Far Cry 3 jest bez wątpienia grą, która położyła nowe podwaliny nie tylko pod kolejne gry z serii Far Cry, inne produkcje Ubisoftu, ale i gry innych producentów. Świetna mieszanka szaleństwa, przygody, akcji. Widać, że fabuła, klimat były przemyślane od początku do końca. Klimat niczym z "Jądra ciemności", psychodeliczne etapy rodem z Batman Arkham Asylum, cytaty z "Alicji w Krainie Czarów" przewijające się między rozdziałami... I jeden z lepszych antagonistów w grach. Vaas na stała zapisał się kanonie tych postaci z gier, które zapadają na długo w pamięć. Szkoda, że zabijamy go w połowie i potem mamy do czynienia z Hoytem, który jest marną podróbą Vaasa.

W ogóle gra wydaje się wydłużana na siłę, jak dla mnie twórcy mogli sobie darować drugą wyspę i kolejnego antagonistę, wystarczyło dać kilka misji więcej z Vaasem i by starczyło. Tym bardziej, iż im dalej tym misje są coraz bardziej przegięte i irytujące. Wrogowie wychodzą chyba spod ziemi, nie ma kiedy się wyleczyć czy przeładować broń. Mocno mnie to irytowało pod koniec. Niby fajnie, że jest efektownie, ale chyba "trochę" przedobrzono.

Jeśli chodzi o gameplay to wciąż daje radę. Model strzelania nadal jest soczysty i satysfakcjonujący, graficznie gra nie postarzała się jakoś bardzo, wciąż może się podobać. Kwestie poboczne są dość powtarzalne. Mamy więc odbijanie posterunków, wspinanie się na wieże, polowania, zabójstwa przy pomocy noża. Są różne minigry jak poker, rzucanie nożami czy wyścigi i kilka innych na nudę więc narzekać nie można. Zadania poboczne nie należą do zbyt ciekawych i mocno odstają na tle dopracowanego głównego wątku, ale ogólnie to wszystko daje radę.