Dyskusja o ostatnim :( odcinku najlepszego serialu,LOST-Zagubieni. SPOILERY!!!
A mi się wydaje, że sami twórcy serialu nie mają najmniejszego pojęcia czym jest wyspa ;) Ona po prostu jest i już, ma swoje tajemnicze właściwości i swojego opiekuna, który oprócz tego, że ma chronić światło, nie wie o niej wiele więcej. I w całej dłuuugiej historii tej wyspy pojawia się na niej MiB, co doprowadza do wszystkich pozostałych wydarzen. A zakonczenie - na początku byłem zawiedziony tym, ze nie wyjasniono najwazniejszych tajemnic, ale po drugim seansie doszedlem do wniosku, ze w tym serialu nie chodzilo o zakonczenie, ale o te wszystkie niesamowite odcinki, ktore bylo nam dane przez 6 lat ogladac. I taki slodko-gorzki happy end na koniec - pozytywny.
A czy ktoś zauważył witraż na samym końcu w kaplicy ? To jest moim zdaniem najważniejszy element całego przesłania. Nieważne w co wierzysz i czy jestes katolikiem, żydem, hinduistą czy wyznajesz konfucjanizm czy islam - dopracuj sobie swoją własną teorię ! Niebo? Eden? Czym/Kim było światło? Sam sobie odpowiedz . To jest najpiękniejsze ten serial jest dla Wszystkich.
Ja jestem ateistą i też generalnie mi się podobało, choć mam wiele zastrzeżeń.
Oszałamiający serial, dawno coś nie zrobiło na mnie takiego wrażenia, dalej mam świeczki w oczach, z serialem byłem od samego początku, od dnia kiedy na tvp leciał pilotowy odcinek, coś wielkiego, nowego, Świerzego, niesamowitego. Przez te 6 lat naprawdę w jakiś sposób człowiek sie zżywa z postaciami, nawet bardzo mocno na każde 40 min odlatuje się do ich świata. Piękne chwile, koniec jakiejś epoki. Brava dla twórców!
Naszła mnie taka myśl:
A może końcowa walka wręcz Jacka z Flockiem była niepotrzebna?
Ponieważ w chwili jak Desmond wyjął korek Flock stał się "zwykłym śmiertelnikiem" i już nie zagrażał całemu światu. Mógł śmiało opuścić wyspę!
Co wy na to????
On sam jako człowiek może i tak, może i specjalnie groźny nie był, ale za to jak tłumaczył Jacob w odcinku "Ab Aeterno", wyspa w tym momencie przestała być korkiem, całe to zło, które w sobie izolowała zaczęło się "wylewać", rozprzestrzeniać na cały świat. Przed tym właśnie chronią zewnętrzny świat obrońcy wyspy.
Po obejrzeniu ,po przeanalizowaniu stwierdzam ,że finał zasługuje na 10 ale zaznaczam ,że oceniam całość. Owszem oczekiwałem innego zakończenia więc jest lekki zawód. Sam jestem na bakier z wiarą więc pokazanie finału na zasadzie niebo-czyściec-piekło kompletnie do mnie nie trafiło (ale to tylko moje zdanie). Równie dobrze zakończenie mogło być takie ,że to wszystko sen któregoś z Bohaterów a ludzie z wyspy to personel+pacjęci. Co do flasów kiedyś ktoś na forum dał teorie ,że to jest na zasadzie "Co by było gdyby wyspy nie było a Oceanic by się nie rozbił" czyli pokazanie losów Bohaterów. Tylko gdy pokazali odcinek o Sawyer'rze gdzie był Polismenem zaczęło mi coś świtać ,że coś tu śmierdzi bo jak wiemy jak Sawyer wsiadał na pokład samolotu był oszustem i kanciarzem.
Podsumowując : Nie było tak źle jak nie którzy piszą ,ale kilka rzeczy w finale można było pokazać inaczej.
Może walka nie była potrzebna, ale Jack na pewno był wściekły i chciał go zabić tak czy inaczej, tak jak Kate ;)
@adam79mce
Tyle że Jack się zorientował, że Flock stracił soje moce dopiero w sytuacji, gdy poczęstował go sierpowym, co zaowocowało krwawieniem Flocka.
Wtedy już jednak trudno było o trzeźwe myślenie i ucięcie sobie spokojnej rozmowy typu:
Jack: - "wiesz co Flock, może przekażemy sobie znak pokoju i pójdziemy każdy w swoją drogę?"
Flock: - "no wiesz Jack, genialny pomysł!"
...no i niestety ich pojedynek zakończył się, jak zakończył.
Tak przy okazji finału, zacząłem sobie układać w głowie kilka rzeczy, np. dotyczących Walta i jego zdolności. Z tego co zostało pokazane w serialu na wyspie było kilka kieszeni, "źródeł" energii. Każda z nich cechowała się tym, że znajdowało się w niej światło, energia wyspy. Największa była w jaskini z oczkiem wodnym. Ale były też przy bunkrze, stacji "Łabędź" i stacji "Orchidea". Bliski kontakt ze światłem w tamtych miejscach wiązał się z przeniesieniem w przestrzeni. Energia z jaskini ze światłem przenosiła ludzi w miejsce, w które "teleportowała" Jacka na końcu i ciało brata Jacoba po tym jak został w nią wrzucony. Energia z komnaty z kołem, którym Ben przeniósł wyspę, przenosiła ludzi (opcjonalnie niedźwiedzie) na pustynię w Tunezji. Energia spod stacji Łabędź rozrzucała ludzi po wyspie, zarówno w czasie zniszczenia bunkra, jak i momencie incydentu z finału 5 sezonu. Energia ta miała więc możliwość teleportacji. Jak się dowiedzieliśmy od matki Jacoba mała ilość energii/ światła jest w każdym człowieku. Ale ludzie wciąż chcieliby jej więcej. Na tej podstawie wnioskuję, że w niektórych ludziach może być tej energii więcej - Walt, Miles. Walt jak wiemy miał jakieś bliżej niesprecyzowane zdolności, które polegały na tym, że mógł być w miejscach oddalonych od miejsca jego faktycznego pobytu. Coś a la bilokacja (ojciec Pio się kłania). Stąd też zainteresowanie ze strony innych, uprowadzenie i poddanie go badaniom. Myślałem nad tym dlaczego przybrana matka Jacoba mówiła, że ludzie wciąż chcieliby więcej tej energii. Musiała mieć ona doświadczenie związane z ludźmi, którzy zbudowali oczko wodne w jaskini ze światłem i korzystali z tej energii, dlatego wiedziała, że wejście tam jest gorsze niż śmierć, prawdopodobnie zresztą sama z tej energii korzystała. W odcinku "Substitute" bodajże, jest pokazana podróż czarnego dymu z perspektywy pierwszej osoby. Widać tam, że dym przemierza wyspę, znika, nagle pojawia się w innym miejscu, leci dalej, znika, pojawia się itd. czyli teleportuje się. Ma tą samą umiejętność, którą podejrzewano u Walta tylko rozwiniętą na dużo większą skalę. Ma również zdolności, którymi dysponuje Miles, ale również dużo bardziej wypasione. W trzecim lub czwartym sezonie, mogliśmy oglądać znikającą chatkę Jacoba. Teraz to oczywiste, że w środku rezydował sobie czarny dym, który mógł przemieszczać całą chatkę. Chatka była otoczona popiołem, który był przerwany stąd też wniosek, że był on w niej zamknięty ale jeszcze zanim lot 815 dotarł na wyspę.
No fajnie spostrzeżenia i wszystko byłoby pięknie ale na przykład kiedy Hugo widzi chatkę (tę znikającą) podchodzi do okna i widzi tam oko....twórcy w wywiadzie potwierdzili że jest to oko Jacoba :). Wywiad był udzielony jako podcast do odcinków sezonu 4.....
Miles miał takie zdolności bo urodził się na Wyspie a więc przy tej energii. A DYM był sam sobie "ruchomą energią elektromagnetyczną" moim zdaniem. I nie był bratem Jacoba tak samo jak nie był Lockiem, ani nikim innym pod kogo się podszywał. Podszywanie umożliwiało mu zdobywanie wiedzy jedynie.
No brakuje tego kto i jak go tam uwięził a później uwolnił....missing pieces....
Na chwilę obecną, bez posiadania konkretnej wiedzy, myślę jednak, że pierwotna natura dymu została zainicjowana jednak przez brata Jacoba, czyli że dym był owym bratem - oczywiście nie fizycznie ciałem, ale "duchem".
Oczywiście równie prawdopodobne może być to, że dym był uwięziony i korzystał z okazji.
Za tym przemawiałyby szkielety (przynajmniej 2), które ujrzał Desmond opuszczony do wnętrza światła, co wskazywałoby na to, że ktoś już tam wcześniej "wpadł" z "wizytą"
No nie mniej chyba pozostanie to jednak w ramach dywagacji...
Lecz myślę, że nie jest to, aż tak istotne, choć jakkolwiek ciekawe.
Trochę nie rozumiem negatywnych komentarzy na temat finału. Dla mnie finał był fenomenalny i niczego mi w nim zabrakło. Ja bym np. nie chciała żeby wszystkie wątki były wyjaśnione, bo po co? Lepiej jest, jak się czegoś nie wie.
Momentami aż łezka zakręciła się w oku, wtedy, gdy się odnajdywali... Cudownie.
Jestem zaskoczona....wielu osobom podobało się zakończenie...wg mnie odcinek był super ale sama końcówka...hmmm...i wszyscy poszli do nieba?? no chyba nie bardzo trafili xD
Przeczytałem parę komentarzy odnośnie samej końcowej walki Jacka z Flockiem. Jak napisałem wcześniej, dla mnie finał jest, będzie, przepiękny i chylę czoła przed scenarzystami. Cholera, jednak prawdziwi zawodowcy. Właśnie, jeśli mowa o walce Jacka z fałszywym Lockiem, trochę bym się przyczepił. Troszkę to moim zdaniem spaprano, można było zrobić to trochę inaczej.
Mam na myśli sam moment kiedy Jack otrzymuje cios nożem. Dlaczego Jack kiedy już siedział okrakiem na Flocku, zwyczajnie nie okładał go pięściami po pysku, tak jak zrobił to z Benem w końcówce 3 sezonu. Kilka potężnych ciosów i Flocke nie miałby prawa sięgnąć po swoją kosę a tak? Jack go dusi i czyni to w identyczny sposób kiedy dopadł Flocka przy źródle, wtedy otrzymał od niego cios kamieniem.
Mija niewiele przecież czasu i Jack po raz kolejny robi ten sam błąd. Dusi Flocka i pozwala mu na wykonanie manewru w sensie chwycenia za leżący obok nóż. Tak jak piszę, można było to zrobić trochę inaczej.
Hmm, pozwolicie, że wrzucę jeszcze swe 3 grosze. Wczoraj zrobiłem powtórkę finału i...głupio się może przyznać, ale ending cholernie mi się podobał (w przeciwieństwie do pierwszego razu, gdzie poczułem się oszukany). Piękna rzecz...
BTW, mogli się postarać o prawdziwe kamienie, bo te, które spadały w finale, z prawdziwymi głazami nie miały wiele wspólnego. Niby szczegół, ale oczy bolały patrząc na ten tandetny plastik...
Nie rozumiem, dlaczego w kościele nie było Michaela, Woltera, Any Lucii, Faradaya.....
Kurcze, jestem ogólnie odrobinę zawiedziona wszystkim.