Zaczynało się niezle, ale z każdym odcinkiem wszystko się sypie.
Niekonsekwencja goni niekonsekwencję - najbardziej rozbroiła walka z thorem, mają przeklęte bronie, armię, kroją gościa na kawałki a ten nic, ale za to wali jak atomowa bomba niszcząc cały krajobraz. Przecież z takimi możliwościami to on by mógł tam sam stać dłubiąc w nosie. Jednak... Bohaterowie i tak mają czas na ckliwe rozkminy w trakcie tej masakry, bo nagle snyder robi "PRZERWA" i można sobie jojczeć.
Cycki i wielkie pęta zasłaniają wszystko i naprawdę byłem zaskoczony, że snyder nie dał Chrystusowi naganiacza do kolan.
Konkluzja: Ed Wood najwidoczniej nie umarł, ale jeśli jednak nie żyje to jego spuścizna jest godnie kontynuowana przez Zacka Snydera.