Niezły serial, bardzo wciągający jednak z wieloma nieścisłościami i sytuacjami trudnymi do wyjaśnienia. Dlaczego zaginieciami i morderstwem zajmuje się tylko dwoje detektywów? Jak to możliwe, ze przez 16 lat nikt wcześniej nie spotkał się w miasteczku? Główna bohaterka pragnie zmienić swoje życie jednak nie wyjeżdża z miasta i liczy na to, że zmiana nazwiska wystarczy aby jej nie odnaleźć? Absurd goni absurd, ale mino to ogląda się nieźle.
Była mowa, że do klubu przyjechała za pierwszym razem, ponieważ akurat była w delegacji w pobliżu, więc myślę że w rzeczywistości klub wcale nie znajdował się niedaleko jej miejsca zamieszkania, tylko tak trochę bez pomyślunku twórcy to pokazali.
Mnie z kolei razi to, ze nikogo z policji nie zdziwił fakt, że w ostatni piątek karnawału Lorraine zabiła dwie osoby. Wzięła na siebie zabójstwo Carltona, spoko. Ale tego samego dnia zabiła już jednego gościa. Nikt nie wpadł na to aby zapytać dlaczego?
Skoro przez prawie dwadzieścia lat nikt nawet nie zauważył serii zniknięć, to w sumie co się dziwić ;) Tak samo jak nie drążyli tego, czemu akurat ciało Carltona miałaby zmyć woda, chociaż cała reszta zwłok tam była.