i płaczę co noc a łzy myje mi deszcz po tych trzech pilotażowych odcinkach polskiej telenoweli według koncepcji tomasza solarewicza, późniejszego pomysłodawcy między innymi pana dionizego tudzież gwiazdki w złotopolicach.. bo, proszę sobie wyobrazić, odnalazłem wreszcie dowód na trójaspektowość każdego zjawiska: pani urszula, pan piasek i pani trajanowska. jedyna, godna i sensowna odpowiedź rodzimej dziewięćdziesiątki na johna lurie’go, toma waitsa i joe strummera z filmów jima jarmuscha z lat osiemdziesiątych. między mikrofonem a melodramatem, egzystencjalna ontologia polskiego szansonisty w strukturze narracyjnej kina postranformacyjnego jako próba lokalnej dekonstrukcji mitu outsidera - wyautowana, ukrócona, zapoznana, w locie zestrzelona zanim zdążyła naprawdę wylądować, nie do odzyskania już dla społeczeństwa. wokal patriotyczny padł.