PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=646697}
7,5 17 tys. ocen
7,5 10 1 16627
Assassin's Creed III
powrót do forum gry Assassin's Creed III

Zawiera lekkie spojlery.

Jest źle. Najgorsza odsłona serii, przy czym nie grałem na handheldach. Gdyby to była nowa gra od nieznanego studia - powiedziałbym, że to niezły tytuł i ma potencjał na więcej. Jako trzecia (a tak naprawdę piąta) część przygód Desmonda zawodzi i to w najmniej spodziewanych momentach. przede wszystkim technicznie. Świat nie wygląda lepiej niż poprzednio, a bywają spadki FPSów poniżej 30, tekstury się nie doczytują, grafika czasem tnie, bywają artefakty - dramat.

Interfejs miejscami pisał chyba Stevie Wonder: mamy sobie handel. Wysyłamy konwoje i handlujemy czymś co wytworzyliśmy/kupiliśmy. Konwój ma powiedzmy ładowność 15 miejsc. Chcesz wysłać 15 skór z niedźwiedzia na Wyspy Dziewicze? Nie ma problemu. Wchodzisz w menu towarów, szukasz ekwipunku Connora, szukasz w nim 'bear pelts' i wybierasz jedną. Potem wybierasz konwój i miejsce docelowe z kilku dostępnych. Trwa to długo, bo jest sporo rzeczy do przeklikania. No... ale przecież chcesz wysłać nie jedną a 15 skór więc cały ten cykl musisz powtórzyć 15 razy Za każdym razem od początku, bo nawet wybór produktu nie zostaje na poprzednio użytej opcji tylko wraca na start. Nie wiem jak to wyszło poza testy wersji alfa.

To jednak technikalia i detale. Da się żyć. Często gra mimo słabej mechaniki rozkochuje nas w sobie historią. Tu tego zabrakło. Tzn. to co się dzieje z Desmondem jest ciekawe ale już wydarzenia historyczne - słabizna. Okres wybrali fantastyczny i bogaty ale w grze w ogóle tego nie czuć. Co ciekawe kierujemy dwoma postaciami. Najpierw Haythamem Kenway'em, a potem Connorem. Niestety tym pierwszym tylko chwilę. Szkoda, bo to postać idealna na taką grę. Krwista, wyrazista, z nienagannymi manierami, dialogów z jego udziałem słucha się z przyjemnością. Potem trafia nam się Connor, który jest płaski, nudny, a charyzmy ma tyle co osiedlowy śmietnik. Wygłasza tylko ciężkie i patetyczne kwestie, jest idealistą i nieracjonalnym idiotą, którego wszyscy robią w jajo niemal bez ukrywania intencji. Z jednej strony twardziel z miną pokerzysty, z drugiej pionek, którym wszyscy kręcą jak chcą. od Achillesa, rpzez Haythama po Waszyngtona. Żenująca postać. Szkoda, bo o takim Haythamie chętnie zagrałbym w całą trylogię, a o Connorze nie chcę słyszeć nigdy więcej.

Są też plusy. Dodatkowe warunki na 100% synchronizacji w misjach są wymagające ale wprowadzili checkpointy w trakcie zadania i można nawet wyłączyć grę i nie trzeba zaczynać od początku. Do tego bitwy morskie i pływanie statkiem - najlepsze od czasów Pirates! Sida Meiera. Zadania poboczne i dodatkowe wyzwania - jest ich tu masa i naprawdę wciągają. Dużo bardziej niż główny wątek.

Multi niewiele różni się od poprzedników co dla mnie jest plusem. Wprowadzili też tryb wolfpack czyli gacze kontra AI i 25 sekwencji, w których trzeba zabijać szybko, sprawnie i bez wykrycia. Spełniając najlepiej dodatkowe kryteria (a to acrobatic kill, a to stunt itp.). Oczywiście żeby trafić na zgraną ekipę trzeba mieć szczęście. Większość biega w szale i zabija cele jak leci zdobywając mało punktów i tracąc cenny czas. To jednak normalne i nie jest winą gry

W każdym razie skończę jak zacząłem: gdyby AC3 było nową grą z nowej serii miałoby szansę na ocenę w okolicy 7/10 z nadzieją na więcej. Jako finał pewnego cyklu (AC-AC2-ACB-ACR) zawodzi na wielu warstwach i o kupowaniu DLC nie pomyślałem nawet przez chwilę. 5/10

P.S. Connor jest tak słabą postacią, że przez ponad pół rozgrywki kibicowałem... templariuszom. W sumie to nawet przez całą grę.

P.P.S. Czy w jakichś DLC pojawia się jeszcze Haytham? Właśnie obejrzałem na yt wszystkie cut-sceny z nim i kurde, jedna z najlepiej narysowanych postaci w grach od dawna.

ocenił(a) grę na 6
SithFrog

Podpisuję się pod Twoją recenzją. Wszystkie punkty, które wymieniłeś, doprowadzały do białej gorączki i mnie. Również w trakcie gry myślałem wciąż "cholera, templariusze brzmią rozsądnie" i co rusz płacząc z zażenowania nad Connorem mozolnie szedłem do przodu licząc tylko na wejścia Haythama. Również po ukończeniu pomyślałem "pieprzę DLC".

Dodam od siebie jeden plus: "ekonomia" gry. Trzeba się sporo natrudzic, żeby kupić wszystkie bajery (stroje, broń, ulepszenia) itd. Zawsze przychylnie patrzę na takie gry, a drażni mnie, gdy w połowie fabuły bez trudu mogę sobie pozwolić na absolutnie wymaksowany sprzęt. Tutaj nie jest to takie proste. Trzeba poświęcić sporo czasu na eksplorację, polowanie i crafting. Fajnie, bo przynajmniej jest po co z niego korzystać. Jest to jednak opcjonalne i spokojniutko można przejść grę bez kupowania choćby sztuki sprzętu. Osobiście przeszedłem główny wątek kupując tylko kilka naboi i jakiś sztylet zamiast tomahawku.

Dodam też minus: wg mnie niektóre misje, elementy scenerii a także mechaniki poruszania się pozostawiały wiele do życzenia, jakby były niedopracowane. Końcowa pogoń za Lee jest najbardziej jaskrawym przykładem. Jest nieciekawa i krótka, ma potwornie byle jakie opcjonalne cele i wykorzystuje praktycznie wszystkie mechaniki, które wydawały się nie działać poprawnie: zabijanie w biegu, zmiana kierunku biegu w okolicy przeszkód, prześlizgiwanie się pod przeszkodami, omijanie pionowych przeszkód na poziomych deskach lub gałęziach. Przez to frustruje zamiast bawić.
(Grałem na pececie, być może mechaniki te działały lepiej na konsolach).