Zakończenie odcinka rewelacyjne i to niedowierzanie na twarzy Emily,kiedy się okazało,że ksiądz nie żyje.Pewnie Conrad poszedł po rozum do głowy przez słowa swojej żonki Victorii,przestraszył się konsekwencji przyznania się do winy i spowodował wypadek.A już wszystko nabierało ładne sensu...Conrad przyznałby się do wszystkiego,a potem by się okazało,że przecież żadnego Huntingtona nie ma :D
Victoria i Conrad bezsprzecznie najlepsi..I te ich teksty: Czyżbyś planował pogrzeb na morzu?:D
Nie sądzę, że Conrad spowodował wypadek. Bez przesady. Na pewno coś Victoria ma z tym wspólnego. Tyle, że w tak krótkim czasie też nie mogła spowodować tego wypadku bez wcześniejszego planowania. Mi się wydaje, że on teraz pójdzie do szpitala i tam okaże się, że tej choroby nie ma w ogóle. Ta sytuacja z tym wypadkiem to jest to samo co z tym samolotem. Te same słowa Victorii, tym razem Conrad chce się przyznać do wszystkiego a nie Victoria. Tak trochę głupio zrobione. I jeszcze ta Vaulez (Margaret czy Margaux) zaczyna mnie denerwować. Tak samo jak Aiden. Oni powinni zniknąć i nigdy nie wracać. :D
moim zdaniem pewnie Conrad starcil panowanie nad kierownicą po tych lekach od emili i doszlo do wypadku,
albo Victoria skombinowała coś na szybko dzwoniąc do Inicjatywy - jakoś dziwnie zniknęli w tym sezonie, najwyższy czas na ich powrót ;)
A ja się cieszę, że Aiden wrócił i jednak jest po stronie Ems - poza Nolanem on jest jedynym ciekawym facetem w tym serialu ;)
..a ja mam jakieś niezdrowe przeczucie, że Patrick maczał w tym swoje maminsynkowate paluszki. Trudno mi nawet uzasadnić jakby to miało wyglądać "za kulisami", ale od razu gdy zobaczyłam płonące auto, do głowy przyszedł impuls "Patrick!" - i wtedy Victoria faktycznie skombinowała coś na szybko, ale nie była to inicjatywa (której wątek został zamknięty oficjalnie przez twórców wraz z zakończeniem poprzedniego sezonu) , no ciekawe...
I po tym odcinku, trzymam kciuki mocniej niż kiedykolwiek, że koniec końców Emily skończy z Aidenem. No proszę, chociaż raz :D
Na szczęście watek Inicjatywy został zamknięty, bo ten wątek tylko obniżył poziom 2 sezonu. Aż nie chciało się oglądać, w 3 sezonie piękna prawdziwa zemsta powróciła.
Co do Aidena to jakoś na początku nie lubiłam tej postaci, ale coś się zmieniło. Może to właśnie z nim powinna być Emily, prawdziwy związek powinien opierać się na przyjaźni,a to ich łączy. I tak naprawdę po ostatnim odcinku już sama nie wiem, co czuje Emily. Na imprezie Nolana wydawało mi się, że kocha Jacka, ale po tej scenie na plaży z Aidenem trochę się pogubiłam.
ale auto prowadzil chyba ksiądz. Totalnie bez sensu, ze Conrad uprzedzil Victorie o swoim planie ujawienia prawdy, bylo oczywiste, że bedzie chciala za wszelką cenę go powstrzymać.
Gdzie bez sensu, przecież każdy szanujący się bandyta zawsze ujawnia, co chce zrobić, żeby inni mogli go powstrzymać ;P
A pro po morza. Czy tylko mi się wydawało, że Em planowała to, co zobaczymy w finale?
dokladnie o tym samym pomyslalam. Ja uparcie twierdzę, że smierc Ems bedzie sfingowana (inaczej producenci nie zdradziliby tego juz na wstępie, bo to byłoby bez sensu). Dokona zemsty bedzie chciala zniknac (a nie ma lepszego sposobu niz udawac, że się nie zyje), tak, aby przeszlosc juz nigdy jej nie dopadła.
Musi być sfingowana, przecież to będzie dopiero połowa sezonu ;) Ale bardzo jestem ciekawa, kto będzie strzelał - stawiam na Daniela albo Aidena
Czemu? Może Victoria? :))
Jeśli śmierć ma być sfingowana, a tak chyba podejrzewa większość to Emily na pewno podłoży komuś odpowiednio przygotowaną broń (ślepaki). Po co miałby do niej strzelać przyjaciel? W swoją śmierć przecież może kogoś na koniec wrobić (chociaż to też nie do końca, bo ciała wtedy nigdy nie odnajdą). Ale ma to chyba więcej sensu niż strzelający Aiden/Jack itd
Viki chyba nie odważyłaby się strzelać publicznie - jednak coś takiego bardziej pasuje do facetów, zwłaszcza, gdyby czuli się oszukani/zdradzeni. Victoria moim zdaniem jest na coś takiego zbyt zimnokrwista i wyrachowana