Finezyjne i zaradne chłopaki z północnej filii Rockstar Games spełnili pokładane w nich nadzieje. Przypuszczam że na dobre zapuszczę sobie piąteczkę około stycznia ale zerkając i porównując finalną wersję z sprzed kilkumiesięczną betą zauważyłem tylko niewielkie niuanse co do minimalnego doszlifowania detali. Dokładnie tak jak przypuszczałem oceniam wstępnie na 9,5/10 ale jeśli podczas grania złapię swój odpowiedni rytm i klimat grywalnościowy niewykluczone że ocena ulegnie delikatnej zwyżce. Posiadacze maszyn z firmy matki założonej przez najlepszego z Gatesów - Billa powinni zaopatrzyć się w pendriva z conajmniej około 20mb/s odczytem ażeby nie przeciążać czytnika konsolki. Wersja na X-Box 360 może się poszczycić minimalną przewagą płynności animacji podczas gry (o około 2 - 3 klatki na sekundę) natomiast odpowiednik na maszynę z kraju kwitnącej wiśni zawiera minimalnie większą liczbę detali podczas przerywników filmowych. Miły gest w stronę Polaków za pierwszą konsolową polonizację produktu z serii. Data 17-13 także jest OK - trzymajcie fason chłopaki z USA i Kanady ;-).
Mhm, tak - świetne pierwsze wrażenie, gra jest dopracowana, norma wiekowa miarodajnie dobrana a i Cenega dobrze spełniła swoją rolę finalizując polonizację kinową.
Dokładniejsze zbadanie finalnego produktu powoduje że podbijam ocenę do pułapu 9,7/10 a niewykluczone że nota byłaby jeszcze wyższa gdyby wystąpił mniej plugawy język (nie kojarzący się z patologicznymi, podrzędnymi typami rodem z takich dzielnic NY jak Bronx czy Harlem a ciekawszymi zakątkami i jakością ludzi).
Mhm.
Cóż, jedna sprawa to język w oryginale, a druga - jego polonizacja. Wydaje mi się, że angielski scenariusz w żadnym stopniu nie odbiega od standardów przyjętych w - nazwijmy to szeroko - konwencji akcji i gangsterskiej. Mam wrażenie, że angielski jest jakoś mało finezyjny i zróżnicowany jeśli chodzi o przekleństwa i wsłuchując się w dialogi GTA V jednak zdecydowana przewaga to ,,f*cki" w różnej konfiguracji. Raczej nikogo to już nie porusza. Z kolei polscy tłumacze poszaleli i mamy tutaj cały przegląd polskich wyzwisk - momentami wręcz kuriozalny. W dbaniu o to, by bluzgi się nie znudziły idą bardzo daleko - widać to choćby w takich zwrotach, jak: ,,oczy ci p***ą zaszły" czy też popularna obecnie konstrukcja, u nich brzmiąca jako: ,,Na****iam abordażem!". Czasami wędrują za daleko - nie spodobało mi się tłumaczenie w online, te punkty ,,JP". Ogólnie jednak oceniam polonizację całkiem wysoko i zazdroszcze tej grupce tłumaczy. Niezłe wyróżnienie, no i musieli się przy tym świetnie bawić!
Oczywiście chodzi mi o niektóre, nieliczne momenty zawarte w grze gdzie występują wątki dialogowe pomiędzy bohaterami lub drugoplanowymi osobami wykreowanymi przez rzemieślników z Rockstar Games. Zauważyłem przegięcia słowne niskawych lotów nie tylko w naszej rodzimej, ogólnie zwracając uwagę na całokształt dość dobrze i ciekawie przetłumaczonej a zarazem spreparowanej wersji ale także oryginalnej stworzonej w studiach nagraniowych Take-Two Interactive Software. Gdyby w nielicznych momentach lepiej rozwiązano i poprowadzono słownictwo, w niewielkim stopniu zmniejszono, zredukowano długość czy częstotliwość występowania pobocznych zbyt dziecinnych jak na grę dla dorosłych użytkowników misji ala urojeniowych, okraszonych rozmyciem - polegających na walce z klownami, pajacami czy najeźdźcami wtedy zapewne produkcja uzyskałaby u mnie całą dziesiątkę. Znaczna większość smaczków, czynników budujących odpowiedni klimat a zarazem powodujących wysoką grywalność produktu jest bardzo umiejętnie dobrana i wyważona co w ogólnym rozrachunku może spowodować że V-ta odsłona gangsterskiej serii zdobędzie w naszej ojczyźnie zaszczytny tytuł gry roku czego zarówno jej jak i zdolnym twórcom serdecznie życzę.
Zdecydowanie gra dla dorosłych, dojrzalszych, odpowiedzialniejszych i co za tym idzie rozumniejszych odbiorców .
Jeżeli ktoś zdecyduje się na minimalnie lepiej zoptymalizowaną wersję gry na X-Boxa 360 a zarazem instalację drugiej płyty na pendrivie to minimum jego pojemności musi wynosić 16GB - tak by po sformatowaniu zmieściła się cała zawartość dodatkowego krążka.
I jaką "wypasioną", ponadprzeciętnej jakości chatę strzelili "Doktorowi" w "porcie u Olusi" - mam nadzieję że telewizyjnej, nie książkowej ;-) , a ten Michael to prawie jak Statham po odstawieniu treningów, zamianie kilku pokali tygodniowo - czeskiego "Pilznera" na kilkadziesiąt angielskiego "Ale" i nabyciu peruki wraz z piętnastoma wiosnami :-).