postanowiłem podtrzymać tradycję...
temat poświęcony 4 odcinkowi finałowego 6 sezonu LOST
16 luty 2010 postać centryczna: John Locke (nareszcie)
Odcinek rewelacyjny, coś się zaczęło dziać, już wiemy że Jacob szukał kandydata na swoje stanowisko, pytanie brzmi dlaczego?
Według mnie robił to dlatego iż wiedział że czarny dym znajdzie tą lukę i że ktoś będzie musiał go zastąpić, jeden z naszych rozbitków. Podejrzewam że Jacob wiedział że to będa rozbitkowie z Oceanic, i według mnie w jaskini wiedział że zginie, dla tego nie uciekał ani nic. Pewnie przewidział to już dawno temu, i tylko czekał aż to nastąpi. Jeżeli chodzi o Kate, to ona może być kimś w rodzaju "Richarda" dla późniejszego "Jacoba", dlatego jest tak ważna że jest w świątyni ale nie ma jej wymienionej w jaskini. Ach podobało mi się i chcę jeszcze.
A tak przy okazji ktoś mnie dziś rano nastraszył że James umrze, ale się wkurzyłam, dobrze że to nie prawda. I ktoś wcześniej mówił że Sawyer przejdzie na stronę Flocka. Wydaje mi się to niemożliwe, dlatego że Ford przeszedł przemianę z Sawyera w Jamesa, wie już jak należy postąpić, teraz jest dobrym facetem, nie jest takim skurw**** Sawyerem jak na początku, teraz jest Jamesem.
Jak dla mnie jeden z lepszych odcinków ,co do tego ze Sawyer przejdzie na stronę Flocka to mam nadzieje ze tak będzie , liczę na to ze dokopią razem doktorkowi
Wszystko grało u mnie ;p Edytuj sobie napisy w All playerze albo ściągnij inną wersję odcinka. Hatak udostępnił dziś od razu napisy dla wersji SD jak i HD
Nie zauważyliście pewnego poważnego błędu fabularnego??? Gdy Ben i Ilana niosą ciało Locke'a, Ilana mówi, że on został w uwięziony w tej postaci i nie może zmieniać wyglądu....To jakim prawem w "Dead is dead" przybrał postać córki Bena???
Co do odcinka. Niezły, ale spodziewałem się większego "postępu" w fabule, ale póki co wszystko ma sens.
Jacob musiał od bardzo, bardzo dawna szukać następcy patrząc za zapisaną nazwiskami ścianę, ale dlaczego akurat te osoby i dalczego akurat te numery??? I w zasadzie sami faceci, dlatego 42 to pewnie Jin i dlatego pewnie przeżył wybuch frachtowca.
Flocke to niezły ściemniacz, nie wierzyłbym do końca w to co mówił Sawyerowi, nie do końca z tymi kandydatami ma być prawda. Pamiętacie co mówili w Świątyni?? Że muszą tam być wszyscy, a Sawyer się wyłamał...jak wiemy każdy z nich reprezentuje jedna z liczb równania Valenzzetiego, równanie musi być kompletne, bez Sawyera nie jest. Flocke po prostu znalazł słabe ogniwo tego równania, bo jak na moje oko to nie przypadek, że oni akurat mają te liczby. Po drugie, Johnowi nie ściemniał nikt inny jak "słudzy" Dymu....Christian, bo to on powiedział Johnowi, że będzie musiał umrzeć, to było jak nakłanianie do śmierci, bo wiedział, że bez Johna niewiele zdziała, że od jego śmierci wszystko zależy stad ta gadka o tym, że jest wybrany, że złoży ofiarę Wyspie, a tak naprawde to była zwykła manipulacja...
Dzieciak w dżungli wygląda jak jakiś stróż reguł heh. Pierwsze skojarzenie - Aaron. Ale później zacząłem w to wątpić. To co mu mówił oznaczało, że nie może zabić żadnego z kandydatów np. Sawyera, tak samo jak nie zabił Bena ani Richarda...może ich przekonwywać, nakłaniać ale nie zabić.
Z tego co mówi CK wynika, że ktoś go zamienił w Dym, pozbawił ludzkiej postaci, ale dlaczego?? To miała być kara?? nagroda?? A może on nie był człowiekiem, bo Jacob też nim nie był. Myśle, że CK wciąż marzy się władza nad Wyspą, nienawidził Jacoba, ale na pewno nie za to, że go zamienił, i nie sądze, żeby chciał opuścić Wyspę, prędzej przejąć nad nią kontrolę.
"Nie zauważyliście pewnego poważnego błędu fabularnego??? Gdy Ben i Ilana niosą ciało Locke'a, Ilana mówi, że on został w uwięziony w tej postaci i nie może zmieniać wyglądu....To jakim prawem w "Dead is dead" przybrał postać córki Bena???"
No właśnie.. jeśli nie jest to niedopatrzenie twórców to można domniemać, że zabicie Jacoba spowodowało, że fLocke nie może już zmienić postaci. Sądzę, że jego umiejętności zostały mu nadane przez Jacoba (tak jak Alperta Jacob zrobił nieśmiertelnym, tak CK uczynił 'shapeshifterem' chroniącym świątyni) i wraz z jego śmiercią zaczną zanikać. Dym może znów stawać się człowiekiem. Być może też utrata możliwości zmiany wyglądu to efekt uboczny złamania reguł lub odnalezienia 'luki'.
Jeszcze odnośnie liczb. Na ścianie widać masę nazwisk osób, które pojawiły się na wyspie na długo przed pasażerami 815. Mają oni liczby nawet trzycyfrowe, to sugeruje, że Jacob na pewno nie przypisywał liczb osobom w kolejności w jakiej ich spotkał. Być może liczby były przypisywane losowo. Uważam, też, że Jacob nie ma pojęcia o równaniu Valenzettiego czy o nadzwyczajności ciągu cyfr 4 8 15 16 23 42. Gdyby tak było, to nie zawracałby sobie głowy wypisywaniem aż tylu osób, wystarczyło od razu zainteresować się wspomnianą szóstka. Dlatego uważam, że moc liczb jest czymś większym.. potężniejszym niż sam Jacob. Nie ma on więc zupełnej władzy nad przeznaczeniem.
"Dzieciak w dżungli wygląda jak jakiś stróż reguł heh."
Może to Jacob. Objawił się fLockowi w takiej postaci gdyż mogą znać się od dziecka.
"Nie zauważyliście pewnego poważnego błędu fabularnego??? Gdy Ben i Ilana niosą ciało Locke'a, Ilana mówi, że on został w uwięziony w tej postaci i nie może zmieniać wyglądu....To jakim prawem w "Dead is dead" przybrał postać córki Bena???"
No właśnie.. jeśli nie jest to niedopatrzenie twórców to można domniemać, że zabicie Jacoba spowodowało, że fLocke nie może już zmienić postaci. Sądzę, że jego umiejętności zostały mu nadane przez Jacoba (tak jak Alperta Jacob zrobił nieśmiertelnym, tak CK uczynił 'shapeshifterem' chroniącym świątyni) i wraz z jego śmiercią zaczną zanikać. Dym może znów stawać się człowiekiem. Być może też utrata możliwości zmiany wyglądu to efekt uboczny złamania reguł lub odnalezienia 'luki'.
Jeszcze odnośnie liczb. Na ścianie widać masę nazwisk osób, które pojawiły się na wyspie na długo przed pasażerami 815. Mają oni liczby nawet trzycyfrowe, to sugeruje, że Jacob na pewno nie przypisywał liczb osobom w kolejności w jakiej ich spotkał. Być może liczby były przypisywane losowo. Uważam, też, że Jacob nie ma pojęcia o równaniu Valenzettiego czy o nadzwyczajności ciągu cyfr 4 8 15 16 23 42. Gdyby tak było, to nie zawracałby sobie głowy wypisywaniem aż tylu osób, wystarczyło od razu zainteresować się wspomnianą szóstka. Dlatego uważam, że moc liczb jest czymś większym.. potężniejszym niż sam Jacob. Nie ma on więc zupełnej władzy nad przeznaczeniem.
"Dzieciak w dżungli wygląda jak jakiś stróż reguł heh."
Może to Jacob. Objawił się fLockowi w takiej postaci gdyż mogą znać się od dziecka.
To nie jest niedopatrzenie.
...i teraz dzięki Twojej wypowiedzi zrozumiałem pewną rzecz! - a może nie tyle zrozumiałem, co ją sobie uświadomiłem, gdyż początkowo błędnie interpretowałem niektóre fakty.
A więc...
Flock wydaje się wykazywać oznaki człowieka, a mianowicie wskazują na to choćby trzy rzeczy:
- w domku gdy Sawyer poczęstował Flocka szklanką Whisky, ten oblizał palec i sprawił wrażenie, że poczuł smak i z lekkim "przerażeniem" (choć to za mocne słowo) szybko odstawił szklankę, uświadamiając sobie, że coś się w nim zmieniło
- idąc z Sawyerem (scena gdy ten wyciągnął pistolet), Flock był widocznie spocony u góry na koszulce (i bynajmniej nie jest to niedopatrzenie reżysera i siła wyższa wynikła z faktu, iż aktor się spocił, tylko jak najbardziej celowy zabieg)
- goniąc małego chłopca, a następnie upadając, Flock był wyraźnie zmęczony, ot tak po ludzku, jak człowiek
Co do umiejętności Flocka, to trudno powiedzieć, czy otrzymał je on od Jackoba. 50/50
Co do uwięzienia Flocka w ciele Locka, to można oczywiście snuć przeróżne teorie - mniej lub bardziej sensowne, dlaczego niby tak się stało.
Co do małego chłopca, to bardzo ciekawa jest jego reakcja, gdy przypomniał Flockowi o obowiązujących zasadach, a następnie gdy Flock odpowiedział mu, a ten nie mówił mu czego on nie może zrobić, chłopiec dość ciekawie przecząco pokiwał głową i miał bardzo frapujący wyraz twarzy.
Trudno jednoznacznie odczytać, co miał on na myśli.
Oczywiście mam swoje teorie :)
1. Po prostu tą miną i kręceniem głową, tylko potwierdził, że nie wolno łamać zasad.
2. Była to swoista pogarda i dezaprobata wobec słów Flocka, która jakby mówi: "Ty to się chyba już nigdy nie nauczysz właściwego postępowania"
3. Chłopiec tak jakby ostrzegł Flocka i jakoby z "przykrością" potwierdził mu, że naprawdę nie może złamać zasad.
Co do przypisanych liczb, to może znaczą one to, że czym mniejsza, tym w jakimś sensie ważniejsza osoba?
No ale z tego by wynikało, że Jacob "stworzył" Dym, a raczej zmienił CK w Dym. Jeśli tak by się stało, to mógłby przecież powstrzymać "swoimi mocami" Dym jako Flocke'a. Jacob nie może mieć takiej władzy, bo sam też podlega pewnym regułom.
Nie wykluczone, że on nie jest tym za kogo go uważamy. Że ponad nimi stoi ktoś lub coś jeszcze. Na przykład ten dzieciak przestrzega Flocke'a, tzn. za złamanie zasad musi być jakaś sankcja, kara, cokolwiek.
Przemiana Flocke'a w człowieka z kolei wykluczałaby obecność Dymu, ale z drugiej strony to nie ma sensu. Dlaczego Flocke, miałby chciec stać się człowiekiem, skoro ludzie są słabi a jako Dym ma większe pole do popisu, jest niezniszczalny - co nie raz widzieliśmy.
Co do tego równania Valenzzetiego to nie sądzę aby miało one jakieś znaczenie dla fabuły serialu, przynajmniej jak dotąd. Ponieważ nie zostało napomknięte w ani jednym odcinku. Nie wykluczam, że tak się stanie, ale raczej nie sądzę. Poza tym jak równanie może być kompletne skoro Locke już nie żyje?
Mi się nasuwa na myśl pewne podobieństwo wyspy do bunkra "łabędź". Jacob jako postać wprowadzająca ludzi na wyspę, tak jak Desmond cyfry do komputera. A Flocke jako jego towarzysz, który ma dosyć tego procederu, uważa, że jego zaprzestanie nic nie zmieni i chce go przerwać. Tu pewne podobieństwo do Locke'a, który zwątpił w słuszność wprowadzania cyfr i zniszczył komputer co doprowadziło do tego, że Desmond musiał wysadzić bunkier. Ale również do Kelvina, który olał Desmonda i chciał zwiać. Poza tym zachowanie Flocke'a budzi skojarzenia z Lock'iem "nie mów mi czego nie mogę zrobić". Być może jeśli wszyscy bohaterowie będą martwi, wyspa ulegnie zniszczeniu.
Różnica między Jacobem a Flockiem polega na tym, że ten pierwszy mimo, że sprowadza ludzi na wyspę to daje im wolną wolę i nie ingeruje bezpośrednio w to co oni robią. Flocke natomiast musi knuć i kombinować, żeby osiągnąć swój cel.
Co mnie nurtuje to czy na pewno te napisy w jaskini wykonał Jacob? Jak wiemy przekazywał on już wcześniej jakieś listy z nazwiskami i to zwykle na kartkach papieru. To co widzimy w jaskini to mi wygląda na rękodzieło Flocke'a, który w ten sposób czegoś szuka.
Proste.. Wiąże się to zapewne ze śmiercią Jacoba. Póki żył miał dowolność teraz po jego śmierci zostaje jako Jonh Locke. TO do czego dąży ma mu pewnie zapewnić wolność i powrót do jego pierwotnej, człowieczej postaci
Locke po wylądowaniu w LA sprawia wrażenie, jakby pamiętał wydarzenia z wyspy. Czy, ujmując inaczej, był ich świadomy. Miał dziwną minę, gdy poznał Bena w szkole, tak jakby już go wcześniej znał. Takie jest moje odczucie.
też mam takie wrażenie, może Flockowi uda się wydostać z wyspy, właśnie jako Lock, razem z pozostałymi... po wybuchu czy czymś tam ;)
Czy wie ktoś dlaczego nazwiska Straume(Miles) i Littleton(Claire) zostały skreślone? Przecież oboje jeszcze żyją.
A kto powiedział, że śmierć decyduje o skreśleniu?
Jacob skreślał tych, którzy wg niego nie nadawali się już na jego następstwo. Mogło to być zarówno z powodu śmierci, jak i złych wyborów czy zachowań ze strony kandydatów.
No właśnie, ciekawe co decyduje o wyborze właśnie tych osób. Być może wyselekcjonowani zostali tylko Ci ludzie, których charakteryzują zdolności przywódcze? Dlatego nie ma wśród nich Kate, która wiecznie ucieka.
Jack to urodzony przywódca, człowiek, który nigdy się nie poddaje i mimo chwil słabości próbuje wszystko naprawiać.
Locke również miał ambicję, żeby być przywódcą innych. Choć prawdopodobnie dyskwalifikowało go to co powiedział w ostatnim odcinku James, że Locke zawsze się bał, nawet kiedy udawał, że tak nie jest.
Sawyer również kilka razy przewodził. Do tego to świetny oszust i manipulator.
Hurley gdyby nie pechowe liczby to szczęściarz i dobry, poczciwy szef.
Sayid to wiadomo, twardziel nie odczuwający strachu.
A ostatnia osoba to mam wrażenie, że chodzi o Sun, bo pokazała już kilka razy, że potrafi skłamać i pokazać pazurki.
Myślę sobie też nad tym na czym polegało badanie Sayida przez innych w świątyni. Być może chodziło o jego reakcję na tortury. Okazanie słabości i strachu.
Ciekawy czy bedziemy miec dwa odcinki w swiatyni(i z Claire) pod rzad.Poniewaz po odcinku o Jacku(za tydzien) bedzie odcinek o Sayidze.Chyba ze Sayid ucieknie i bedzie akcja z Flockiem,ale za to pozniej odcinek o Benie czyli bedzie Flock ;p
Spokojnie z takimi rewelacjami.. nie każdy ma ochotę na spoilery z przyszłych odcinków.
4 - Locke (John)
8 - Reyes (Hurley)
10 - Mattingley - Other
15 - Ford (James)
16 - Jarrah (Sayid)
23 - Shephard (Jack)
31 - Rutherford (Shannon)
42 - Kwon (Jin lub Sun)
56 - Burke - (Juliet)
64 - Goodspeed (Horace, Ethan)
70 - Faraday (Daniel)
73 - Costa - ?
90 - Troupe - ?
115 - Bargas - ?
117 - Linus (Ben, Roger)
119 - Almeida - ?
142 - Lewis (Charlotte)
171 - Straume (Miles)
195 - Pace (Charlie)
222 - O'Toole - U.S. Military
233 - Jones - U.S. Military
291 - Domingo - U.S. Military
313 - Littleton (Claire lub Aaron)
317 - Cunningham - U.S. Military
337 - Martin (Karl) - Inny
346 - Grant - U.S. Military
US Military, to chyba postacie z lat 50 i bomba atomowa. ktoś kojarzy czy te postacie sie pojawiły?
Raczej nie będzie się działo w świątyni bo zdaje się, że w tym odcinku Jack i Hurley opuszczą wesołą gromadkę Dogena i wyruszą z misją do tytułowej "latarni". W każdym razie na zdjęciach promocyjnych nie ma świątyni jest za to latarnia morska.
Te "tortury" wykonywane na Sayidzie to jest badanie odporności na ból i ogólnie czucie. U normalnego człowieka przypalenie rozgrzanym metalem przez tyle sekund wywołałoby taki ból i szok, że osoba zemdlałaby. Ten rozsiewany popiół chyba też ma znaczenie. "Zainfekowani" prawdopodobnie reagują na niego podobnie jak czarny dym.
Zauważmy reakcje Flockea, gdy dostaje whisky w rękę, nie pije jej, bo zapewne nie potrzebuje ani pić ani jeść, aby żyć i nie ma już ludzkich odczuć. Oblizuje za to palec ;] Być może chciał się upewnić czy cokolwiek w tej materii uległo zmianie, gdy Jacob już nie żyje.
Czasem człowiekowi wydaje się, że już coś wie - już do czegoś doszedł i wysnuł słuszne wnioski, aby potem powrócić do punktu wyjścia i próby odpowiedzenia na te same pytanie.
Tak też trochę się czuję.
Po analizujmy jeszcze przez chwilę ostatni odcinek.
Flock zaprowadził Sawyera do "jamy" w "urwisku".
Miejsce skądinąd osobliwe i jeśli aż w taki niebezpieczny sposób musieli do niego dotrzeć, więc można założyć, że pewnie innego wejścia do owej "jamy" nie ma (ewentualnie jakieś istnieje, tyle że to akurat było dużo bliższe).
No ale przyjmijmy, że ten sposób na dotarcie jest jedyny.
Czym jest owo miejsce?
Zważywszy na fakt gdzie się znajduje, czyli nad wodą, tym samym na skraju wyspy, no i na jego specyficzne położenie i bardzo trudny dostęp, więc powinno nam to coś powiedzieć.
Póki spróbujemy na to odpowiedzieć, warto pamiętać o tym, że Jacob z facetem w czerni byli ukazani obok posągu, w którego to wnętrzu sobie "pomieszkiwali".
W tym momencie nie tyle przypomniał mi się jeden szczegół, co po prostu coś sobie uświadomiłem.
Pod koniec 5 sezonu była scena, gdy Jakob łowi, a następnie przyrządza posiłek (konkretnie smaży rybę).
Na co to wskazuje?
Ano na to, że musieli się pożywiać - no chyba, że jedynie pozorowali sobie warunki bycia ludźmi z krwi i kości ;) i udawali przed sobą, jak to jest być "normalnym" człowiekiem i jeść.
No ale przyjmijmy jednak, że jedli, bo musieli.
Wskazuje to na to, że przynajmniej facet w czerni nie był jeszcze wtedy czarnym dymem, gdyż z jedzenia nic by mu nie przyszło.
Oczywiście można przyjąć założenie, że jedli po to, aby utrzymać przy funkcjonowaniu swoje substytuty ludzi.
Nie mniej to ostatnie wydaje mi się naciągane, gdyż jeśli nie starzeli się i posiadali nadprzyrodzone zdolności, więc wątpię, aby nie odżywianie się miałoby by ich ot tak sobie unicestwić. Było by to zbyt trywialne.
W końcu wtedy facet w czerni, który tak bardzo chciał się pozbyć Jackoba, a bezpośrednio nie mógł, więc wystarczyłoby aby gdzieś go uwięził, odciął od prowiantu i poczekał, aż ten śmiercią naturalną naciągnie kopyta :)
Stąd też moje uzasadnienie tego, że jeśli jedli bo musieli, więc byli wtedy jakkolwiek jeszcze normalnymi ludźmi.
Jednakże mojej powyższej teorii przeczy fakt, iż Jackob ściągał na wyspę kolejne osoby (co facet w czerni wprost mu zarzucał) i że trwało to już raczej od dłuższego czasu.
No chyba, że Jackob w naturalny sposób opuszczał wyspę, tyle że w erze "flagowców" nie było by to zbyt praktyczne, a na pewno czasochłonne.
No ale powróćmy do naszej "jamy".
Jej "urokliwe" miejsce zastanawia.
Jakby nie patrzeć, jest ono schowane przed oczami osób trzecich, robi wrażenie pustelniczego, gdzie ktoś przebywa tam po to, aby być zdała od innych lub w ukryciu przed nimi, lub też owo miejsce było swoistym "wiezieniem/aresztem" - podkreślam słowo "swoistym", gdzie za karę były odsyłane takie lub inne osoby, aby po prostu mogły przemyśleć sobie pewne sprawy, swoje postępowanie itp. itp.
Czy właśnie owo miejsce takim właśnie było dla Jackoba i faceta w czerni???
Na marginesie, w czasie ewentualnych przypływów, mogło być tam nieco niebezpiecznie. Gdyby tak woda podniosła się o kilka metrów, to zalałaby je.
No ale wracając do rzeczy
Mamy przed sobą 2 miejsca:
1. Przy (w) posągu, nie ukryte przed innymi, na pełnym widoku, łatwo dostępne
2. Jama w urwisku, ukryta przed innymi, bardzo trudno dostępna.
Czy to tylko przypadek?
Serial Zagubieni już dawno powinien nas nauczyć, że co jak co, ale tu nie ma przypadków :)
Ta niedostępnosć jamy musiała sprawiać sporo kłopotów Jacobowi. Jeżeli ktoś z kandydatów przez przypadek kojfnął, to Jacob musiał odbyć wycieczkę na drugi koniec wyspy i szarpać sie z niebezpiecznymi drabinami tylko po to żeby skreślić nazwisko. No chyba, że wpadał tam tak raz na jakiś czas i skreślał hurtem (zakładam, że skoro to on pisał nazwiska to i on je skreślał, nie Flocke)
fantastico fajnie piszesz, dobrze sie to czyta wzg. niektórych wypowiedzi gdzie ktoś pisze już rzeczy oczywiste.
1. Przy (w) posągu, nie ukryte przed innymi, na pełnym widoku, łatwo dostępne
ale tam przecież wejście było ukryte, to Richard otworzył "ściane" no i wydaje mi sie, że Flock mógł nie wiedzieć o tym. Dlatego potrzebny był mu Richard by go zaprowadził, w scenie ze statkiem i rozmową na plaży siedza wprawdzie przy posągu, ale wejścia wtedy nie widać, jest zamknięte.
No i we wnętrzu mieszkał tylko Jackob, CK - Flock - facet w czerni mieszkał gdzieś indziej. Mam nadzieje, że bedzie jeszcze odcinek o nim.
co do jedzenia to może i masz racje, ale dochodzi do tego jeszcze fakt, Jackob nie był zwykłym człowiekiem, w scenie gdy siedzą na plaży (lata ok 1850) wygląda identycznie jak w roku 2007.
Ciekawy wątek, i naszło mnie coś na podstawie tego co napisane przez Ciebie. A co jeśli Flocke ściemnia, co jeśli posąg to miejsce pobytu Jacoba, a jaskinia to miejsce pobytu niegdyś CK?? W zasadzie Jacob mówi - "przybyłeś tutaj ze względu na statek??" a co jak co z jaskini miał świetny widok (zakładając, że jest ona wylotową na tą samą stronę co kierunek w który "patrzy" posąg.
Z tym jedzeniem dokładnie to samo pomyślałem. A konkretnie w kontekście CK. Jacob mówi "chcesz kawałek ryby??" ; CK: "właśnie jadłem". Ale nie wiem dokładnie jaki jest cel, założywszy długowieczność Jacoba i z drugiej strony kruchość człowieka (został z łatwością zabity przez Bena, krwawił) sugerować może, że to po prostu byli ludzie z tym, że obdarzeni jakąś funkcją tak jak Richard był doradcą.
CK to symbolizowanie anarchii, chaosu, łamania zasad. Bo czyż nie one od samego początku tak dręczą CK?? Właśnie zasady, pewne odgórne prawa, jeśli one znikną zapanuje chaos. Poza tym może właśnie za to został uwięziony, w postaci Dymu, za złamanie zasad, a cel jaki mu przyświeca, to stać się ponownie człowiekiem i zająć miejsce Jacoba. Wydaje mi się, że władza na Wyspie jest dla niego priorytetem ;)
Ale wciąż pozostaje pytanie jeżeli Flock = CK = Dym. To kto był w chatce podczas obecności Bena i Johna???
jeśli CK mieszkałby w jaskini, to kto by rysował i skreślał numery w niej, chyba nie on, robił to raczej Jackob, wiec teoria - jaskinia dom Flocka odpada.
Ale wciąż pozostaje pytanie jeżeli Flock = CK = Dym. To kto był w chatce podczas obecności Bena i Johna???
ja już o tym pisałem:
http://www.filmweb.pl/topic/1317692/Pytania+bez+odpowiedzi+-+CIEKAWOSTKI.html
oglądałem teraz s03e20 The Man Behind the Curtain - to o Benie, gdy był mały i zaprowadził też Locka to chatki Jackoba. Wiem już teraz, że Ben wtedy udawał i nie widział "Jackoba" (tzn. tam miał być Jackb) i wiemy teraz już, że był to CK a raczej jego duch, nie był to Czarny Dym bo w tym czasie był aktywny w dżungli.
Dych w chatce mówi do Locka "POMÓŻ MI" czyli chodzi o tu by uwolnić go poprzez usunięcie kręgu popiołu, wiec musiał być to Czarna Koszula.
Jak to kto?? Dym we własnej osobie. Nie raz widzieliśmy, że przybierając czyjąć postać jest tak samo materialny jak cżłowiek, może chytać.
Więc wystarczyłoby, że w jaskini przybierał czyjąś postać i kreślił. A jako Dym miał najlepszą wiedzę o tym kto jaki jest i kto najbardziej się nadaje, bo mógł "przefiltrować" każdą osobę na Wyspie.
Też mi się tak wydaje. Jacob był pokazany w finale piątego sezonu jako bardzo dokładny gość, jak coś tam wyplatał pod statuą. Metody działania dymu wydają się bardziej chaotyczne, a w tej jaskini nazwiska są nabazgrane na ścianach i pokreślone raczej niedbale. Wydaje mi się, że to dym coś tam kombinował.
Druga przesłanka jest taka, że drogi do Jacoba nie znał, ale do jaskini nie potrzebował przewodnika, sam wiedział jak trafić bo tam mieszkał...
Znał do obu miejsc.. przecież widzieliśmy go przy 'stópce' jak gadał z Jacobem. Ściemniał, że nie zna bo wtedy udawał jeszcze Johna Locke'a. Jacob mówił też o CK, że byli przyjaciółmi.. więc na pewno fLocke wie o planach Jacoba wszystko.
No nie byłbym tego taki pewien. Po jego reakcji na wieść o tym, że tam jest Jacob można wysnuć równie dobrze, że nie bardzo wiedział, że Jacob tam właśnie rezyduje.
No to wyglądałoby na to, że CK był w dwóch miejscach na raz...jako Dym i jako ten ktoś w chatce, co jest baaardzo naciągane.
Poza tym zwróciłeś uwagę na pewien smaczek tego odcinka??? Jest przerażający....chwile przed wjeściem Johna do chatki daje się słyszeć krzyk (wręcz skowyt) wołający Johna. To jest chwile przed tym jak John przed dzrzwiami łapie za nóż i odwraca głowę, żeby zobaczyc czy nikogo nie ma z tyłu.
Hmm,nie przypominam sobie zadnego krzyku,moze to jakies zwierze w dzungli? ;P Ale ten odcinek 3x20 byl super klimatyczny.
http://www.youtube.com/watch?v=YW_6WK4IZYU
Ostatnie pare sekund :). Nie jest to żadne zwierze na pewno hehe.
Co do odcinka o tak 3x20 to był niezwykle klimatyczny odcinek. Szkoda, że teraz tego klimatu już tak nie czuć, tego wręcz strachu....kim lub czym jest ten ktoś w chatce, kto jest niewidzialny heh.
Nie wiem, czy ktoś już o tym nie pisał, ale spójrzcie jeszcze z perspektywy 6 sezonu na grę w backgammona, która się gdzieś tam przewinęła na początku w serialu.
Cytaty z wikipedii.
"Tryktrak jest jedną z najstarszych gier planszowych na świecie. Uważa się, że grano w nią już tysiące lat przed naszą erą, w starożytnym Egipcie, Sumerze, Mezopotamii, Grecji i Rzymie. Angielska nazwa backgammon powstała w XVII wieku i pochodzi prawdopodobnie od średniowiecznego(?) angielskiego słowa gamen oznaczającego grę: back game czyli gra do tyłu odnosi się do zasad: powrotu do domu swoimi pionami, a także możliwości zbicia i zaczynania od początku.
W pierwszej fazie gracz musi doprowadzić wszystkie swe pionki do "domu". Dopiero wtedy może pozbywać się pionków z planszy.W czasie gry można zbijać. Zbicie polega na umieszczeniu swego pionka na polu na którym już znajduje się pionek przeciwnika (dokładnie jeden). Po biciu pionek bijący nie może się poruszać w tym ruchu, pionek zbity jest odkładany z planszy i przeciwnik nie może kontynuować gry jeśli jego pionek najpierw nie wróci na planszę.
W grze podstawową umiejętnością jest takie poruszanie pionkami, aby nigdy nie pozostawały samotne (nie można ich wtedy zbić).Gracz stara się zablokować jak najwięcej pól w swym "domu", a następnie zbić pion przeciwnika - wtedy graczowi trudno będzie odzyskać pion."
I jeszcze ze strony o backgammonie.
"W południowej Afryce backgammon uważana jest za „wcielenie zła”. Wg plemion zamieszkujących południową Afrykę gra ta prowadzi do spustoszenia i „zanieczyszcza” duszę. "
"Zwycięstwo w tryktaku polega na umieszczeniu wszystkich pionów gracza w swojej bazie oraz zdjęcie ich ."
Czy ma się to jakoś do tego co mówi Flocke o powrocie do domu i dzieciaka z ostatniego odcinka przypominającego o zasadach.
Nie wiem czy ktos zauwazyl, ale numerki przy kandydatach ktorzy nie zostali skresleni, to te numery ktore wpisywal desmond (pozniej locke i cala reszta), w 2 sezonie w tym bunkrze. Ciekaw jestem czy jest jakies powiazanie
Co do sceny w chatce i tego kto w niej był, to uważna obserwacja stopklatki ukazuje nam starego (starszego, tak minimum koło 60-tki) mężczyznę, który według mnie nie przypomina faceta w czerni z plaży z czasów jego rozmowy z Jackobem.
Tak właściwie to albo ja już o czymś zapomniałem, albo zbytnio do porządku dziennego przeszliśmy nad opanowaniem przez naszego Flocka ciała Locka.
Oczywiście wszyscy pamiętamy rozmowę Flocka z Jackobem na plaży, gdy ten pierwszy z rozterką w głosie mówił o tym, jak bardzo chciałby zabić swojego współrozmówcę, tyle że najpierw musi znaleźć odpowiedni sposób. Nie mniej czy do opanowania ciała Locka wystarczyło mu tylko to, że ten ostatni jako nieboszczyk przyodziany w buty ojca Jacka (nie bez powodu) przyleciał w trumnie na wyspę???
Czy aby wejść w nowe ciało, Flock nie musiał najpierw "umrzeć" w starym ciele?
Innymi słowy czy Flock mógł ot tak jak rękawiczki zmienić ciało?
Ben szedł odkupić, czy też przeprosić za swoje winy i gdy Flock stał się przez chwilę córką Bena (wiemy o jaką scenę chodzi) i nakazał mu postępować według jego rozkazów.
Ben otoczony chwilę wcześniej przez czarny dym, widział w nim zmarłe twarze. Pokazuje to, że czarny dym bez problemów jest wstanie wcielić się w każdą zmarłą osobę - a jeśli już nie każdą, to taką, której zwłoki znajdują się na wyspie..
Tak więc po co ów rytuał z "butami ojca Jacka" na nogach denata Johna Locka???
Dlaczego niby to miało pozwolić facetowi w czerni wejść w ciało Locka?
Co do jamy z ostatniego odcinka, to szala z dwoma kamieniami wskazuje na to, że było to wspólne miejsce przebywania/pomieszkiwania zarówno Flocka, jak i Jackoba.
Powtórzę się, ale intrygujący jest ten mały chłopiec.
Jeśli bowiem ten mały chłopiec na dobrą sprawę tonem kategorycznym i władczym przypomniał Flockowi, że ten nie może łamać zasada, to jakimże "małym" - jakimże "pionkiem" musi być ten nasz Flock wobec dorosłych istot ponad tym małym chłopcem - bo zakładam, że ten chłopiec, ma nad sobą jakichś "rodziców".
Co do ewentualnych wydarzeń.
Flock przedstawił Sawyerowi 3 opcje. Trzecia z nich to wspólny powrót do "domu", na co ze swoistym entuzjazmem James przystał.
Jak niby miałby ten powrót wyglądać?
Wspólne harakiri (seppuku)??? ;)
A może tylko skłonienie Jamesa do popełnienia samobójstwa, aby Flock mógł opanować jego ciało?
Na pewno Sawyer jest Flockowi do czegoś potrzebny - wręcz niezbędny i bez pomocy drugiej osoby Flock może zapomnieć o opuszczeniu wyspy.
No właśnie, ja miałem szczerą nadzieję, że ten odcinek wyjaśni co z tymi butami i rolą Johna jako "substytutu", ale nic z tego :/.
Niby to miało służyć jak najwierniejszemu odwzorowaniu poprzedniego lotu, ale ten moment za dobitnie był pokazany, żeby tylko o to chodziło.
Co do reszty. Moim zdaniem, to że Locke został "wybrany" przez Dym nie jest przypadkiem. Całe jego życie na Wyspie to była manipulacja (począwszy od pierwszego kontatku z Dymem), a jego ślepa wiara była tylko pomocna. Cały proceder z przesunięciem Wyspy, wkręcaniem Johna w to, że jest wyjątkowy (jak rozmawia z Christianem który mu o tym mówi w chatce, to Claire siedząca obok śmieje się, że John jest tak naiwny) aż po nakłonienie go do śmierci (jak można wnioskować zabicie kandydata byłoby złamaniem reguł, ale nakłanianie nie).
I tak oto jak John powrócił jako martwy Dym miał pole do popisu. Przybrał jego postać, i dlatego o wiele łatwiej było mu uzyskać pomoc w postaci Richarda i Bena. Tak moim zdaniem wyglądał cały plan który miał doprowadzić do wcielenia sie w Locke'a. Chociaż moim zdaniem Dym mógł to zrobić znacznie szybciej hehe.
fantastico-nie mieli pewnie wtedy jeszcze aktora na MiB albo Jacoba ,wiec dali ktoregos z scenarzystow bodajze,albo nie wiedzieli w ogole kto to ma byc.
Co do tej jaskini to zdaje mi sie ze nie bylo to miejsce Jacoba tylko Flocka,chociaz to Jacob dotykal wszystkich i sprowadzal na wyspe,hm no nie wiem.
A ja mam takie pytanie bo rzucilo mi sie to od razu w oczy.Pierwsza scena gdy Lock podjezdza pod dom i wywala sie z wozka,czemu mu nie pomogl kierowca?Jesli był,ale przeciez John nie mogl prowadzic samochodu.
a samochód mógł prowadzić i prowadził. to takie specjalne auto dla samodzielnych niepełnosprawnych. nie szukajcie wszędzie konspiracji:)
fantastico ma racje z tm dziadkiem w chatce, ta postać na stopklatce nie przypomina nikogo znanego, dobrze widać na 720p. a stwierdzenie, że scenazyści nie wiedzieli w 3 sezonie kim bedzie Jackob lub CK, jest niedorzeczne, nie ma takich błędów w Loście i nic nie dzieje sie przypadkiem ;)
W 3x20 mężczyznę z długimi włosami w chacie grał gość od rekwizytów, który akurat był na planie. To może sugerować, że nie jest to istotna postać, mógł to być ktoś lub coś, kto akurat przebywał w chacie Jacoba.. lub zjawa stworzona przez Jacoba, która miała przerazić Bena lub Locke'a tak jak pozostałe 'efekty' w chacie (latające przedmioty itp). Istotnym jest, że oko, które widzimy w tej scenie przez ułamek sekundy przez twórców zostało potwierdzone jako oko Jacoba. To by znaczyło, że w tamtym czasie to Jacob rezydował w chacie.. nie musi to jednak oznaczać, że to on prosił o pomoc.
Ciekawym jest też, że w pierwszej wersji scenariusza 4x01 w chacie Hugo miał zobaczyć samego siebie a nie Christiana. Zmiana nie zaszła wcale na życzenie scenarzystów tylko stacji telewizyjnej, która poprosiła aby nie był to Hugo gdyż dla widzów mogłoby to być zbyt dziwne. To może sugerować, że nie powinniśmy zbytnio skupiać się kogo widzieliśmy w chacie gdyż mogą to być tylko zwidy postaci.
hugo multiszczęściarz jest całkiem niezły twórcy serialu przygotowali
prawdziwą ucztę dla fanów (teraz tysiące lostowiczów wypisuje numerki
nazwiska itp.)!!!!!!!!
odcinek świetny a następny
http://www.zagubieni24.pl/print.php?type=N&item_id=985
http://www.zagubieni24.pl/print.php?type=N&item_id=984
może być tylko lepszy...
-myślę że dzieciakiem był sam jackob...
-następnym kandydatem będzie jack bo on jest postacią centryczną...
-pod koniec sezonu najważniejszymi postaciami mogą być aaron i córka jina i
kwon... (twórcy już potwierdzili że w serialu będziemy oglądać dorosłego
aarona i dorosłą córkę koreańczyków)
A ja myślę, że te wszystkie "ciekawostki" związane z tym kto miał faktycznie zagrać w danej scenie i kogo oraz czasem alternatywne wersje niektórych scen, które krążą po sieci, jak np. końcówka jednego z sezonów, gdzie "oficjalnie" w trumnie leżał Lock, ale jak wiemy alternatywnie leżeli tam i inni nasi bohaterowie ;), to wszystko po to, aby dodać kolorytu i namieszać (jak widać skutecznie) trochę w głowie widzom.
Ja jednak nie mam nic przeciwko temu :)
_______________________________________
Na dobrą sprawę popełniamy (ja niestety trochę nieumyślnie popełniam) jeden zasadniczy błąd, a mianowicie Flock nie wszedł przecież jako tako w ciało Locka, gdyż nim - owym trupem na piasku, reżyser, aż nadto nas epatował, a w konsekwencji przecież Ilana, Ben, Lapidus, Kwon .... je postanowili pogrzebać.
Flock pod postacią Locka to na dobrą sprawę swoisty "hologram" - emanacja Locka.
Inna sprawa, że jakby z krwi i kości - co trochę mnie dziwi oraz w innym świetle nakazuje spojrzeć na "zmartwychwstałego" Sayida (o ile ten faktycznie w 100% wyzionął ducha).
Co do Sayida nie ma wątpliwości, że "on" to "on", czyli, że mamy do czynienia z tym samym ciałem, cokolwiek w nim się według Azjaty złego "rozwija".
Jednakże mam duże wątpliwości co do tego, że faktycznie zło się rozwija w Sayidzie.
Jeśli bowiem mówiąc "zło" myślimy nasz "czarny dym", to przecież ten w najlepsze "bawi się" w Locka.
Ale....?!
A może właśnie dlatego, że nie opanował on stricte ciała Locka, więc może dlatego potrzebny jest mu realny substytut, który to mógłby na dobre opanować?
Niektóre sceny poddają jakby w wątpliwość, kto tak naprawdę jest dobry, a kto zły: Jackob czy Flock?
Wiele przeczy przeciwko złemu Jackobowi, bowiem ukrywając się w świątyni musieliby w takim razie przed Jackobem się bronić, a jeśli jednym z elementów owej defensywy jest rozsypanie w około popiołu, to scena w posągu gdy czarny dym zabija ludzi Ilany temu przeczy, gdyż czarny dym zmienił się następnie we Flocka.
Coś mi się wydaje, że chyba będziemy tutaj mieli do czynienia ze schizofrenią i się okaże, że Jackob i Flock są bardziej powiązani, niż nam się wydaje.
I może właśnie dlatego, Flock nie mógł zabić Jackoba, gdyż wtedy unicestwiłby samego siebie?
Teoria.
Flock dlatego utknął w ciele Locka i póki co nie może się zmienić, gdyż ten ostatni stał się... Jackobem!
Flock zaś to jedynie "zła energia", która jest wstanie przybierać różne postacie (patrz. postać faceta z plaży, z którym Jackob jadł rybkę, czy córka np. Bena)
Wydaje mi się, że scena z plaży, gdzie obok posągu gaworzyli sobie Jackob z facetem w czerni, to miałaby przebiegła zmyłka dla widzów, aby ci utrwalili w sobie przekonanie, że niby mamy do czynienia z dwiema odrębnymi osobami.
Pobazgrana imionami ściana w jamie, niby dwa kamienie "biały" i "czarny" na szali, rozmowa Jackoba z facetem w czerni na plaży, nie możność bezpośredniego zabicia Jackoba przez Flocka, aż wreszcie słowa Flocka skierowane do Sawyera najpierw o tym, że jest on "uwięziony" i że kiedyś i on był normalnym człowiekiem, który czuł strach, miłość, ból, radość ... aż wreszcie słowa w ostatniej scenie czwartego odcinka o tym, że wyspy nie trzeba przed nikim bronić, że absolutnie nie ma takiej potrzeby, że to tylko bzdurny nie tyle wymysł, co przeświadczenie Jackoba.... a wszystko to wypowiedziane w tonie swoistego rozrzewnienia, które jasno pokazuje, że Flockowi się to kompletnie nie podobało (nie podoba) i nie widział w tym żadnego sensu i że jedyne o czym tak naprawdę najbardziej w świecie marzy, to powrót do DOMU.
Wszystko to wskazuje, że Flock jest bardzo silnie powiązany z Jackobem.
Czy przez fakt bycia jedną i tą samą osobą, w której to ciele toczy się walka dobra ze złem?
Czekamy na kolejne odcinki :)