeli ktoś spodziewa się SF, które nie potraktuje oglądającego jak idioty to niestety, nie znajdzie nic dla siebie. Po pierwszych 2 odcinkach mogę powiedzieć, że bohaterowie "uczyli się" przetrwania i zachowania chyba od naukowców z "Prometeusza".
Oglądając pierwsze odcinka dosłownie co druga scenę mamrtałem pod nosem "co ty do cholery robisz!?".
Każdy z bohaterów - przeszkolony, bądź co bądź, kandydat na kolonizatora obcej planety, zachowuje się kompletnie irracjonalnie. Dzieciak zjeżdza lodowym tunelem do lasu i co robi? Wychodzi z lodowej jaskini i siada sobie tyłem do skraju lasu, kompletnie nie myśląc, że to właśnie z niego może nadejść zagrożenie. Dzieciak ucieka przed nogami robota - wspina się na drzewo, kompletnie nie widząc, że na gałęzi siedzi sporych rozmiarów tułów robota.
Poza tym - woda nie zamarza przez długi czas, ale gdy tylko dziewczyna wskakuje do niej, to całośc zamarza w minutę. Las również zaczyna się palic, jakby go ktoś polał benzyną. Mechanik rostaje sam z nieprzytomną kobietą, praktycznie bez zapasów i pozwala innej kobiecie odejść z większością zapasów tylko "na słowo".
Bohaterowie próbują wydobyć z lodu córkę i zaczna padać - nikt nie wpadnie na to, by przenieść namiot i osłonić to miejsce od wody. Supernowoczesne, latające w gwiazdy pojazdy i sprzęt, ale gdy ktoś oddali się o 11 kilometrów, to traci zasięg radiowy... itd. itp.
Jeżeli chcecie znaleźć serial, który będzie sobie leciał w tzw. "tle" podczas sprzątania, obiadu itp. to nada się idealnie. Jeżeli jak ja, chcecie obejrzec coś, co skupi waszą uwagę i pochłonie cenny czas, to szukajcie dalej...