Stare dobre czasy spędzone z "Hirołsami". Nie raz je wspominam. Pykanie do późnej 
nocy, rozbudowywanie zamków, zdobywanie artefaktów i rozbudowywanie armii. Zawsze 
dążyło się po prostu do tego aby w końcu mieć swoje upragnione smoki, anioły czy 
be(h/ch)emoty, chociaż te ostatnie można było mieć bez problemów w pierwszym 
tygodniu (a to że potem brakowało funduszy na całą resztę to inna sprawa ;p). Bohatera 
się wybierało tego, który najlepiej wyglądał. Jednak z czasem strategia się zmieniała, 
pierw się ulepszało ratusz i zamek, jako bohatera wybierało się kogoś z przydatną 
umiejętnością (jeszcze pamiętam bohaterkę z Bastionu imieniem Mephala, uwielbiałem 
ją), dokładniej się dobierało artefakty. Próbowało się gry na innych poziomach trudności. 
Przez 4 lata, spędzałem przy HoMM III po co najmniej 5 godzin, w weekendy dochodziło 
nawet do 10 jak nie więcej. Zdecydowana większość czasu gry odbywała się w nocy. W 
czasie dnia spotykało się ze znajomymi i gawędziło się o Herosach. Wszyscy w to grali, 
wszyscy mieli swoje opracowane taktyki i sposoby na grę. Jasne, nie samym "Hirosem" 
się żyło, czasem trzeba się było pouczyć jako że się jeszcze chodziło do szkoły, latem 
grało się w siatkówkę, chodziło na baseny i piło Frugo. Nawet gdy tyle czasu się w to nie 
grało to i tak się pamięta nie które artefakty, jednostki i mapy. Po tylu latach jestem w 
stanie powiedzieć co gdzie się znajdowało na mapie "Wojna Planowana", pamiętam z 
niej praktycznie wszystko, rozmieszczenie kopalni (po jednej z każdego surowca). Wciąż 
pamiętam w którym to miejscu dostępu do artefaktów strzegły stworzenia 7 poziomu. 
 
Krótko mówiąc... kultowa gra. 
 
Bardziej rozbudowana od swej poprzedniczki, ale nie tak przebajerowana jak jej 
kontynuatorka. 
 
Pozdrawiam wszystkich tych którzy grali, grają lub będą grać w tak zaje**stą grę, którą 
jest Heroes III.