Akcja tym razem rozgrywa się na statku, za co plus, bo rzadko jest to wybierane miejsce dla horrorów. Ponownie klimat jest ciekawie zbudowany, tym razem bardziej oldschoolowy, spotęgowany odpowiednim udźwiękowieniem, no i wszystkie te rolki filmowe, projektory, gramofony i plakaty do filmów robią robotę. Twórcy też nauczyli się odrobinę na poprzednim błędzie i wprowadzili przeciwników, przed którymi trzeba uciekać, bo stanowią zagrożenie, choć sama ucieczka nie sprawia problemu, to jednak lepsze to niż nic. Dodatkowa gwiazdka za Tony'ego Todda w roli narratora.
Jeśli chodzi o wady, to oczywiście monotonia. To po prostu kolejny symulator chodzenia, przez całą grę jesteśmy prowadzeni za rączkę. Oraz zerowe budowanie napięcia i strachu. Może i pierwsza ucieczka lekko podniesie tętno, ale kolejne już nie robią wrażenia, tak samo jak garść jump scenek, które zaserwowali twórcy.

Fabuła: 6/10
Udźwiękowienie: 8/10
Klimat: 7/10
Strach: 2/10