Wrażenia?
Sporo zaskoczeń, niezły cliffhanger, nie spodziewałem się takiego obrotu spraw z fałszywą Amandą, do tego ciekawe co stanie się z charlotte...O wybuchu samolotu było wiadomo w momencie kiedy Conrad zrobił awanturę w domu, można się było spodziewać, że coś będzie nie tak...ale fakt, że matka Emily żyje, położył mnie na łopatki :O Ashley będzie się chciała dobrać do Daniela, to więcej niż pewne...teraz pozostaje tylko czekać na drugi sezon, mam nadzieję, że będzie tam samo dobry jak pierwszy :)
Nie mogę sie doczekać sezonu 2. Bardzo fajny finał. Sporo zaskoczeń. Pojawienie się Amandy, do tego w ciąży mnie rozwaliło ale chyba jeszcze bardziej wiadomość o matce Emily. No i Charlotte. To, że Victoria tego nie przeżyje to się spodziewałam ale i tak mimo wszystko ciężko mi uwierzyć, że jej juz nie ma, może jakoś przeżyła, w końcu złego diabli nie biorą ;) (chociaż w tym przypadku to jednak wątpliwe) :/ a Ashley nienawidzę coraz bardziej, mega irytująca postać... (żeby nie powiedzieć gorzej).
Wątpię, że Victoria nie żyje. Jest gwiazdą serialu, usunięcie jej tak wcześnie byłoby strzałem w stopę. :)
Trochę zawiódł mnie powrót Amandy, mieliśmy się przecież dowiedzieć, co się z nią działo. Myślałam, że będzie to jakaś większa tajemnica, a wygląda na to, że Takeda tylko wywiózł ją z miasta i zostawił. :/
No i nie podoba mi się reakcja Jacka, kiedy Emily przyszła do niego wieczorem. No kurczę, całował się z nią dzień lub dwa wczesniej, a teraz taki szczęśliwy i bez zakłopotania stoi przy Amandzie i ją głaszcze po brzuchu.
Mam nadzieję, że Emily i Daniel wrócą do siebie. Te kłamliwe relacje są ciekawsze od sentymentów Emily/Jack. :) Mam nadzieję, że jednak zobaczymy ich ślub.
Była scena, że Jack patrzył na śpiącą Amandę i gdzieś wychodził, byłam pewna, że wybiera się do Emily, a tu koniec.Trochę mnie rozczarował finał, za dużo już tych wszystkich niedokończonych wątków. Zasadniczo to nic się nie wyjaśniło. Wszystko ma podwójne dno, mam nadzieję, że w 2 sezonie nie okaże się to wszystko studnią bez dna i nie będą na siłę przeciągać wątków. Ponoć scenarzyści planują też 3 sezon. 2 ma się zacząć od ślubu a 3 od pogrzebu. Co do matki Emily to zaczynam podejrzewać, że chcą z niej szpiega zrobić albo pracownicę bliżej nieokreślonych służb (CIA?), która za dużo wiedziała i władze upozorowały jej śmierć. Pewnie ma też coś wspólnego z Takedą. Ogólnie to mogli zrobić odcinek 2 godzinny i doprowadzić do końca chociaż jeden wątek, np. z Nolanem. Jaka jest jego motywacja do pomocy Emily i dlaczego współpracował z Takedą. Nie głupie też byłoby wyjawienie prawdy Jackowi. Scenarzyści pozostawiali sobie za dużo furtek do 2 sezonu.
Jack nie był wcale "taki szczęśliwi bez zakłopotania", o nie! To jest po prostu taki megaporządny typ, poczucie obowiązku przeważyło, widać według mnie było w jego oczach rozpacz, chciał nawet odprowadzić Emily do samochodu i coś jej wyznać, no ale wiadomo, sytuacja była dwuznaczna i nie wyszło. Według mnie Amanda wrabia go w nie jego dziecko, bo właśnie wie, że przed takim argumentem Jack nie ucieknie.
Popieram ten serial to telenowela,dopóki badania dna nie zidentyfikują zwłok Victorii nie uwierzę w jej śmierć ,a i to może być sfingowane...co do Lydii to inna sprawa...
Ja się zastanawiam co za okropna z niej przyjaciółka skoro wygadała Danielowi o tym pocałunku i teraz będzie pewnie kleić się do niego?Wyrachowana,egoistyczna osoba.
Ja się szczerze ucieszyłam jak pojawiła się Amanda, bo wole Emily z Danielem. Przecież ona coś do Niego czuje. Zdecydowanie. Jack jest nijaki dla mnie, niech sobie jest z tą fałszywą Amandą i wyjadą na jakąś pipidówę . ;- ) Co do wypadku samolotu, to mam nadzieje, że Victoria nie wsiadła do tego samolotu, no bo jak to tak jednego z głównych bohaterów, tych barwniejszych dodatkowo uśmiercić.
Daniel i Ashley, no ja mam nadzieje, ze nie narobili ciulstw przy tym upijaniu smutków.. też jakby to wyglądało, wypadek samolotu, przedawkowanie siostry,a ten w najlepsze zabawia się z pseudo przyjaciółką swojej byłej narzeczonej ;- D o zgrooozooo..
1. Amanda. Jej powrót, a do tego z brzuszkiem, na pewno zaskakujący. Trochę jej jednak nie było, nie wiadomo co się z nią działo po tym jak Takeda zabrał ją z Hamptons. Ona ma obsesję na punkcie Jacka, niewykluczone że dziecko jest kogoś innego, a ona zrobi wszystko by znów z nim być. Historię Amandy od strzelaniny na plaży do powrotu z brzuchem poznamy zapewne w 2. sezonie.
2. Ashley. Jestem pod wrażeniem tej postaci. Od samego początku wyglądała na fałszywą, ale wydawało się że jej przyjaźń z Emily jest szczera. I do pewnego momentu chyba była, a tym momentem była sytuacja w której Ashley stała się "medialną tubą" rodziny Graysonów. Spodobało się jej to do tego stopnia, że najwyraźniej zapragnęła zostać jedną z nich, usidlając Daniela. Wredna su*a, takie charaktery też są potrzebne :-)
3. Victoria. Są dwie opcje. Pierwsza, ta według mnie bardziej prawdopodobna, okaże się że Victoria wysiadła z samolotu w ostatniej chwili lub cudem przeżyła wybuch. Druga, zdecydowanie mniej prawdopodobna, Victoria faktycznie zginęła a Madeleine Stowe przypomniała o sobie publiczności jednoroczną rolą, kapitalną rolą. Tylko czy producentów stać, żeby wypuścić z serialu tak kluczową postać i tak dobrą aktorkę? Wątpię.
4. Matka Amandy/Emily. Pomyślałem sobie w połowie odcinka, po walce Emily z siwym panem, że jej matka może żyć i odgrywać znaczącą rolę w tym co stało się z jej ojcem. Nie należy moim zdaniem wykluczać, że z jakichś powodów, to matka Emily stała za zniszczeniem Davida Clarka. Jedno jest pewne dla mnie, aktorka która wcieli się w rolę matki Emily, będzie aktorką ze sporym jak na telewizyjne realia nazwiskiem :-)
5. Charlotte. Tutaj krótko. Straszliwie mnie ta postać irytuje, więc mam nadzieję że nadmiar tabletek spełni swoje zadanie i więcej jej postaci już oglądać nie będę musiał.
Emily VanCamp (serialowa Emily/Amanda) mówiła przed finałem, że praktycznie dla każdej postaci zostawiony zostanie interesujący cliffhanger. I faktycznie jest tego sporo. Jack w trudnej sytuacji, Emily poznająca szokującą prawdę, Victoria i Lidia - czy przeżyły, to samo Charlotte, Daniel + Ashley (?), Conrad i jego wiedza o potężnych zwierzchnikach itd.
Drugi sezon zapowiada się wybornie, tym bardziej że akcja ma podobno bardziej przenieść się do większego miasta. Byle do września! :-)
Też wydaje mi się, że prawdziwym ojcem dziecka Amandy wcale nie jest Jack.. no, ale na pewno wszystko wyjaśni się w 2 sezonie. Popieram też, że Ashley będzie chciała usidlić Daniela, ale zdaje mi się, że jakiś zwrot wydarzeń sprawi, że Emily wyjdzie jednak za Daniela. Zgadzam się też z tym, że nie pozbyli by się Victorii, odgrywa zbyt dużą rolę.. umrze za to Charlotte- również bardzo mnie irytowała.
Teraz Emily na pewno zajmie się zdobywaniem informacji o matce i szukaniem jej, więc w roli jej pomocnika znów na pewno zobaczymy Nolana.
Ciekawe co dalej z Conradem, Lydią, siwym... no cóż, pozostaje czekać na wrzesień (a opłaca się na pewno :) !)
Charlotte jest irytująca, ale to jest właśnie moim zdaniem świetne. Żal mi jej i w sumie smutno się patrzy na jej stopniowe przeistaczanie się w mniejszą wersję mamuśki. Według mnie fajnie pokazano ten proces "ugreysonowania" się zarówno Davida jak i Charlotte. A scena gdy Declan "odrzuca" jej połączenie i nie chce jej wysłuchać była bardzo przygnębiająca, naprawdę ja czułam emocje Charlotte (nawarzyła gorzkiego piwa - za dużo, żeby była w stanie to przełknąć).
Daniel I Charlotte rzeczywiscie przeszli premiere od poczatku serialu - od niewinnosci do "ugraysonowienia", ale na razie sa papierowym, słabszymi wersjami swoich rodziców. Victoria przetrwa wszystko i nigdy nie targnelaby się na swoje życie. Natomiast Daniel dalej pozwala się manipulować każdej osobie, nawet takiej Ashley. Jeśli Emily będzie chciała do niego wrócić z jakiegoś powodu, to zrobi to bez problemu.
Masz racją z tymi słabszymi wersjami, ale to mi się właśnie podoba. Super była ta scena z Charlotte siadającą na brzeżku biurka i podrabiającą głos i mimikę matki :)
Zgadzam się, była fantastyczna. :)
Daniel mnie natomiast zaczyna irytować swoją naiwnością. Człowieku, obudź się, wszyscy się wykorzystują! =D
P.S. Sorry za literówki w poprzednim poście, autokorekta w telefonie wyczynia cuda. W innym poście zamieniła mi "Declana" na "reglamentację". o_o
Mike Kelley, twórca serialu puszcza nam oczko i pewne informacje na temat tego co było w finale:
I’ll tell you that there was a death, for sure. There are at least three people in jeopardy, and one that you didn’t know about. There is definitely a major death that occurred last night. You’ll know in the first episode [of Season 2] who is gone and why.
Yes, it’s an important death. At least one of the characters will have died, and it’s going to be difficult for fans to [accept].
Ni mniej, nic więcej. Jedna osoba na pewno nie żyje i jej śmierć będzie trudna do zaakceptowania dla widzów.
Drugi sezon ma mieć podobną formułę co pierwszy. W pierwszym odcinku zobaczymy pewne istotne zdarzenie z przyszłości i w okolicach 13. odcinka dotrzemy do momentu sceny z odsłony 2. sezonu.
Ponadto wiadomo, że będzie co najmniej jedna śmierć na początku 2. sezonu oraz że będzie jakiś ślub, ale nie wiadomo kogo z kim :-)
Ja mam problem z tym serialem, z jednej strony interesująca jest cała ta tytułowa zemsta, ale z drugiej nie da się absolutnie żadnego bohatera jednoznacznie lubić (przynajmniej ja tak mam).
Emily jest wyrachowana, Daniel to marionetka, Ashley jest fałszywa, Conrad to pies ogrodnika, Nolan również wydaje się fałszywy, Amanda niezrównoważona i naiwna. Pomijam fakt, że wszyscy są zwyczajnie irytujący. Jeżeli miałbym wskazać postać do której pałam jakąś nicią sympatii, albo rozumienia to byłyby to Victoria - nieszczęśliwa kobieta w złotej klatce, która zrobi wszystko dla swoich dzieci i Charlotte - jej młodsza wersja, niestety słabsza psychicznie, która z sympatycznej dziewczyny krok po kroku zmienia się w godną następczynię zimnej matki.
Nie przesadzaj że Victoria taka nieszczęśliwa sama zgotowała sobie ten los,kto jej kazał wychodzić za mąż za bogacza tylko dla pieniędzy?nikt,sama chciała i ma za swoje.. Dobrze wiedziała jaki ma wybór ale chciała sławy kasy i blasku reflektorów,niech wiec nie płacze że popełniła błąd w wyborze.A do tego jest równie wyrachowana co Emily/Amanda i chyba jeszcze bardziej bezwzględna a jej miłość do dzieci?no cóż każda matka z normalnym instynktem macierzyńskim walczy i dba o dobro swoich młodych.
Emily/Amanda jest po prostu bardzo prostą dziewczyną niezbyt bystrą i inteligentna o nadmiernie rozwiniętym temperamencie a do tego niestabilną emocjonalnie czyli niezbyt zrównoważoną ale naiwna?nie ona jest po prostu za mało bystra...
Nolan gra swoją grę ale nie pokazuje kart i często gra znaczonymi jak zresztą reszta towarzystwa,lubię go.W sumie lubię główną bohaterkę też lubię,Nolan nazwał ją socjopatka ale to raczej coś innego ona jest raczej psychopatką ale to raczej kwestia naprawdę ciężkiego dzieciństwa i co tu by nie pisać ona po prostu został porzucona i skrzywdzona na wiele sposobów jako dziecko i teraz jest już dojrzała i żądna zemsty na wielu osobach i rozkłada swoje sieci...
W sumie Victoria miała racje kiedy nie uwierzyła że córką Dawida może być fałszywa Amanda jej charakter i osobowość wyklucza to ale prawnik pomógł naszej Amandzie przed wsypą...
No bo to zależy, co kto lubi. Ja bardzo cenię właśnie to, że postacie potrafią się tak diametralnie zmienić, no i nic nie jest pewne na 100%, każdy człowiek ma tam dwie albo i trzy twarze. Już np. przyzwyczajałam się do Davida... a tu jednak - Greyson :)
Tylko Jack taki trochę zbyt jednoznacznie dobry i szlachetny, nuuuda, teraz jednak jest szansa na poprawę, bo według mnie widać, że chętnie kontynuował by love story z Emily, na razie postanowił z tym skończyć, ale nie przesądzajmy, jest potencjał na zdrady i skoki w bok :)
Jack może i dobry ale naiwny jak dziecko – łyka jak pelikan każdy kit jaki mu Amanda wciśnie albo z uporem przymyka oczy na jej numery
W ogóle jest dla mnie nie do objęcia rozumem i nigdy w to nie uwierzę, że Jack nie zorientował się po jakimś czasie, że Amanda nie jest Emily i odwrotnie – wiem, że nie widzieli się od dzieciństwa, że ludzie się zmieniają, że ciężkie przeżycia wpływają na dziecko; ale oni raz, że byli nierozłączni w dzieciństwie (tak to w każdym razie wygląda z retrospekcji, nie widać innych dzieci w otoczeniu Emily), to Amanda MUSIAŁA w końcu na czymś się potknąć – tak, jak Victoria zrobiła jej numer z truskawkami. Nawet jeśli Emily spisała w zeszycie, który jej dała, wszystko co pamiętała to są na 100% rzeczy o których zapomniała a Jack je pamięta, niekoniecznie jakieś ważne sprawy. Po drugie każdy człowiek ma jakieś nieświadome nawyki – nie zdarzyło się wam nigdy poznać znajomego po tym jak chodzi, choć był daleko a i tak podświadomie wiedzieliście, że to on? Pewnie, gdyby ktoś spytał, co jest tak charakterystycznego w tym chodzie, nie potrafilibyście powiedzieć. Plus rzeczy typu: zawsze nie znosiła niebieskiego, bała się zastrzyków, nie znosiła szpinaku, kiedy coś pisze to bawi się ołówkiem itd.
A nawet, nawet jeśli przypuścimy, że to możliwe, że Jack jest nabierany wprost doskonale i nie ma innej możliwości jak uwierzyć to chłop ma przerażający gust. Co on widzi w tej prostackiej, wyzywającej, wulgarnej Amandzie, do której niestety pasuje brzydkie określenie „white trash”? Rozumiem, że początkowo to sentyment, że Jack pamięta małą dziewczynkę, którą zapewne traumatyczne przeżycia zmieniły itd. Ale czym, na miłość boską, Amanda go pociąga? Zwłaszcza, że obok ma do porównania Emily i też coś do niej czuje. Pomijając już fakt, że widzi Amandę z pistoletem na ciałem, podejrzewa ją o podpalenie itd. (tak, wiem, że to nie ona, ale praworządny Jack daje radę nawet nad tym przejść do porządku dziennego). Co ciekawe Victoria od razu poznaje się na Amandzie.
Zgadzam się że w tym serialu trudno poczuć sympatie do większości bohaterów, ale ostatnio mam ten problem z większością filmów, myślę, że kwestia tego, że scenariusze są czasem za płaskie – niby intryga niezła, postaci ciekawe a czasem jednak wszystko strasznie papierowe. To nawet nie jest brak sympatii, ale często po prostu obojętność – zginie, nie zginie, umrze na raka, wyzdrowieje – nie rusza mnie. Boje się tego, co niektórzy już tu pisali – że na fali „jaką mamy super oglądalność, to pociągniemy jeszcze z 5 sezonów” zrobi się z tego telenowela.
Masz bardzo dużo racji. Jack i Amanda, trochę to naciągane. Można sobie to tak wytłumaczyć, że Victoria obserwowała Emily/Amandę jako dorosła osoba być może nastawiona z góry na zapamiętywanie i obserwowanie, a Jack był wtedy jednak dzieckiem, inaczej to pamięta. No a teraz cóż, faktycznie white trash ale za to jaka seksi laska ;) może ten aspekt jest taki fajny, że nieco zamgliło mu umysł.
Kolejna rzecz, ta jego wielka prawość i poczucie, co jest słuszne, a co nie. Emily jako multimilionerka była poza jego zasięgiem, ja to widzę tak, że on tłumił w sobie jakieś uczucia do Emily, bo "nie wypada", a jak wpadła mu do łóżka Amanda, to chłopina odreagował.
Poza tym teraz to już chyba Amanda go nie pociąga...
"W ogóle jest dla mnie nie do objęcia rozumem i nigdy w to nie uwierzę, że Jack nie zorientował się po jakimś czasie, że Amanda nie jest Emily i odwrotnie – wiem, że nie widzieli się od dzieciństwa, że ludzie się zmieniają, że ciężkie przeżycia wpływają na dziecko; ale oni raz, że byli nierozłączni w dzieciństwie (tak to w każdym razie wygląda z retrospekcji, nie widać innych dzieci w otoczeniu Emily"
Jack jest nieco naiwny, ale z powyższym zdaniem absolutnie się nie zgodzę. Jack i Amanda byłi nierozłączni, owszem, ale przez jedno lato - kilka miesięcy lub tygodni. Dalej nie widzieli się przez całe lata, obraz osoby nawet bardzo bliskiej, bliższej niż Amanda była dla Jacka, w końcu zaciera się w pamięci, jeśli nie przypomina się go np. zdjęciami. Oboje zmienili się fizycznie ogromnie, okres dojrzewania niektórych zmienia nie do poznania. Poza tym nie sądzę, żeby jakiekolwiek maniery i nawyki, które Amadna miała w wieku 9 lat przetrwały prawie 20 lat i jej kolejne metamorfozy.
Florence + The Machine "Seven Devils"
W ogóle polecam całą płytkę ("Ceremonials"), z której jest ta piosenka. Ściągnęłam właśnie wczoraj po obejrzeniu odcinka i nie mogę przestać słuchać. Fenomenalna. :)
No, ten kawałek jest niesamowity :)
Naprawdę nieźle wpasowali go w film. Przypomina mi to trochę Bones i finał 6 serii (Keep the Streets Empty for Me) czy scenę z sezonu 2, z Maxem na dachu i Placebo w tle :)
A może Victoria od początku wiedziała, kim jest Emily/Amanda i dlatego tak bardzo byla przeciwna jej związkowi z Danielem. W sumie powinni chyba raczej śledzić jej losy, po tym, co zrobili z jej ojcem? Dziwne, że tak po prostu zapomnieli o jej istnieniu i nie mieli wglądu.
Trochę niemożliwe, żeby Victoria się widzom nie zdradziła z taką wiedzą. Poza tym, zleciła test DNA, który "udowodnił" jej, że Fauxmanda jest Amandą Clarke. :)
Zostawili ją pod opieką pani doktor co zrobiła jej małe pranie mózgu wiec już się nie musieli nią martwić..No i gdyby nie Nolan i papiery jej ojca to nasza bohaterka raczej nigdy by nie weszła na swoją wojenną ścieżkę tylko żyła swoim życiem mając wszystko w tyle....Victoria wiedzieć nie mogła ze Emily to Amanda ale wyczuła pokrewną duszę ten sam charakter no po prostu żmija zawsze rozpozna innego jadowitego węża to się nazywa instynkt samozachowawczy,a tacy ludzie jak Victoria czy Konrad mają już go dobrze wyrobiony dla tego zapałała do niej instynktowną niechęcią,Konrad w sumie też za naszą Emily nie szaleje,bo widzi to podobieństwo do swojej małżonki,tylko naiwniak Daniel ślepy i głuchy oraz podatny jest na wpływy każdego wokół siebie.
Fakt, masz rację.
Ale w pewnej chwili tak mi przyszło do głowy, że jednak queen Victoria wiedziała.
ja nie twierdzą, że Jack miał od razu doznać olśnienia a'la grom z jasnego nieba, ale po jakimś czasie fałszywa Amanda po prostu musiała się na czymś przejechać - choćby jakaś luka w pamięci, której mieć nie mogła bo tego dnia stało się coś ważnego - z punktu widzenia dziecka oczywiście
druga kwestia - czy mógł nie rozpoznać prawdziwej Amandy po tylu latach, bo zmieniły się jej rysy twarzy - nigdy nie widziałeś swojego dziadka kiedy był dzieckiem, ale gdy zobaczysz jego zdjęcie z dzieciństwa w gronie kolegów, prawdopodobnie bez trudu po chwili go rozpoznasz
sprawa ojca Amandy była głośna, zresztą o niej też musiano pisać - ten pisarz robi z nią wywiad, kiedy jest jeszcze dzieckiem - a więc pojawiają się w tym okresie jej zdjęcia w gazetach, w dobie internetu to nie problem je znaleźć i przypomnieć sobie twarz dziecka a tym samym zacząć się doszukiwać podobieństw u dorosłej, no i na pewno rodzice Jacka też robili im jakieś zdjęcia tego lata
no i ten wieśniacki akcent Amandy - wiem, że aktorka jest Rosjanką, ale cały czas mam wrażenie, że nie zdążyła przełknąć śniadania i akurat zawołali na plan - to nie możliwe, żeby dziecko około 7 letnie, które przecież mówi już normalnie babrało nagle w życiu dorosłym, niezależnie od zmiennych okoliczności, zupełnie innego akcentu - mogłaby się go nauczyć i używać, ale zwłaszcza w chwilach zdenerwowania naturalny akcent wziąłby górę
"ale po jakimś czasie fałszywa Amanda po prostu musiała się na czymś przejechać - choćby jakaś luka w pamięci, której mieć nie mogła bo tego dnia stało się coś ważnego "
To zostało sprytnie załatwione przez twórców - Jack wie, że Fauxmanda ma luki w pamięci. Przeżyła w Hamptons bardzo traumatyczne wydarzenia i wymazała sobie niektóre z pamięci, a co ważniejsze Emily jej zapisała w tym zeszyciku- et voila. Do tego, Amanda raczej wykręca się od wspomnień, mówiąc, że to zbyt bolesne.
"druga kwestia - czy mógł nie rozpoznać prawdziwej Amandy po tylu latach, bo zmieniły się jej rysy twarzy - nigdy nie widziałeś swojego dziadka kiedy był dzieckiem, ale gdy zobaczysz jego zdjęcie z dzieciństwa w gronie kolegów, prawdopodobnie bez trudu po chwili go rozpoznasz"
To kwestia bardzo indywidualna. Pomijam już fakt, że na starych czarnobiałych zdjęciach - do tego grupowych, trudno mi w ogóle kogoś poznać. :) Niektórzy ludzie mało się zmieniają nawet z twarzy, wydaje się, że tylko "się powiększają", natomiast niektórzy przechodzą prawdziwą metamorfozę i są nie do poznania - nie ma w tym absolutnie nic dziwnego, kwestia i genów, i środowiska. Nie sądzę, żeby w gazetach pojawiły się jej zdjęcia, w przeciwieństwie do ojca na pewno była chroniona przez mediami, coś mogło pojawić się najwyżej w prasie brukowej. Jakieś zdjęcia z dzieciństwa chyba może i widzieliśmy u Jacka, ale moim zdaniem nie są podstawą do podejrzeń. Fauxmanda to blondyna o ładnych rysach twarzy i tyle, do tego pamięta rzeczy, których nikt inny wiedzieć nie może. Jack musiałby być chorobliwie podejrzliwym facetem lub wielbicielem teorii spiskowych, żeby coś podejrzewać.
Co do akcentu - nie widzę w tym nic dziwnego, że mógł się zmienić powiedzmy na bardziej niewyszukany. To jak człowiek mówi jest podatne na wpływ otoczenia, bardzo podatne. Nawet podczas zwykłej rozmowy mamy tendencję przejmowania nawyków rozmówcy - naturalny mechanizm ułatwiający komunikację. Amanda natomiast spędziła dzieciństwo i młodość (im jesteś młodszy tym bardziej elastyczny w nauce języka) w ośrodkach wychowawczych z wątpliwym towarzystwem, później również wiodła takie a nie inne życie - jej akcent mógł się zmienić, Jack nie ma powodów do podejrzeń.
prosze o odcinek z wgranymi napisami gdyz sciagnielam te napisy z Chomi..ka i nie pasowal do zadnej wersji filmu;/ nie wiem co jest
o w mordę jeża!
VICTORIA - nie uwierzę, dopóki nie udowodnią tego solidnym dowodem: DNA, cokolwiek. na moje oko, to ona zapewne wyszła w ostatniej chwili. nie bez powodu chwilę stała przed wejściem do samolotu. z drugiej strony może być tak, że weszła, że ma dość tych gierek i poszła prosto w sidła śmierci ^^
FAŁSZYWA AMANDA - giń! mam szczerą nadzieję, że dziecko nie jest Jack'a.
JACK - o! przyszła z dzidziusiem i bye-bey Emily. mam wrażenie, że dziecko byłoby mądrzejsze od niego.
CHARLOTTE - a to było do przewidzenia. i wiecie co? niech umrze. zobaczy wtedy Conrad, do czego doprowadził.
ASHLEY - NIE LUBIĘ JEJ! wredna, przebiegła, wyrachowana, egoistyczna i wiele, wiele złych porównań. gołym okiem widać, że zrobi wszystko, by się dobrać do Daniela. wykorzysta tę sytuację, mówię wam.
NOLAN - mój bohater! zuch chłopak, pomyślał o kopii :D i wiecie co? przez jedną chwilę, kiedy był z Emily i patrzyli sobie w oczka, pomyślałam: "mogliby być razem :D"
EMILY - bidulka... już się ucieszyła, że będzie mogła być szczera i być z osobą, która prawdziwie kocha, a tu... :(
już nie mogę się doczekać na 2 sezon! :D
hłe, hłe. zapomniałam, że Nolan jest gejem xD
a i zapomniałam o Conradzie ^^ to się dobrał z tym siwowłosym chłopem, że hej. kurde, niech wszyscy giną, byleby ratować wasze tyłki :/ a Daniel głupi, że po stronie ojca. widać, że bardziej obchodzą go pieniądze, dom i władza, aniżeli prawda ^^
ojcem dziecka Amandy jest predzejTakeda niz Jack
a Nolan jest nie tyle gejem co bi, ale nigdy nie beda z Emily para, tworca serialu stwierdzil to definitywnie na upfroncie, ich relacja ma byc typowo jak brat-siostra
hahaha, rozwaliłeś/aś mnie z Takedą xD
niech ojcem będzie kimkolwiek, tylko nie Jack. no szkoda, że z Nolanem się nie uda.
Daniel nie jest naiwny, miał swoją szansę od Emily, aby wszystko wyprostować, kiedy Conrad opowiedział mu o wszystkich zbrodniach, włącznie z wrobienie Clarke'a w atak terrorystyczny i jego śmierci,a Daniel ma to w tyle. Mało tego, zastawił pułapkę na własną matkę, aby tylko nie stracić władzy i móc kiedyś objąć firmę. W tej postaci widzę niestety niedociągnięcie scenarzystów, jako że przemiana Daniela stała się praktycznie przez noc, nic wcześniej nie zapowiadało tego, że jest wyrachowanym i bezwględnym człowiekiem - naiwnym i wygodnym tak, ale nie kopią Conrada. Przecież jak się okaże, że Charlotte i Victoria nie żyją, Daniel jest tak samo odpowiedzialny za to jak Conrad. O wszystkim wiedział i jeszcze w tym pomagał.
Motyw z ciążą Amandy jest dla mnie mega żenujący i serial powinien od razu dostać z dwa punkty na skali mniej. Typowy tani chwyt dennych serialików amerykańskich, a wszyscy i tak wiedzą, że to dziecko nie będzie Jacka, bo w końcu musi być love story z Emily.
Dziecko może być Jacka nie musi ale jak najbardziej może w końcu sypiali z sobą...
Wiesz King kiedyś napisał taką fajną rzecz która wielokrotnie w praktyce się potwierdza "gleba męskiego serca jest bardziej kamienista a mężczyzna staje się tym kim może być ..i ku temu zmierza..." Konrad ,Daniel i wielu innych właśnie są tacy.A Ile jest w tym kwestii naiwności a ile chęci osiągnięcia jakiegoś celu to kwestia dyskusyjna ludzie często czegoś tak mocno pragną że to robią i nie cofną się przed niczym by osiągnąć swój cel. Daniel jako syn takich rodziców jak Konrad i Vicktoria jest taki sam jak jego rodzice, było by dla mnie trochę jednak dziwne gdy nie stał się z czasem kopią ojca lub ojca i matki...To kwestia wychowania oraz świadomości społecznej w rodzinie Daniela bardzo silna,dziwi mnie że i tak długo walczył z tą swoją genetyczną cechą jaką jest żądza władzy i manipulowania otoczeniem,ale złamał się w końcu.
Co do naiwności miałam raczej na myśli fakt że kobiety nim nadal manipulują ,łatwo i bezproblemowo wystarczy rzucić mu sugestię lub inną aluzję a on idzie na to jak mucha na lep..ufa wielu osobom które go otaczają a z drugiej strony zmierza ścieżką rodziców to świadczy że może i przemyślał pewne sprawy,ale nadal jest jeszcze naiwny.
Myślę że to te 3 m-ce w więzieniu i słowa Tylera go tak zmieniły..A także świadomość że ludzie bliscy mu by osiągnąć swoje cele (np.ratowanie go przed więzieniem)zrobią dla swoich bliskich wszystko i nie cofną się przed niczym ,etyka,moralność ?własna skóra jest cenniejsza kiedy w perspektywie masz dożywocie,albo zależnie od stanu karę śmierci a w USA nie cackają się z wyrokami jak w Polsce tam dożywocie to jest dożywocie min.30lat bez patrzenia na młody wiek i potencjalną niekaralność.
w sumie wszystko co chciałem napisać już napisaliście za mnie więc jedyne co mogę powiedzieć to, że był to najlepszy finał sezonu jaki kiedykolwiek widziałem.
A moim zdaniem.... Najlepszym wątkiem finału było to, że matka Emily żyje i szczerze mówiąc przeszło mi to przez myśl już wcześniej, że ta kobieta żyje i prędzej czy później się w serialu pojawi. Co to fake Amandy uważam, że to może ale nie musi być dziecko Jacka i to nie prawda że Jack tak to łagodnie przyjął, fake Amanda wróciła z brzuchem a on jest tym dobrym, porządnym, facetem, nie mógł jej tak po prostu zostawić bez pomocy, poza tym nie wiedział, że Emily i Daniel zerwali, w jego oczach wyraźnie widać było ból jak patrzył na Emily, przynajmniej ja to widziałam, że z całego serca chciałby być z Emily a poczucie obowiązku nie pozwala mu zostawić Amandy.
Co do Charlotte, no sory ale kto by się nie stoczył mając takich starych, to dziewczyna z problemami i odniosłam wrażenie, że każdy ma ją po prostu gdzieś, nawet jak wyszły jej problemy z zażywaniem pigułek to nikt tak bardzo się nie przejął. Nie chciałabym, żeby umarła i tak samo nie wyobrażam sobie serialu bez Victorii. Ashley od początku wydawała się fałszywa, poza tym po śmierci tego kolegi Daniela, zapomniałam jak mu tam, byłą przekonana o winie Daniela a tu nagle jakby zapomniała o tym i się łazi do niego. Żal po prostu. Nolana lubię, nie wiem czemu, na początku sobie olewał ale teraz wyraźnie widać, że bardzo zaangażował się w pomoc Emily.
Nie mogę się doczekać 2 sezonu, myślę, że dużo się może wydarzyć ale Ems i Daniela nie spodziewam się zobaczyć razem.
A mnie ciekawi jakby się zachował Jack gdyby się dowiedział prawdy o wszystkim? Czy stał by biernie obok Emily w jej rozgrywkach z Graysonem i Inicjatywą Amerykańską? Czy pochwalałby metody poszukiwania informacji o jej matce? Może takie rozwiązanie byłoby lepsze niż powrót Amandy w ciąży (i to pewnie z nie jego dzieckiem).
Pozostało tylko (nie)cierpliwie czekać na 2 sezon:)
Myślę, że Jack byłby w szoku jak prawdziwa Amanda się zmieniła, na pewno nie pochwalałby jej metod, on ma silne poczucie moralności, więc już sama zemsta na pewno by mu się nie podobała. Nie wiem, czy byłby w stanie z nią być, jeśli nie zmieniłaby metod. Na pewno jednak nie stałby biernie tylko sprzeciwił się temu. Wydaje mi się, że on chyba jako jedyny ma takie zasady i kręgosłup moralny. Wydaje mi się, że to by było milion razy lepsze. Swoją drogą mam nadzieję, że Emily zemści się na Amandzie. Jak dla mnie to w barze powinna powiedzieć prawdę i perspektywa Jacka na pewno by się zmieniła. Teraz mam tylko nadzieję, że Emily naprawdę da popalić Amandzie, chyba teraz musi się zemścić i zabrać jej to, co zostało jej zabrane przez niby przyjaciółkę.
Mam nadzieję, że w drugim sezonie dowiemy się więcej o samej Inicjatywie, bo jak na razie jest owiane tajemnicą. Ja pewnie nieuważnie oglądałam, ale dalej nie wiem, o co chodziło w zamachu, tzn. przeciwko komu i czemu był skierowany.
A finał świetny, po prostu cudowny. Mam tylko nadzieję, że Victoria nie zginie, bo bez niej to już nie będzie to samo. W drugim Ashley mogłaby zginąć, nie płakałabym po niej.
Ja już nie mogę się doczekać drugiego sezonu;)