Właściwie poza "Dead Space" (który jednak reprezentował zupełnie inne podejście) żaden survival horror nie zrobił na mnie takiego wrażenia od lat, a gatunek ten lubię na tyle, że już kilkadziesiąt tego typu gier przeszedłem. Przez całą grę zastanawiamy się co jest prawdą, a co fikcją w tej historii. Czy nasz bohater oszalał? Czy jest... Właściwie to nie będę spoilerował. Dość powiedzieć, że obok oczywistych inspiracji "Miasteczkiem Twin Peaks", "W paszczy szaleństwa" i prozą Kinga, można znaleźć odniesienia nawet do "Ubika" Dicka. Dodatkowym smaczkiem są minutowe mini-filmiki "Night Springs" (oczywista inspiracja "Strefą mroku"), które można obejrzeć w telewizorach, które znajduje główny bohater podczas przygody. Gra ma klimat jak z najlepszych części Silent Hill, interesujący gameplay, oraz historię opowiedzianą w sposób dorównujący najlepszym horrorom ze srebrnego ekranu.
To jedna z gier, dla których kupiłem sobie Xboxa. Warto było!
Zgadzam się z Tobą, gra jest genialna. Jedna z moich ulubionych, jednak to nie jest survival horror choć taki przypomina, jest to psychologiczny thriller od 16 lat, co jak dla mnie jest minusem. Przez wiek, od lat 16 gra "nie jest" aż tak straszna i krwawa jak powinna być. Tak samo jazda samochodem jest strasznie sztuczna i nie udana, dzięki bogu jeździmy ledwie kilka razy, Tyle jeśli chodzi o jakieś minusy tej gry. Gra jest wyreżyserowana niesamowicie! Przerywniki filmowe, fabuła, grafika, jak dla mnie lepiej zrobione niż w nie jednym filmie. Film na podstawie tej gry mógłby być naprawde zaje*isty.
Mimo że gra jest od lat 16 nie raz można się wystraszyć, klimat jest naprawde mocny, i nie raz chodząc np. po lesie spowitym gęstą mgłą czujemy się osaczeni myśląc że za chwile wyskoczy na nas jakiś opętany i nie raz wyskakuje z zaskoczenia.
Jeżeli chodzi o przeciwników, nie są to głupie marionetki jak w większyści gier, nie raz chcą nas przechytrzyć, wyprzedzić by mieć nad nami przewagę i tym podobne.
Można by tak długo, i długo rozmawiać o plusach tej gry, ale trzeba w to pograć samemu, najlepiej w nocy ze słuchawkami na uszach, naprawde polecam. Nie żałuję ani grosza wydanego na tę grę oraz Xboxa 360, a zamówiłęm Pre-Order wersji kolekcjonerskiej i sporo to mnie kosztowało.
Jednak tą gre naprawde polecam osobom które uwielbiają horrory, thrillery i ogólnie które lubią się bać :).
Po pierwsze, w grach wideo nie ma takiego gatunku jak "thriller psychologiczny", a po drugie, gdyby nawet był, to - do diabła - Alan Wake by się w tej szufladce nie zmieścił. Nie wiem dlaczego masz wątpliwości co do gatunku Alana Wake'a, bo przecież bliżej ma do Silent Hill, niż większość innych survival horrorów, które wychodzą ostatnio (to nie jest akurat ich wada, bo Dead Space i ostatnie dwa Resident Evil bardzo lubię).
Nie raz widziałem w opisach, i wywiadach z twórcami którzy opowiadali że nie jest to typowy Survival Horror. Nie jestem znawcą, ale tak mówili twórcy. np. opis, w internecie jest tego więcej, jak i wywiadów.
Alan Wake - stanowi kolejne dzieło ludzi, odpowiedzialnych za popularną markę Max Payne. Jak tłumaczą twórcy całość stworzono w myśl konwencji psychologicznego thrillera akcji, a podczas developingu wyraźnie inspirowano się kultowym serialem telewizyjnym Davida Lyncha i Marka Frosta o nazwie Twin Peaks (Miasteczko Twin Peaks).
Co do Silent Hilla, jest to jedna z moich ulubionych serii jak i stare części RE - 1, 2 i 3. Wolę gry bardziej jak właśnie SH, stare RE lub AW. Nie przepadam za Dead Space i nowymi Residentami, (Jak i równie kiepskimi dla mnie filmami z serii Residenta).
Było by cudnie gdyby powstawało więcej takich gier opieranych na klimacie grozy a nie mocnej dawce akcji, ostatnią taką grą i genialną w którą grałem jest właśnie Alan Wake i Silent Hill Homecoming.
Z gatunkami niszowymi jest tak, że ludzie się ich boją. Dlatego twórcy i spece od marketingu stwierdzili, że lepiej grę reklamować nie używając słowa "horror", które może z góry zniechęcić część potencjalnych odbiorców. To praktyka znana również z branży filmowej i książkowej. Przykładowo "Szósty zmysł" czy "Adwokat diabła" były właśnie określane jako "szlachetne" thrillery psychologiczne, mimo że pierwszy to historia o duchach, a drugi to film o diable. Z książkowych przykładów - "Księga bez tytułu" to krwawa historia o wampirach i wilkołakach, z lekkim jajem, nawiązująca do kinowych horrorów klasy B, a mimo tego nie znajdziesz jej na półce z horrorem w księgarni...
Można sobie nazywać jabłko gruszką ile się chce, ale ono i tak pozostanie jabłkiem.