Jak większość produkcji Bioware po ukończeniu pozostawiła mnie ze sporym niedosytem po prostu miałem ochotę na więcej tej wyśmienitej przygody. Czekam na kolejne DLC
I teraz małe podsumowanie:
Najlepsza lokacja: Zaziemie z uwagi na zbliżony charakter do otwartego świata, pozostałe lokacje to tak naprawdę zespoły węższych lub szerszych korytarzy.
Najgorsza lokalizacja: jak dla mnie zakazana oaza szczególnie kiedy chodziło o zbieranie odłamków i syczące pustkowia z uwagi na naprawdę duże i puste przestrzenie
Najciekawsza postać: Dorian szczególnie w zespole z Żelażnym bykiem kiedy komentuje Qun
Najciekawszy quest: Ten w pałacu Zimowym z zamachem na cesarzową Celinę bardzo ale to bardzo mocno inspirowany grą o tron
Duży plus za osądzanie kolejny ukłon w strone gry o tron, te witraże sam tron i sądy możemy się poczuć jak Joffrey czy Eddard Stark siedziący na tronie.
Walki ze smokami naprawdę robią wrażenie.
Nie do końca wykorzystany system władzy chyba nie o to chodzi żeby pod koniec rozgrywki mieć 230 niewykorzystanych punktów z którymi już nie ma co robić bo wszystkie obszary na mapie odblokowane.
Fajny pomysł z perkami za rozwój inkwizycji specjalizacja w 4rech ściskach, fajnie że te perki naprawdę mają wpływ na rozgrywkę dodają opcje dialogowe pozwalają otwierać nowe drzwi.
Fabuła ciekawa i wciągająca ale główny antagonista jakoś do mnie nie przemawiał zarówno jeśli chodzi o wygląd jak i jego motywacje
Zgadzam się z tym co napisałeś. Generalnie, ja mam taką swoją teorie, że DA:I początkowo powstała jako gra sieciowa. Dopiero potem twórcy poszli po rozum do głowy.
Za tą teorią przemawia OLBRZYMI (aczkolwiek nieco pusty) świat i questy poboczne rodem z WOW'a. Nie mówię, że to źle, aczkolwiek te cechy pasują bardziej do gry MMO, aniżeli do singla. Dla mnie misji pobocznych mogłoby być kilkakrotnie mniej, lecz niechby były z cut-scenkami i z ewentualnymi zwrotami akcji.
Również zgadzam się co do antagonisty. Powiem więcej, liczyłem że Bioware da nam wreszcie jakiś sensowny wybór, np. nie musimy być koniecznie "good guy", moglibyśmy przykładowo przyłączyć się do Koryfeusza i z nim przejmować władze nad światem etc.
Gra jest dobra, jednak nie wykorzystuje w pełni potencjału w tej serii.
Bo DA:I miało być z początku MMO, czytałam gdzieś na ten temat artykuł ;)
Ja jestem akurat zawiedziona. Nie podoba mi się ten "otwarty świat", który w rzeczywistości jest po prostu mapkami, które wypełniają bezsensowne zadania, polegające na przemierzaniu kilometrów terenu. Nie podoba mi się również walka, gdyż jest to dla mnie zwykła nawalanka, a widok taktyczny zupełnie do mnie nie przemawia. Kamera nawala przy jednym i drugim, w pewnych momentach nie widziałam ani wroga, ani mojej postaci, przez co nawet nie miałam szansy zareagować.
Główna fabuła mi się bardzo podobała, aczkolwiek była strasznie krótka! Najgorsze jest to, że gra nie dostarczyła nam żadnych odpowiedzi. [SPOJLER] Był sobie, jak to mówiła Sera, Koryfagas, który polował na protagonistę, pokazała się Flemeth, która ewidentnie maczała w tym wszystkim swoje smocze paluszki, ale co dalej? [KONIEC SPOJLERA]
Na wielki plus zasługuje cała plejada świetnych towarzyszy, humor w tej grze oraz powrót niektórych starych znajomych.
Kocham DA, z racji tego, że to po prostu DA i, jeśli wyjdzie, następną część także kupię, bo czuję, tak jak i Wy, ogromny niedosyt po Inkwizycji. Mam jednaknadzieję, że autorzy wrócą do pewnych rozwiązań z Początku.
No o tym, że to faktycznie miała być MMO nie wiedziałem. Czy twórcy już teraz wszystko są w stanie zniszczyć dla kasy? (Zapewne byłaby to "free-to-play" MMO z milionem mikropłatności).
Obecnie przechodzę grę drugi raz i te zadania ala MMO rzeczywiście są nudnawe. Dragon Age: Origins przeszedłem z 5 razy i nie miałem uczucia, że robię kropka w kropke to samo. W DA:I, pomijając wątek główny, wieje nieco nudą. Trochę nieładnie jak na grę, która stawia przede wszystkim na fabułe.
Aha, no i czy tylko moim zdaniem, włosy w DA:i to chyba najgorsze tekstury włosów jakie kiedykolwiek powstały? Mamy 2014 rok. Nie oceniam gier pod względem grafiki, ale momentami nie mogę oprzeć się wrażeniu, że mój bohater nie mył włosów od urodzenia.