Zaczynając od plusów: niezła adaptacja prozy Lovecrafta, całkiem fajna postać głównego bohatera.
Świetne początkowe etapy. Odkrywanie tajemnicy miasta, a potem ucieczka z niego i unikanie
przeciwników miały naprawdę świetny klimat i trzymały w napięciu. Niestety potem atmosfera siada.
W takiej rafinerii Marsha po prostu chodzimy po podziemnych korytarzach, walcząc po drodze z
przeciwnikami i od czasu do czasu włączając jakiś przycisk czy zawór - FPSowy standard. Nawet
spotkanie z Shoggothem nie budzi specjalnych emocji. Szkoda, że (jak w wielu growych horrorach ;)
) po początkowych etapach twórcy zamiast trzymać gracza w napięciu rzucają na niego kolejnych
przeciwników, przez co klimat i strach gdzieś ulatują. Poza tym gra ma trochę bugów, ale mimo
wszystko warto zagrać chociażby dla początkowych etapów.
Zgadzam się początkowe etapy są najlepsze, szkoda że później gra zamienia się w zwykłą strzelankę..
Zgadzam się, choć mi te późniejsze etapy nie przeszkadzały. Początek to naprawdę arcydzieło - podczas ucieczki z hotelu to czułem się jakbym naprawdę to ja uciekał. Niesamowite emocje, autentyczny, żywy strach. Choć pierwszy raz zagrałem w nią rok temu, to do tej pory siedzi mi w głowie a to rzadko się mi teraz zdarza. Aż podwyższyłem ocenę.
popieram. adaptacja prozy ok, początek typu stealth też.
klimat Insmouth ok.
Denerwuje jednak fakt iż nasz detektyw jest taką pierdołą że nie wziął ze sobą rewolweru choćby tylko z jednym magazynkiem. no kurde byłoby to mega pomocne :/
ale nie. detektyw bez broni, no kurna nawet noża :@
Motyw zmienienia się w ryboluda kicha,
a zabicie Dagona z działka no to już klapa po całośći.
Wielki przedwieczny zdziobany przez działo.
Cthulhu też pewnie by oberwał 5 kul i poszedł na dno :/