Ostatni prawdziwy cRPG w starym oldschoolowym stylu. Bez zręcznościowej walki, bez homo i
bi romansów, bez fabuły wokół ratowania świata i bez "kółeczkowych" dialogów a la BioWare.
Ostatni przedstawiciel drużynowego, klasycznego cRPG. W ciągu ostatnich pięciu lat tylko drugi
NWN był w tym stylu. Co prawda pierwszy ME to też świetny tytuł, ale to już przedstawiciel ultra
massive casual action RPG. Ci którzy wychowali się na Wizardry, Might and Magic, czy nawet
Baldurach i Świątyni Pierwotnego Zła będą zachwyceni. Casuale i dzieci podniecające się
drugim Dragon Ejdżem i nowymi homoseksualizmami w ME nie mają tu czego szukać.
Ja uczciwie nie wyrażę zdania o MMO, bo nie grałem poza Ogame ;)
Co do Drakensang to faktem jest, że to jeden z bardzo nielicznych, a w miarę świeżych tytułów, które faktycznie można nazwać cRPG. Jedynie można się do paru niuansów się można przyczepić, a tak jest ok. Szkoda, że nie zapowiada się na realizację Drakensang III, tym bardziej skoro jest online, na którym lepiej zarobią.
Co do DAII zgodzę się z tym, że uległo "konsolizacji" przez co straciło niemało. O wiele lepiej z DA:O, którego warto bronić za wiele rzeczy aczkolwiek nie jest tworem idealnym. Zostaje jeszcze nadzieja w Neverwinter, choć już sam fakt, że ma to być MMO budzi obawy.
akurat romansów mi brakowało, fajnie by było z Gladys poflirtować :P gdyby były relacje w drużynie to mistrzowska gra, poziom pierwszego Dragon Age - bo pierwszy DA jest grą wielką i kij w łeb wszystkim hejterom ^^ do dwójki się zgodzę, choć za główną wadę uznałbym fakt, że gra dzieje się na dwóch lokacjach na krzyż