Nie da się ukryć, ze Duke Nukem Forever jest jednym z najbardziej znienawidzonych gier, trudno się dziwić. Rekordowy czas produkcji, masa opóźnień, obietnic, sequel genialnego Duke Nukem 3D, a otrzymaliśmy niedopracowaną i nieprzemyślaną grę z brzydką grafiką i kiepskim multi. Ja o dziwo... uwielbiam tą grę, poważnie, ale po kolei.
Seria Duke Nukem to moje dzieciństwo. Grałem w niemal w każdą część - 1, 2, 3D, Time to Kill, Land of the Babes (ktoś oprócz mnie jeszcze pamięta?) i Manhattan Project. Nie wszystkie gry były udane, ale wszystkie darzę ogromnym sentymentem. Uwielbiałem jest za protagonistę, groteskowych przeciwników, krwawą rozwałkę, humor i klimat rodem ze starych akcyjniaków i science fiction klasy B. Dlatego jak każdy fan FPS gorąco czekałem na Duke Nukem Forever. Kiedy W KOŃCU zbliżała się premiera, widać było że gra nie okażę się tak dobra jak zakładano. Kiedy miała miejsce premiera światowa, gra została zmiażdżona przez krytykę. Mimo to nie zmniejszyło mojego zapału. Duke to Duke, dobry czy nie, muszę go kupić. Sam początek zabolał mnie - archaiczna grafika, fatalna animacja (najlepiej widać to w laskach, które niby są seksowne chociaż trudno to dostrzec przy tych pikselach i sztucznych ruchach) i głupie elementy typowe dla współczesnych shooterów (2 bronie i autoregeracja - poważnie?). Jednak z czasem zacząłem dostrzegać pewne plusy, a są następujące:
- Czas trwania. Większość współczesnych shooterów trwa ok 6 godzin, a Duke Nukem Forever jakieś 12-15 godzin. Ktoś może powiedzieć, po co dłuższa gra skoro nie ma nic do zaoferowania. Zgodził bym się gdyby nie...
- Różnorodność. Chociaż jest to FPS to posiada w sobie wiele innych elementów - mamy jeszcze zręcznościówkę, przygodówkę, grę logiczną, oraz zbiór minigierek. Elementy te wykorzystuje (wg mnie) dobrze - zagadki są ciekawe, zmuszają czasami do myślenia, etapy ciekawie przystosowane do elementów zręcznościowych, a od czasu do czasu wsiadamy za kółka pojazdu. Etapy też są różnorodne - przemierzamy różne budowla, ruiny, zdewastowane ulice, gniazda obcych, pustynie, a czasami jesteśmy skurczeni do rozmiaru robaka i przemierzamy wnętrza budynku (co się rzadko widzi w FPSach). Bronie w większości to kopie tych z 3D, ale do dziś są całkiem oryginalne. W których współczesnych shooterach można kurczyć przeciwników i następnie miażdżyć butem, albo zamrażać i rozbijać na kawałki?
- Interakcja i (momentami) swoboda. Jeśli chodzi o interakcje z otoczeniem nie ma rewolucji na miarę 3D, ale nadal wybija się na tle konkurencji. Można grać na automatach, malować na tablicy, włączać większość urządzeń, jeść, pić itd. Niektóre te akcje podnoszą nasze Ego (pasek zdrowia), co dodatkowo zachęca do eksploracji. Niektóre etapy (w których mamy do dyspozycji monster truck) są otwarte. Nie ma też szczególnie dużo skryptów jak w Call of Duty.
- Znajdźki. Wiele gier ma taki problem, że znajdźki ograniczają do zbierania 30 nieśmiertelników, zabicia 3000 gołębi itd. To zadania strasznie żmudne, ograniczające do szukania pikseli w dużych mapach, tylko po to, aby podniósł Ci się licznik. Tutaj znajdźkami są obiekty z którymi wchodzimy w interakcje (ewentualnie przejść, jeżeli sprowadzają się do minigierki). Są one różne, czasami bardzo abstrakcyjne, pomysłowe, zabawne, a do tego podnoszą nasze Ego. Dają coś więcej niż achivmenta. Jest cel, powód i dodatkowa motywacja.
- Duke Nukem i jego świat. Nic pod tym względem się nie zmieniło. Duke nadal mówi głosem Jon St. Johna, rzuca żartami, zarywa laski, rozwala obcych. To do dziś jedna z najbardziej charyzmatycznych postaci w historii shooterów (żaden milczek bez twarzy). Świat nadal jest groteskowy, pełen nawiązań do kina akcji, pastiszu, czarnego i rubasznego humoru.
To chyba wszystkie plusy za które tak bardzo lubię Duke Nukem Forever. Zgadzam się z opinią, że jest to jedno z największych growych rozczarowań w historii. Żałuję, że nie powstał wcześniej, że nie jest bardziej przemyślany i dopracowany, ale i tak ją lubię za plusy jakie wymieniłem wyżej.
Dokładnie rozpisałeś historię tej gry nie mniej gra nie zasłużyła na tak straszne recki, ja ją w całości z przyjemnością przeszedłem owszem nie była doskonała ale cholernie bawiła i śmieszyła a to sporo. Nowy Wolfenstein Shadow of Collosus ma super recenzje a jak odpaliłem to tak topornie się w to gra.
Dlatego powiem walić recenzentów bo to pasożyty społeczne powielające to co inni chcą usłyszeć. Np Shadow Warrior 1,2 strasznie marna gierka była przez recenzentów chwalona. A to był przykład akurat zbabranego remaka.
Palić hejterów.
Większość graczy uważa DNF za słabą grę. Nie potrafisz tego zaakceptować więc tworzysz teorie spiskowe i wyzywasz od hejterów zamiast po prostu przyjąć na klatę, że większości graczy DNF się po prostu nie podoba. Dorośnij.
A co mnie obchodzi większość, mam swoje zdanie na dane tematy. Przyjmij to na klatę.
tak widzę właśnie jak cie nie obchodzi większość. Pultasz się w wielu wątkach DNF, wyzywasz ludzi od głupków, hejterów, knujesz teorie spiskowe, usilnie próbujesz pokazać ludziom jak bardzo się mylą tylko dlatego, że nie lubią czegoś co ty lubisz. Faktycznie, nic a nic cię nie obchodzi większość xd
Duke Nukem Forever - to wciąż niezła gierka, choć do Duke 3D sporo jej brakuje. Największym problemem tego Forevera jest dość średnio zaprojektowana przygoda, nie ma startu do tego co jest w 3D, które robi wrażenie po dziś dzień. Duke nie lata w kosmos i stacji kosmicznych, ( dopiero w dodatku i to tylko księżyc - który lepszy był jednak w 3D ) miasto nie jest tak frapujące jak w grze z 1996, brakuje większej filmowości, za bardzo inspirowanie się Half Lifem i Codem, Duke 3D jest lepszą grą od nich, nie trzeba nic podkradać tylko wymyślać własne rzeczy. Efekciarstwo marne w porównaniu z takim Modern Warfare 3. Choć jak mówię, to mimo wszystko wciąż fajna zabawa.
Ostatnio zobaczyłem, przeczytałem i zagrałem w rzeczy, które kojarzą mi się z dzieciństwem. Film "Ja, Robot" dla mnie zawiera w sobie wiele elementów z filmów VHS albo Polsatowskich megahitów, grając w "Duke Nukem Forever" wspominałem "3D", "Quake", "Jazz Jacrabbit" i inne takie, a najbardziej jednak poruszyła mnie powieść "Tajemniczy ogród", co dobitnie pokazało mi, dlaczego z wszystkich sztuk najbardziej ukochałem książki. Dostałem ją w szkole, to w ogóle była jedna z pierwszych przeczytanych i po powrocie do niej (minęło dwadzieścia lat) podoba mi się chyba jeszcze bardziej! Zamykam oczy i czuję zapach ogrodu, a scenę, gdy Mary usypia Colina, trzymając go za rękę i nucąc mu coś do snu, czytam z płaczem.
Jestem jedynym człowiekiem, który w wątku "Duke Nukem Forever" odbije do "Tajemniczego ogrodu" :)
Forever miał parę grzechów, mała ilość broni którą mogłeś nosić przy sobie, zapewne zapatrzyli się wtedy na Far Cry i Call of Duty, to były zbyt realistyczne strzelanki nie należało się nimi sugerować. Słaba grafika i słaba historia. Wiekszość ludzi oczekiwała coś więcej. Gra nie uniosła swojej legendy nie oszukujmy się, zwłaszcza że na Duke Nukemie 3d wzrorował się np Doom z 2016 i zrobił to dobrze dając nawet jet packa. Nawet humoru dobrze nie zrobili, ale mimo wszystko Forever to gra którą da się lubić, nikt nie powinien iść ślepo za czyimś zdaniem i warto wyrobić swoje samemu zagrać.