Battlefield 4 ma zdecydowanie najlepsze odgłosy broni i feeling strzelania z tego typu "realistycznych" FPS-ów wojennych. Na dużych mapach z pojazdami są emocje, ale dopiero Podbój na mapie Operation Locker pozwala poczuć się jak w samym środku walki. Regularnie dochodzi tam do sytuacji, gdy jedna drużyna zbiera się na swoim ostatnim terenie i zaciekle odpiera ataki przeciwników. Wtedy (zwłaszcza będąc po stronie napastników) można doświadczyć piękna walk CQB. Dzięki wspaniałym efektom audiowizualnym (ciągłe eksplozje, kule latające wszędzie dookoła i pociski z granatników przelatujące nad głowami z charakterystycznym świstem) następuje pełna immersja. Gracze z zapartym tchem mierzą się z koniecznością podejmowania szybkich decyzji - nacierać czy czekać, ryzykować reanimację czy zostawić, wycofać się do apteczki czy jeszcze walczyć, kłaść ogień zaporowy czy przemknąć się do przeciwników itd.
Czegoś takiego nie doświadczy się w żadnym Call of Duty. Kto grał, ten wie o czym mówię :-)