Kiedy kończyła się seria TopGear, a w planach był już nowy projekt przeszła mnie myśl, że może być słabo. Dlaczego ? Często jest tak, że to że ktoś dobrze robi jedno, nie znaczy że umie wszystko. I według mnie tu się to sprawdziło Clarkson, May i Hammond są świetnymi prowadzącymi i co pokazały inne programy (indywidualne) razem tworzą najlepsze trio, ale ich pomysły na odcinki są mocno "niedopracowane" - o co mi chodzi ? Są dziecinne, bez wyraźnej fabuły, na zasadzie: "dobra jedziemy tam, a potem zobaczymy co się wydarzy". W TopGear była ta przewaga, że były tam osoby, które wiedziały jak to zmontować, żeby było śmiesznie, dynamicznie i przyjemne dla oka. W GrandTour całą władze ma wspomniane trio i to niestety widać, o ile pierwsze odcinki były dość dobre, poza wciąż powtarzanym motywem gościa, który miał dotrzeć, ale umierał na oczach prowadzących (na początku było to śmieszne, ale żart powtarzany 100 staje się żenujący). Później zmieniono formułę na bardziej wycieczkową. O ile odcinek z Kolumbią był w stylu starego dobrego TopGear to (przynajmniej dla mnie) kolejne odcinki są nudne, bez polotu na zasadzie jak Familiada przy niedzielnym rosole: "A niech coś leci w tle". Ostatnio ekipa zawitała do polskich miast, z relacji jakie widziałem to najczęściej prowadzącym nie towarzyszyli fani, ale statyści, którzy byli poinstruowani, gdzie mają być i jak się zachowywać - ŻENADA. Druga sprawa fani nie doczekali się zdjęć (chyba, że akurat byli w jakimś miejscu i mogli zrobić zdjęcie z oddali), podpisów książek czy autografów. Umówmy się przy takich wydarzeniach powinny być zorganizowane jakieś mini spotkania z fanami to jest część show i budowania marki. Niestety takie mamy czas najważniejsze, żeby było dużo i jakoś, szkoda że nie tylko w tym przypadku "Ć" zniknęło.