TG oglądałem od odcinków jeszcze bez May`a. Z czasem zaczęły się pojawiać odcinki specjalnie, które były zajebiste. TG z trójcą się skończył, zaczął się GT. W Polsce, w TG czy GT, nie byli (dojeżdżali do granicy, bywali na Narodowym, ale odcinka specjalnego nie było). I przyszedł un. I wyszło....Słabo.

W specjalach często narzekali albo wielbili swoje auta. Szczególnie, jak to były ciężkie przeprawy (Ameryka Południowa czy Azja). A tu - tylko May coś tam narzeka na wannę a później wóz zastępczy. Clarkson czy Hammond - ani słowa jak to się prowadzi, jak to jeździ, czy wygodnie, czy nie, czy pocałuj mnie w stopę. Na siłę próbowali się wstydzić napisem "Titties and beer" - którego część z ludzi nie rozumiała a część miała gdzieś. O ile wycieczka po obozie fajna, to "muzeum" wosku - tak mało w Polsce jest atrakcji, że trzeba wybrać coś tak słabego? Z resztą nie tylko w Polsce. Te wszystkie "zadania" są.... słabe i nieśmieszne. Przejechali podobno 2200km przez 4 kraje, odcinek trwa ponad 100 minut, a całość odczuwa się, jak wycieczkę z Grudziądza do Przasnysza. Pisałem wyżej - olali swoje auta, w ogóle odczuwa się tutaj brak tematu przewodniego - motoryzacji. Do tego można dołożyć wymęczony dowcip wujka z wesela. Najlepsze z całego odcinka to było chyba wskazywanie damskimi rękami na mapie - zaraz po tym myślałem, że będzie dobrze. Niestety nie było.

5 dałem za sentyment, gdyby nie to, było ze 3.