Wczoraj pożebnaliśmy Sawyera, Michaela, Walta i Jina, którzy będą szukać pomocy. Oglądając ten odcinek było mi bardzo smutno, gdyż Sawyer jest moim ulubionym rozbitkiem. Poza tym wkurzyło mnie to, że prawie nikt nie chciał się z nim pożegnać :-(. Nie rozumiem rozbitków. Wiem, że Sawyer był niemiły i arogancki, ale to w końcu podróż niepewna i niebezpieczna, więc mogli się z nim pożegnać, powiedzieć przynajmniej Do widzenia lub Trzymaj się, ale nie . Tylko Jack był w porządku. Co o tym myślicie? Piszcie . Pozdrawiam :-))
Sorry, ale tu będzie MINI SPOILEREK!!:))
Sawyer nie zginie na morzu ani takie tam. W drugim sezonie jest również głownym bohaterem:) Pozdro:]
Wiem o tym., ale chodziło mi tylko o kilka miłych słów, których nie wypowiedziano
Tak Sawyer nie zginie. Lubie go i wiem, że nie zginie. Gdybym tego nie wiedział to bym ryczał, bo ja z kolei uwielbiam Michaela !
A mi najbardziej było żal tego chłopca (jak ma na imię?). Musiał się pożegnać ze swoim najlepszym przyjacielem (pieskiem oczywiście) :( Uhhh... Aż płakać się chciało.
na szczescie zaden z nich nie zginie. Sawyera postrzela INNI ale na szczescie w pore go doniosa a Kate metodą - cytat - " szeptania do ucha " doprowadzi Sawyera do formy :)
Oj ludzie! chodziło mi o coś innego. O to, że nikt na wyspie nie lubi Sawyera. Rozumiecie? A nie o to, że zginie, bo wiem, że nie zginie. Pozdrowienia.
ale przeciez ne jest tak ze nikt go nie lubi. chocby charlie zegnal sie z sawyerem, kate go przeciez szukala, potem on szukal jej. nie jest tak ze oni go nie lubia. Moze ich irytuje, ale sawyer jest przeciez w gruncie rzeczy dobry :)