Nie będę się tu rozpisywał na temat samej historii. Gra miała i ma dobry scenariusz, a sezon 5 nie jest tu jakimś wyjątkiem. Skupię się bardziej na stronie technicznej, bo tu jest nieciekawie.
Jest dużo gorzej aktorsko, mniej przekonująco. Dziewczynom nie chciało się już chyba grać. Grafika to największa porażka tego sezonu, potraktowana po macoszemu, ten silnik ma dużo większe możliwości. Mamy tutaj rozpaczającego Davida, mamy tutaj uzewnętrzniającego się Jeffersona, mamy przerażoną i w niektórych miejscach wkurzoną Max i co dostajemy na ekranie? Nic. Kompletnie nic. Zero mimiki. Kukły. Jeśli dorzucić do tego nieprzekonujące głosy aktorów, wszystko wychodzi sztucznie, na odwal się. Jedynie w końcówce widać jakieś emocje między Chloe i Max, ale to trochę za mało. Warren w barze? Kukła, brak emocji.
Dźwięki... Mamy tu do cholery atak tornada, wszystko rozwalone, ktoś woła pomocy, a tymczasem głos postaci jest czysty, dźwięczny, niczym w studio nagraniowym (w którym de facto powstał). Muzycznie też jest gorzej - przede wszystkim nic nowego, muzyki w ogóle mniej. Kompletnie niewykorzystany potencjał scen. Mamy bunkier z psychopatą i brak odpowiedniego dźwięku? Jak gracz ma poczuć strach? Zwłaszcza gdy musi obserwować pozbawioną emocji (i to nie w przerażającym sensie, ale po prostu senną) twarz Jeffersona?
W ostatniej scenie dowiedziałem się, dlaczego Max ciągle chodzi w spodniach. Bo jest animowaną kukłą. Animacja jest niedopracowana, rusza się sztywno, jak robot co widać zwłaszcza, gdy ma sukienkę. Co ciekawe - w poprzednich sezonach wyglądało to lepiej.
Nie znalazłem ani jednego powodu, dla którego mieliśmy czekać na ten sezon dłużej niż na pozostałe. Ani jednego. Nie jest dłuższy, nie jest ładniejszy, jest wciąż liniowy. Ja nie wiem, co twórcy gry robili w tym czasie. Świętowali sukces finansowy? Gdy się chleje przez miesiąc w robocie, to potem nikomu się nie chce dopracować drugiego zakończenia gry i serwuje głupie uśmieszki na twarzy bohaterek, jadących przez rozwalone Arkadia Bay.