No cóż muszę przyznać ze GTA SA zauroczyło mnie swoim ogromem. Część ta dzieje się w
fikcyjnym stanie San Andreas wzorowanym na Kalifornii i Nevadzie. Historia opowiada o młodym
chłopaku Carlu Johnsonie który wraca po kilku latach z LC do domu i od razu trafia na swoich
byłych wrogów czyli kilku gliniarzy z którymi ma zatargi. Co do dalszej fabuły musze przyznać że
misje traktujące o gangu są całkiem ciekawe ale później twórcy zaczynają przeginać pałe i
kulminacją jest włamanie do bazy al Roswell i... nieważne ale to równierz ma swój urok tyle że
nie pasuje do reszty. Co do grafiki, już w dniu premiery była nieświeża a teraz kuleje ale kto by
się tym przejmował przednio się bawiąc. Oprawa muzyczna jest dobra ale na tle VC wychodzi
średnio (chociaż leci kilka fajniejszych kawałków wpadających w ucho) no i troszkę głupio
wygląda jak gangster z getta słucha Rocka czy o zgrozo Country (swoją drogą kilka kawałków
jest całkiem fajnych a kilka pojawiło się nawet w Fallu 3). Główna postać czyli CJ to ciemnoskóry
gangster z "wadą wymowy" pt. Joł ziom które to pada zbyt często psując linie dialogową (która
swoją drogą momentami jest bez ładu i składu) ale ogólnie jest sympatyczny. To co jest plusem
to też takie duperele jak fryzjerzy, tatuażyści, sklepy z ciuchami (tyle że kupowanie ciulowo
zrobiono) itd. i widać że twórcy chyba sami przyznali ze przegięli bo w IV ztej menażerii
pozostały sklepy z ciuchami. Koniec tematu. Moja ocena to dobra 9.