Vicky po kryjomu cierpi i zazdrości wszystkim przyjaciółkom, które wychodzą za mąż przed nią. Mając już dość trwania w zawieszeniu, przed czterdziestką stawia swojemu wieloletniemu chłopakowi ultimatum - albo się pobiorą, albo odejdzie. Lecz nie kończy się to dla niej w oczekiwany sposób, przez co zmuszona jest ułożyć sobie życie na nowo, próbując znaleźć wymarzonego męża. Nie wie jednak, że w tej podróży będzie musiała najpierw odnaleźć siebie samą.
Vicky napisana jest rewelacyjnie. Irytuje mnie od pierwszego odcinka, ale to znaczy, że ta postać jest świetnie skonstruowana.
Pierwszy raz mi się zdarzyło, że serial mi się podoba i sympatycznie się go ogląda, ale główna bohatera koszmar. Strasznie irytująca, te jej dziecinne rozsterki i problemy, jeju! Czy tylko ja ją tak odbieram? :)