PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=606066}

Dragon Age: Początek

Dragon Age: Origins
8,2 14 927
ocen
8,2 10 1 14927
Dragon Age: Początek
powrót do forum gry Dragon Age: Początek

Może nie widać tego na pierwszy rzut oka gdzie DA:O to dość kliszowe fantasy o ratowaniu świata przez wybrańca (jak i inkwizycja) stąd zawsze wolałem pod tym względem znienawidzoną dwójkę w której jesteśmy zwykłym uciekinierem z ogarniętego plagą Fereldenu próbującym odnaleźć swoje miejsce w obcym mieście. Zbydować swoją pozycję i zapewnić bezpieczeństwo rodzinie. A przy okazji uratować miasto przed zagładą.

Wracając do sedna tego tematu, zaskoczyło mnie ostatnio ile wagi mogą nieść decyzje podejmowane w grze dla ludzi którym zależy na fabule i świecie w jakim toczy się gra.

Początkowo podejmowałem zwykle te same decyzje:

1) Poprzyj Harrowmonta w walce o tron Orzammaru. Bo jest uczciwy, dobry, honorowy. Zaś Bhalena poznajemy w originie szlachetnego krasnoluda jako wazeliniarza, intryganta który zamordował brata a nas w to wrobił, zamordował ojca.
2) Zabij Loghaina za zdradę (fereldenu, szarej straży i naszej postaci)
3) Osadź Alistara na tronie z Anorą (bo ciężko wybrać między przyjacielem bez zadatków na władcę a laską która ma zadatki na władcę, ale gotowa jest dla niej zdradzić naszą postać)

W sumie jedyna decyzja która była dla mnie trudna to wybór między Morrigan a Lelianą (a w sumie nawet tu początkowa ta pierwsze nie miała konkurencji).

Ale po 12 latach dość częstego kontaktu z tą grą (nawet nie wiem ile razy ją przeszedłem, pewnie 12+ z tego większość z dodatkiem awakening i nigdy na szybko - zawsze robię dodatkowe questy na które trafię, zaglądam w każdy kąt i otwieram każdą skrzynkę jaką mogę) miałem dużo czasu by spojrzeć na pewne sprawy.

Teraz
1) od paru lat regularnie popieram Bhalena i myślę, że zrobił bym to nawet jako krasnoludzki szlachcic (z tej rasy lubię prologi, ale nie lubię grać protagonistą krasnoludzkim). Bhalen to kanalia. Straszna. Pozbawiony honoru kut*s. I świetny władca. Harrowmont byłby nieudolnym władcą, Orzammar podupadałby ogarnięty chaosem walki o władzę i grzązł w głupich tradycjach pod jego panowaniem. Bhalen pozbawia władzy pazerną szlachtę i poprawia dolę bezkastowców zwiększając potencjał gospodarczy i militarny Orzammaru - krasnoludy w końcu przechodzą do ofensywy przeciw pomiotom pod jego panowaniem. A jako, że jest silnym władcą jego rządy są niezagrożone, nikt nie ma jaj się mu przeciwstawić.

2) Ostatnio po raz pierwszy darowałem życie Loghainowi (postacią którą grę ukończyłem). To człowiek który upadł bardzo nisko w swoich działaniach, ale robił to w błędnie pojmowanej chęci ratowania swojego kraju przed upadkiem. Nie jest zły. Chciał ratować swoją ojczyznę i uznał, że jego honor i dusza (a także życie, nieudolnego króla i paru szarych strażników) są tego warte. Pozostawiony przy życiu okazuje się cennym sojusznikiem, choć pozbawia nas wsparcia Alistara.

3) Na tronie ostatnio zasiadłem wspólnie z Annorą. Nigdy nie byłem fanem tej opcji. Tą zdradziecką żmiję (wkurzało mnie jak tłumaczyłem Cauthrien po zabiciu Howa, że przybyłem ratować Anorę, a Anora - ja go nie znam porwał mnie) oddawałem bez żalu Alistarowi. On miał fajną laskę za żonę (choć paskudny miała charakter) a ona dzieliła tron z potomkiem Marica (co było lepsze dla legitymizacji jej władzy, ale kiepskie dla niej bo wychodziła za idiotę który wyglądał jak jej były mąż idiota za którym nie przepadała). Generalnie trochę skazywałem ich na brak szczęścia małżeńskiego. Gdzieś po drodze zrozumiałem, że Annora nie jest taka zła jak myślałem (za Couslanda wychodzi z mniejszym żalem niż za Alistara i mam wrażenie, że z czasem autentycznie zaczyna go kochać), jest manipulatorką, ale w sumie jest żądną władzy fajną laską więc musi być manipulatorką:P

A co do Alistara... odkąd niedawno zacząłem kombinować nad darowaniem życia Loghainowi (próbując zapewnić tron Aliemu i Anorze). zaczęły mnie wkurzać jego fochy i ataki histerii. Najpierw myślełem, że najlepsza opcja to darowanie życia Loghainowi i osadzenie Aliego i Anory na tronie (bo gdybym nie osadził ich razem po oszczędzeniu Loghaina albo Ali zostałby alkoholikiem albo zabiłby Loghaina po zagarnięciu samodzielnych rządów), ale jak zobaczyłem jego "dobra spadaj ja odchodzę i zostanę królem" w moją stronę na co gdy moja postać (jego przyjaciel) odpowiedziała "nie możesz tak po prostu odejść" odpowiedział "watch me" bardzo lekceważąco. Podobno nawet gdy strażniczka z nim romansuje potrafi ją na tym etapie potraktować jak śmiecia. W każdym razie skoro gdy po oddaniu mu korony zaczyna traktować nas jak śmiecia uznałem, że nie dostanie jej nigdy więcej i nie zamierzam skazywać Anory na niego jako współmałrzonka. To była trudna decyzja bo jako pierwszy kompan w grze Ali zawsze miał szczególne miejsce w moim sercu i scenariusz w którym on kończy jako samotny menel traktowałem jako zdradę ze swojej strony. Aczkolwiek zmieniłem zdanie. Czy po oszczędzeniu Loghaina wyjdę za Anorę czy dam jej rządzić samej wywalczam jego życie (ona chce go zabić). To co on z tym życiem robi potem to jego sprawa. Mógłby zostać łowcą przygód, założyć rodzinę, może nawet zdobyć wysoką pozycję w państwie (po przebudzeniu Nataniel Howe może odzyskać część ziem swojego rodu dla swojego rodu, wybudować zamek, odzyskać honor rodziny splamionej zdradą i zbrodniami jego ojca). Skoro zamiast coś ze sobą zrobić, zamiast zrobić coś dla innych (jest wielkim wojownikiem i żyje w świecie gdzie słabsi potrzebują opieki przed licznymi potworami, bandytami itp) postanawia się zapić w samotności jak ostatni przegryw to jego problem. Kij Ci w ryj Alisterze.

W każdym razie to, że te parę decyzji może być motorem tak poważnych rozważań świadczy o sile scenariusza tej gry. Pewnie jest w niej wiele innych decyzji które dla mnie oczywiste (rip kowadło pustki, zdejmij klątwę z wilkołaków, pomóż magom odzyskać kontrolę nad wieżą kręgu itp) dla kogoś innego mogą być bardzo trudne.

To fajnie, że po tylu latach od premiery (i pewnie grając co roku) można jeszcze dostrzec w starej grze nowe pokłady magii

ocenił(a) grę na 8

Uwielbiam DAO. Zagrałem sobie ponownie po kilku latach po tym jak znalazłem Ultimate Edition na Steam. Najbardziej w niej mi się podoba to jakie relacje można budować między towarzyszami i to chyba główna zaleta tej produkcji. Nie wspominając o finale - wielkiej bitwie, która była fajnie zaprojektowana. Szpaler z żołnierzy który cie dopinguje przed wejściem na wieże - genialne :)

Niestety ma też wady... questy mogły być bardziej rozbudowane, nie przekazywane za pomocą listów czy "tablic" tylko słownie przez zleceniodawców.
Najbardziej boli jednak fakt, że gra jest zbyt łatwa nawet na koszmarze. Gdy będę grać ponownie, o ile nie znajdę sensownego moda, sam chyba pozdejmuje ekwipunek i będę jechał plagę z pięści ubrany w zwykle ciuchy Stena. Brakuje mi w DA poziomu walki chociażby z NWN2 albo BG, gdzie wrodzy magowie mieli cały arsenał zaklęć i czasem trzeba było ostro pogłówkować żeby wyjść z jakieś bitwy zwycięsko. Największe wyzwanie w DAO to walka z prawą ręką Logaina kiedy nie pozwalamy się aresztować. Za mało jest takich wyzwań jak na tak długą rozgrywkę.

Co do Alistera, bardzo go lubie i fajnie patrzeć jak ewoluuje jego charakter w grze. Spichnełem go z córką Logaina z obawy o bezpieczeństwo królestwa, samemu chcąc ruszyć w trase z bardką. :) Pozostawienie przy życiu Logaina nie ma kopletnie żadnego sensu. On musi tracić łep bez względu na ilość rozegranych gier. :D

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones