Są gry które lepiej mącą w głowie. Ale to część Call of Duty zasługuje na uznanie.
BO II przechodziłem kilka razy. Prawie zawsze te same zakończenia. Czyli zabijam Menendeza. Ale ostatnio pomyślałem trochę w inny sposób. Postawmy się na jego miejscu. Jego siostra poważnie ucierpiała podczas pożaru. Wyglądała okropnie a mimo to Menendez dalej ją kochał i o nią dbał. Gdy ją stracił (Woods+granat= boom) chciał ją pomścić. Za pewne sam nie wpadł by na tak brutalny pomysł zemsty. Czyli okaleczyć Franka, zabić Mason'a i Hudsona. Ten pomysł musiał zostać nasunięty przez tą cip*ę Norigeę (Czy jakoś tak). Cordis Die to była tak naprawdę jego zemsta powiązana z pewnego rodzaju powstaniem. Zauważcie, że Menendez prawie nigdy nie chciał zabić Davida. Pokazał mu jego cierpienia. Chciał, żeby On go zrozumiał. Ta gra na prawdę potrafi zrobić mętlik w głowie xD Pokazuje, że tak na prawdę każdy ma swoją ciemną stronę. I nie każdy jest bez skazy. Jako fan Call of Duty tą część oceniłbym na 11/10 xD